Coś hojna ta Showtime, same preairy ;0 Pojawił się pierwszy odcinek "Californication". Szkoda, że na napisy pewnie trzeba będzie poczekać...
Świetny pierwszy odcinek! Dokładnie tego oczekiwałem po przeczytaniu opisu serialu. David według mnie świetnie nadaje się do roli sexoholika i uzależnionego od narkotyków pisarza, który stara się jednocześnie ratować swoje małżeństwo. A pozostała obsada (szczególnie piękne panie ;)) też niczego sobie :] Podczas oglądania Californication skojarzył mi się z świetnym serialem Entourage (Ekipa) też w podobnym klimacie i tematyce. Myślę, że będzie to jeden z lepszych seriali w nowym sezonie na Showtime. Z niecierpliwością czekam na następny ep.
Ja jeszcze nie zdecydowałem się obejrzeć ponieważ bez napisów boję się, że nie zrozumiem niektórych rzeczy ;) Ale zachęciłeś mnie i to bardzo :)
A kiedy dokładnie Showtime zaczyna emisję CALFORNICATION??
A z tobą Albertino muszę się chyba skontaktować :P Ostatnio dość często widuję cię na forach. JAko, że zauważyłem, że jesteś 'miłosnikiem seriali', zachęciły mnie twoje opinie do sięgnięcia po takie seriale jak DeXter i Trawka... No cóż powiem tylko: JESTEM ZACHWYCONY...
Tak więc chyba się do ciebie zgłoszę, żebyś polecił mi jeszcze coś ciekawego :)
Byczo! Trzeba brać się za ściąganie. Strasznie jestem ciekawy czołówki serialu a na napisy jak zwykle trzeba będzie czekać chodź w tym przypadku zapowiada się naprawdę długie czekanie.
globus, zapraszam cię tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/449337/Seriale,+seriale.html?i=126418&entry=449 337&commentsPage=4 Już od jakiegoś czasu rozmawiamy w tym meijscu o serialach wartych uwagi :) Może znajdziesz coś dla siebie jeszcze :)
Co do "Californication" to podejrzałem troszkę (niegrzeczny chłopczyk ze mnie;) i muszę cię zmartwić. W pierwszym docinku chyba nie ma czołówki. Pojawia się tylko napis Californication... Przejrzałem tak odrobinkę i chyba widziałem ze trzy różne rodzaje cycków, hmmm :D
To chyba rzeczywiście będzie zbereźne show ;)
W ogóle ostatnio bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie stacja Showtime, która puszcza tyle świetnych seriali jak Dexter (niesamowite dwa pierwsze odcinki 2 sezonu :), a Michael C. Hall tak bezbłędnie wcielił się w postać głównego bohatera, że stał się jednym z moich ulubionych aktorów, jak nie ulubionym :]. Pierwszy raz zachwycił mnie swoją grą w Six Feet Under i byłem wręcz zachwycony jak zobaczyłem go w pierwszym odcinku Dextera, po którym stwierdziłem, że będzie to jeden z najlepszych sezonów w tym (tamtym) roku i się nie myliłem :]
:) (sorki za małego offtopa ale musiałem się wygadać :]).Jest też Trawka (po 2 odcinkach 3 sezonu nowa seria zapowiada się równie wspaniale jak druga, po końcówce 3x01 aż mi szczena opadła i się ruszyć nie mogłem :] i ta muzyczka...miodzik :]. Nie należy także zapominać o zakończonym już równie dobrym Sleeper Cell. Całkiem niedawno trafiłem na kolejny serial tej stacji The Tudors i po 1 odcinku jestem bardzo ciekawy jak to się wszystko dalej rozwinie i na pewno zabiorę się za następny ep. No i teraz już wcześniej wspomniany Californication sprawia, że nie mogę się już doczekać oficjalnej premiery i jestem pewnien, że Showtime będzie nas nie raz zaskakiwać wspaniałymi serialami w tym jak i w następnych sezonach :]
Masz 100% racji :) Mam podobne odczucia, jak ty :) Od kiedy HBO kontynuuje ciągle te same seriale, nie dając nic nowego, moja uwaga zwróciła się na Showtime (chociaż na 2008 rok zapowiada się parę ciekawych rzeczy od HBO).
