Najlepsze zakończenie:
Okazuje się, że Karen żyje, a przez wypadek bardzo zbliżają się do siebie z Hankiem. Levon z matką, która nie chciała wchodzić między Hanka a Karen wyjeżdżają z miasta, ale utrzymują z Hankiem przyjacielski kontakt. Becca układa sobie życie za granicą, co sprawia radość rodzicom. Runkle zyskuje pewność siebie i przechodzi mu impotencja, a dzięki coraz lepszym wynikom seriali Hanka może układać sobie życie bez "wypożyczania" Marcy. Hank, najszczęśliwszy od lat zasypia uśmiechnięty z Karen przytuloną do jego ramienia.
Przejście.
Hank z drinkiem w łapie i mocnym zarostem kończy pisać swoją ostatnią książkę. Karen nie żyje. Zginęła w wypadku, jadąc na ostatnie spotkanie z Hankiem. Becca go znienawidziła za to, że nie potrafił zebrać się przez tyle lat do kupy i obwinia go za śmierć matki. Marcy i Runkle rozstali się. Nie mogli dojść do siebie po wykorzystaniu propozycji Stu. Rozjechali się po kraju w poszukiwaniu kariery i nowego miejsca dla siebie.
Hank stawia ostatnią kropkę w edytorze tekstu i patrzy w półmroku na świecący ekran laptopa. Tak samo jak w końcówce pierwszego odcinka. W tle z dystatsu dudni Rocket Man. Hank kładzie się do łóżka. Na stoliku obok leżą strzykawki i zużyte igły. Sięga po przygotowany zestaw i aplikuje sobie działkę. Ostatni kadr ukazuje nam jego smutne i na wpół puste, zmatowiałe oczy. Hank zamyka powieki. Wyciemnienie. Koniec.
Niezłe. Szczerze mówiąc myślałem, że serial zakończy się na śmierci Hanka. Że niby już sobie poukłada wszystko i będzie miał wypadek swoją 911stką. I taki dogorywający Hank ze zbliżeniem na oko jak widzi obraz że tam jest szczęśliwy z rodzinką i koniec serialu.
Twoja opcja ciekawa, ale nie wiem czy aż tak przeszarżują. W sensie aż tak ostro i depresyjnie.
Jedno jest dla mnie pewne. Ten serial nie powinien mieć szczęśliwego zakończenia. Nie pasowałoby mi to do konwencji serialu.