Właśnie skończyłem oglądać ostatni odcinek. Zastanawiam się teraz po co oni chcą robić kolejny sezon. I poza kasą nic mi do głowy nie przychodzi. Przecież cały serial opierał się na depresji Hanka i jego próbach odzyskania rodziny - córki i "dziewczyny". Skoro to osiągnął, to czego można spodziewać się po drugim sezonie? Albo szczęśliwy Hank uporządkuje do końca swoje życie i wyjdzie z tego "Pełna chata" (co będzie fatalne). Albo kobieta znowu go zostawi i dostaniemy powtórkę pierwszego sezonu (co będzie jeszcze gorsze).
Nie zrozumcie mnie źle, te 12 odcinków było bardzo dobre, niewiele brakowało do rewelacyjne. Ale wyraźnie widać, że cały pomysł został rozpisany konkretnie na właśnie te 12 odcinków. A co wychodzi z przedłużania seriali na siłę, to wie każdy, kto oglądał Prison Break po s01e13. Zamiast miłego wspomnienia zostaje niesmak po obejrzeniu mega-gniota. I boję się, że z Californication może być podobnie.