Polecam jeszcze "Dead Like Me" stacji Showtime, również bardzo dobry serial :) Jeszcze muszę sprawdzić "The L Word" oraz "Queer as Folk".
Szkoda, że na razie nie zapowiada się nic nowego prócz "Californication", ale nie bądźmy już wybredni ;)
Obejrzałam sobie Californication dzisiaj rano, przychodzę tutaj, a tu już dyskusja na całego :) Ja też się wypowiem. Duchovny jeszcze nigdy, żadną swoją rolą mnie nie zainteresował. No może nie zaintrygował, bo oczywiście jak niemal każdy byłam fanką The X Files (początkowych sezonów), ale i tak bardziej zainteresowała mnie wtedy koncepcja serialu. Natomiast w Californication od razu Duchovny przyciągnął moją uwagę. Zupełnie, jakby ta rola była napisana specjalnie dla niego. Nie lubię wysuwać dużych wniosków na podstawie pierwszego odcinka, ale mam wrażenie, że to będzie dobry serial.
BTW, o "Dead like me" nie słyszałam. Muszę się tym zainteresować. Jeśli chodzi o "The L Word" to brakuje mi w tym serialu świeżości. Poza tym po obejrzeniu kilku odcinków po prostu straciłam chęć na dalsze oglądanie. Jakoś taki mało interesujący stał się ten serial. Natomiast "Queer as Folk" przerobiłam w całości i jestem pod wrażeniem. Wyjaśnijmy sobie jednak, że trzeba się nastawić na serial "o życiu". Jednakże tematyka o jakiej traktuje pozwala wyrwać mu się ze sztampowości, a przy tym świetnie nakreślono głównych bohaterów. Ostrzegam jednak, że bardzo trudno przebrnąć przez początki, szczególnie pierwszy odcinek. Homofobem nigdy nie byłam, ale były takie momenty, że ciężko było mi się przebić przez odcinek. Tak czy siak, kwestia przyzwyczajenia, potem już szło z górki ;D
A wracając do Californication cieszę się z pozostałych osób w obsadzie. Świetnie dobrali córkę Duchovnego. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się relacja między nią a ojcem. Żonka też niczego sobie. Zdolna aktorka, więc spodziewam się po niej najlepszego. No i oczywiście wątek 16letniej opiekunki bardzo mnie rozbawił :D Z niecierpliwością czekam na sierpień!
Również obejrzałem pierwszy odcinek "Californication" i mi się bardzo podobało, choć to chyba nie jest znów aż taka rewelacja jak "Weeds". W każdym razie niewiele brakuje... Ale to dopiero pierwszy epizod ;)
Również uważam, że Duchovny jest tutaj świetny, ale już w "X-Files" pokazał duży talent komediowy. choć zawsze bardziej lubiłem Gillian Anderson ;) Jej by się przydało jakieś nowe porządne show ;)
A co do "Queer as Folk" to ja doskonale wiem o czym to jest i nie zamierzam się nastawiać na to specjalnie. Cóż dziwnego w tym, że pindolą się dwaj faceci na ekranie? Ale wątpię żeby to było lepsze od SFU ;) Już bardziej zaciekawiło mnie właśnie "L Word" bo obsada zdaje się być ciekawsza... Ale wiadomo, że lepiej zagrać lesbijkę niż geja, tak ten świat ułożony...
"A co do "Queer as Folk" to ja doskonale wiem o czym to jest i nie zamierzam się nastawiać na to specjalnie. Cóż dziwnego w tym, że pindolą się dwaj faceci na ekranie? Ale wątpię żeby to było lepsze od SFU ;) Już bardziej zaciekawiło mnie właśnie "L Word" bo obsada zdaje się być ciekawsza... Ale wiadomo, że lepiej zagrać lesbijkę niż geja, tak ten świat ułożony..."
