Rozumiałem to w poprzednich sezonach, ale w szóstym już nie mogłem tego znieść. Kobieta mówi mu w twarz, że jedyną rzeczą, która ich łączy jest Becca, celowo gra na jego uczuciach sypiając z jakimś aktorem, a potem znowu rzuca mu się na ramiona by się wypłakać i za chwilę znowu dać do zrozumienia, że wszystko między nimi umarło.
Bardzo żałowałem, że Hank jednak nie został z Faith. O wile bardziej do niego pasowała.
Bo to kobieta jego życia. Matka jego dziecka. Dla niej wstaje co dzień z łóżka. Dla niej żyje. Dla niej zrobi wszystko. Ona jest jego muzą.
Przeżyłeś kiedyś prawdziwą miłość?