Witam,
napiszę moje przemyślenia po 3 razy całkowicie obejrzanym serialu. Sezony 1-4 to petarda, bardzo przyjemnie się ogląda, dużo zabawnych scen i dialogów nie ma idiotycznych sytuacji. Hankowi można współczuć, Charlie to zabawny ciapciak, znakomita kreacja Lew Ashbiego.
Jeżeli chodzi o sezony 5 i 6 to jest to kompletne dno. Hank tylko rucha na prawo i lewo i przez to nie może być z Karen mimo że bardzo chce (to po co rucha inne?). Twórcy pogubili się zupełnie w tej kwestii. Z Charliego zrobili ostatnią sierotę i upokarzają go cały czas. Brakuje nowych pomysłów, cały czas powtarzany schemat z Lew (czyli kogoś dla kogo ma pisać Hank - Samuraj i Atticus). Hank przez swoją głupotę nie jest z Karen i nie da już mu się współczuć jak to było wcześniej.. Scena na cmentarzu gdzie wdowa obciąga Hankowi na pogrzebie (!!!!) to już dno i 2 metry mułu, zupełnie jak akcja w samolocie :/ Oglądam tylko z sentymentu do sezonów 1-4 i tego że kocham Kalifornię :)
moim zdaniem californication trochę zeszło z poziomu po 4 sezonie ale to minimalnie ,serial i tak dalej był zabawny :)
Minialnie z poziomu zszedł 5 sezon, ale 6 jest naprawdę słaby. Nie oszukujemy się. Mam nadzieję, że 7 będzie ostatnim..
Zgodzę się z założycielem tematu, Serial dla mnie skończył się na 4 sezonie, 5 i 6 to naprawdę tragedia, perfidne żarty, puste, nic nie wnoszące teksty, bohaterowie, których zapomina się zaraz po zakończeniu sezonu. Mam nadzieję, żetwórcy pójdą po rozum do głowy i sezon 7 wróci do poprzedniego kontekstu i będzie sezonem ostatnim, jeśli nie to serial coraz bardziej będzie zmierzał w stronę destrukcji, a tego żaden fan by nie chciał.
To, co u nas jest niewyobrażalne na pogrzebie w LA i w ogóle Hollywood to norma :P Świat muzyków rockowych, gwiazd to inny świat.