Dziwnego nic tylko to raczej coś, z czym nie mam do czynienia na co dzień ;) Kiedy wspominasz od SFU to jedyne porównanie, jakie można tu zrobić to w scenach łóżkowych. Powiedzieć co jest lepsze w innych kategoriach jest na prawdę ciężko, bo to dwa zupełnie inne seriale. Uważam, że oba seriale są dobre, no niech będzie z naciskiem na SFU. Co do ostatniego zdania myślę, że z twojego punktu widzenia jako widza może i faktycznie lepiej zagrać lesbijkę. Ponadto kobietom heteroseksualnym (patrząc na historię kina i tv) łatwiej przychodzi wcielanie się w role postaci o odmiennej orientacji... Ale to gdybanie. Suma summarum tak jest ten świat (w tv i kinie) ułożony, że łatwiej zaakceptować w nim dwie kobiety razem w łóżku, niż dwóch mężczyzn. Chcę przez to powiedzieć, że QaF przez to, że traktuje o mężczyznach jest ciekawsze, bo świat gejów był pokazywany rzadziej, a przez to więcej w nim ciekawych wątków, które jeszcze można rozwinąć.
A czy nie zdziwiło was, że w Californication nie pojawiła się ani piosenka Red Hotów, ani też w żaden sposób doń nie nawiązano? W końcu to słowo to tak jakby ich podpis i wizytówka, więc skoro twórcy nie zamierzali się wiązać z muzykami to po co właściwie taki wprowadzający nieco zamieszania tytuł.
"Dziwnego nic tylko to raczej coś, z czym nie mam do czynienia na co dzień ;) Kiedy wspominasz od SFU to jedyne porównanie, jakie można tu zrobić to w scenach łóżkowych. Powiedzieć co jest lepsze w innych kategoriach jest na prawdę ciężko, bo to dwa zupełnie inne seriale. Uważam, że oba seriale są dobre, no niech będzie z naciskiem na SFU. Co do ostatniego zdania myślę, że z twojego punktu widzenia jako widza może i faktycznie lepiej zagrać lesbijkę. Ponadto kobietom heteroseksualnym (patrząc na historię kina i tv) łatwiej przychodzi wcielanie się w role postaci o odmiennej orientacji... Ale to gdybanie. Suma summarum tak jest ten świat (w tv i kinie) ułożony, że łatwiej zaakceptować w nim dwie kobiety razem w łóżku, niż dwóch mężczyzn. Chcę przez to powiedzieć, że QaF przez to, że traktuje o mężczyznach jest ciekawsze, bo świat gejów był pokazywany rzadziej, a przez to więcej w nim ciekawych wątków, które jeszcze można rozwinąć."
Jednym z bohaterów SFU jest homoseksualista, a w związku z tym twórcy opowiadają nam wszystko co z tym związane. Myślałem, że na podobnej zasadzie działa "Queer as Folk" - opowiada o życiu tym razem większej ilości bohaterów o odmiennej orientacji seksualnym. O tym jak radzą sobie z samym sobą, z nienawiścią ludzi, o tym jak są po prostu ludźmi. Jeśli jakiś homofob obejrzał w całości SFU to nie wierzę po prostu w to, że nie zrozumiał iż gej to nie jest jakiś odmieniec i świr w różowych fatałaszkach, ale normalny facet, który ma takie same potrzeby i słabości jak każdy inny człowiek.
A ja pisząc ostatnie zdanie miałem na myśli, że dlatego "L Word" ma lepszą obsadę od "Queer as Folk" ponieważ zapewne żaden znany aktor nie odważył się na występ w tym serialu. Jestem przekonany, że w tym rzecz. Natomiast kobiecie na pewno o wiele łatwiej jest zagrać lesbijkę. Lesbijki nie są właściwie aż tak negatywnie postrzegane przez społeczeństwo, natomiast jak ktoś jest gejem to 80% ludzi od razu powie, że to jakiś zwyrodnialec, a najpewniej pedofil. A już nieraz słyszałem, że jak ktoś widzi całujących się gejów to robi mu się niedobrze. Więc tak - zdecydowanie łątwiej zagrać lesbijkę.
Wracając do tematu, bo tamto to raczej offtop...
"A czy nie zdziwiło was, że w Californication nie pojawiła się ani piosenka Red Hotów, ani też w żaden sposób doń nie nawiązano? W końcu to słowo to tak jakby ich podpis i wizytówka, więc skoro twórcy nie zamierzali się wiązać z muzykami to po co właściwie taki wprowadzający nieco zamieszania tytuł."
