Cały serial jest zrobiony w taki sposób, żeby wskazać na winę rodziny i męża i jest ona oczywista. Moim zdaniem strzelili do niej w salonie raz (stąd krew na ścianach, którą zmyli i pewnie tam leżał nabój który wyrzucili), a później wrzucili do wanny żeby nie krwawiła za mocno i strzelili jeszcze kilka razy żeby wyglądało to na włamanie. Odgłosy w tle mogą sugerować że ciągle ją przenosili, a co najważniejsze jeżeli mąż ją znalazł od razu w łazience to skąd krew na ścianach? Zdecydowanie widać po mowie ciała że coś ukrywają. Zresztą po jednym strzale w głowę masz mózg na ścianie, a po 6ściu ta głowa musiała wyglądać na tyle źle, że raczej nie wyglądało to na wypadek i pewnie nikt o zdrowych zmysłach by tak nie pomyślał więc coś ściemniają.. Do tego dają sobie wzajemnie alibi, podobno zniknęła kasa a nikt nie zgłasza włamania, brat wie że broń była stara mimo że było to napisane tylko w jakimś raporcie do którego pewnie i tak nie miał dostępu.. Motywem mogło być wszystko, patrząc na to jak sprawa była prowadzona to nie zdziwiłbym się jakby tam szła duża kasa i powiązania z kartelem, może to zaplanowali bo coś wiedziała albo po prostu poszło o bzdety, bogacze są oderwani zwykle mocno. W każdym razie jak podkreśla prokurator, skoro nie ma sprawiedliwości to niech będzie chociaż prawda i tą ukazuje tez ostatnia scena serialu przed napisami - generalnie to moralność tego serialu jest zerowa dla samej pokrzywdzonej, ale historia jak z najlepszej książki kryminalnej :D
Ale sprawcy przyznawaliby sie do spuszczenia w kiblu odlamku z pocisku? To nie ma sensu. Ten kto to zrobil i sie przyznal najprawdopodobniej tego nie zrobił.