Nie sądzę by tylko Red Hoci mieli prawo do słowa "Californication". W sumie to nawet nie spodziewałem sie usłyszeć ich utworu.
nie wczytuje sie w waszą dyskysje, tylko szybka ocena serialu. przed Weeds dzisiejszego wieczora zaserwowałęm sobie pierwszy odcinek Californication, i co tu duzo mówić.. Showtime nie potrafi zróżnicowac swojego poziomu. kolejny po Weeds i Dexterze serial, który trzeba oglądać! Duchowny (choc wczesniej widziany przeze mnie tylko w XFiles i Twin Peaks jako transseksualista:) ) i Natascha McElhone, dadzą razem swietny popis swoich umiejetności. sam serial oczywiście jeszcze nie wciągnął, ale to kwestia kilku epizodów. jedyny minus - brak czołówki które jak wiemy stają sie dziś istnym symbolem seriali:) moze to tylko kwestja pilota? zobaczymy.
Będzie czołówka. Przecież z tego co sobie przypominam w "Dexterze" pilot czołówki nie miał również, a obecnie ma najlepszą.
mi sie wydaje ze 'dexter' miał czołówkę od poczatku, ale jesli mowa o showtime to własnie jestem w trakcie oglądania pierwszego sezonu 'sleeper cell' i tu faktycznie w pilocie czołówki nie ma, a potem juz sie pojawia.
Aż sprawdziłem, żeby być pewnym. "Dexter" nie ma czołówki na pilocie. Zaczyna się tak: "SHOWTIME Presents" --> "DEXTER" --> Dexter mówi: "To jest ta noc...", nawet na pilocie nie puścili jacy aktorzy występują. Dopiero drugi odcinek ma czołówkę, więc należy się spodziewać, że "Californication" też będzie miał.
Hej, od wczoraj należę do wąskiego grona ludzi, którzy pilot "Californication" mają już za sobą.
Co można powiedzieć ?
2 rzeczy !
1) Napisy - ma ktoś ? Po angielsku rozumiem co 2 zdanie wiec takie to oglądanie...
2) Serial dobry, nawet bardzo - tyle można powiedzieć po pilocie.
Zobaczymy jak będzie dalej.
Pozdro !
Właśnie oglądnąłem pierwszy odcinek, który mnie całkowicie zaszokował, zahipnotyzował [od pierwszej sceny :-)] i zauroczył. Po prostu bomba! Podoba mi się bardziej nawet niż pierwsze odcinki "Trawki". Jeśli dodać do tego świetne role Duchovnego i McElhone (wreszcie gra postać z krwi i kości a nie tylko piękną ozdóbkę do Clooneya czy Carreya), to zapowiada się prawdziwy hit! Az kusi mnie, żeby zrobić do tego polskie napisy!
Ok, nie wytrzymałem i rozpocząłem już pracę nad polskim tłumaczeniem. Napisy powinny być wkrótce gotowe. Cierpliwości.
! ! !
Chwalicie sie że oglądaliście, a nikt nie potrafi odpowiedzieć na mojego posta dotyczącego tematu tego filmu
Naprawdę nikt nie umie napisać o czym to jest?
! ! !
Historia Hanka, pisarza, który zmaga się z niemocą twórczą, byłą partnerką i ich wspólną córką oraz całym tabunem nowych "podbojów" miłosno-seksualnych. Wszystko zabarwione sporą dozą odważnego humoru. Może nie brzmi to jakoś rewelacyjnie na piśmie - trzeba zobaczyć.
Po pilocie jestem mile zaskoczony. To nie jest głupia komedyjka, choćby w stylu "Przyjaciół", gdzie u każdego iloraz inteligencji wynosi mniej niż zero. To jest intelignetna, a przy tym zabawna komedia. Zamierzam ten serial dalej oglądać. ;)
Tylko dałem taki przykład, żeby uzmysłowić, że bohaterowie nie są głupkami (jak chociażby: "Przyjaciele"). Ja nie znoszę takich komedii, gdzie każdy jest skończonym kretynem i to ma być śmieszne. A do tego jeszcze śmiech z puszki. Tak na marginesie, "Przyjaciele" to dno.
tak na marginesie zanim nazwiesz coś dnem to lepiej sie temu przypatrz. przyjaciele kręceni byli PRZED WIDOWNIĄ, a śmiech dodawany jest tylko w scenach gdzie faktycznie widownia znaleźć by się nie mogła. poza tym twój 'przykład' jak juz wspomniałem był całkowicie zbędny, bo chyba zaden rozsądny człowiek nawet nie wpadł na to zeby typowy serial komediowy który przy całej swojej genialności niewiele ma wspólnego z produkcją ambitniejszą porównać do komediodramatu poruszającego kontrowersyjne tematy.
Był potrzebny. Gdyż wiele osób nie lubi takich komedi, typu "Przyjaciół" (podałem ten przykład, bo to najpopularniejszy serial tego gatunku), gdzie każdy aktor udaje osobę z IQ mniej niż zero. Jest duża rzesza osób, które wolą jakieś inteligentne komedie. Z głupków to się można pośmiać, oglądając wiadomości. Codziennie pokazujątam osobę z niskim IQ. I dalej podtrzymuję, że "Przyjaciele", "Joey", czy "Whoopi" to dno. I nikt i nic mojego przekonania nie zmieni, gdyż oglądałem parę odcinków każdego z nich i naprawdę żarty mają, jak w filmie "Głupi i głupszy 2".
aha, pare odcinków:) ok całkowicie mnie przekonałeś!
ps. whoopie i joye to faktycznie dno. i choć nie dorównują poziomem do friends to faktycznie te seriale mozna porównać.
Po paru odcinkach zawsze można wyrobić sobie zdanie. Oto moja przygoda z "Friends". Obejrzałem parę odcinków 9. sezonu i 10. sezonu na CANAL+. Zacząłem krytykować ten serial. Kumpel (który jest fanem tego serialu) pożyczył mi 1. sezon, bo mówił mi, że tak złapię bakcyla na ten serial. Nie złapałem. W czasie oglądania 7. odcinka powiedział: "Strata czasu". Bo mnie nie bawią seriale, gdzie wszyscy są skończonymi kretynami. Mam śmiać się z głupoty? Nad tym trzeba płakać i to nie bynajmniej ze śmiechu.
po raz trzeci powtórzyłes ze wszyscy są idiotami. masz jakis kompleks? jeśli cię nie bawi, twoja sprawa, ale argumentów bynajmniej inteligentnych nie masz.
Mam. Skoro "Przyjaciele" są serialem komediowym, to mówię, że wcale nieśmiesznym, gdyż głupie żarty jakie tam są wcale nie są śmieszne. Jedynie udają idiotów, ich rozmowy między sobą są na poziomie przedszkolaków. Czy to jest śmieszne? Dla mnie nie. Naoglądałem się w dzieciństwie głupich komedii i starczy mi ich na wieki. A co do kompleksu. To tak mam kompleks. Źle się czuję w towarzystwie debili, bo co z takimi ludźmi można porobić? Kompletnie nic. A w "Przyjacielach" każdy bohater to skończony kretyn. Na dodatek myślą, że są śmieszni, a nie są. W rzeczywistości jakbyś spotkał takich debili (a wierz mi nietrudno ich spotkać), to trzymałbyś się od nich z daleka. Bo co? Powiesz coś do niego, a on pomyśli że o coś innego Ci chodziło. Np. rozmowa taka dla komedii typu "Przyjaciół":
- Czy mnie lubisz?
- Nie mam pieniędzy.
Tego typu żarty są w "Przyjacielach" na porządku dziennym.
no patrz, mógłbyś zostać komikiem. twój zart jest bardzo dobry, ale bardziej abstrakcyjny. mi takie odpowiadają. widziałes moze 'rabbits' lyncha? dokładnie ten typ dialogów.
rzecz polega na tym, ze ja w dziecinstwie nie oglądałem głupich komedii, wiec teoretycznie mógłbym miec teraz uzasadnione zapotrzebowanie na głupie filmy. ale nie mam. oglądam co najwyzej śmieszne komedie w stylu 'przyjaciół'.
skonczmy temat. wkradła sie niepotrzebna i nie prowadząca do nikąt dygresja.