Ten serial jest nudny jak diabli. Płytka intryga, fabuła na kolanie pisana, a na dodatek do znudzenia gadanie o rasizmie. Nastawiałem się na coś wyjątkowego, a dostałem kolejny mierny serialik.
Dzięki za ten komentarz, bo już się martwiłem, że przy reszcie rozpływających się tutaj nad tym serialem opinii coś ze mną jest ostro nie tak.
Podałem się po 6 odcinku, bo jeśli po tylu godzinach nie załapało, to już więcej nie chciałem się z tym męczyć.
Tak, opowieść jest skupiona na rasizmie i właściwie każdy wątek w niej poproszony dotyczy problemu nierówności i nietolerancji. Tyle że w prawie każdym wypadku temat podawany jest w tak prymitywny i przekonstrastowany sposób, że czuć w tym rękę aktywistów społecznych.
Drażni mnie też IMO niepotrzebnie aż tak wulgarny język.
Akcja snuje się powoli, dużo scen jest przegadanych i budowanych na siłę, a całość jest odpowiedziana uproszczonym, banalnym wręcz schematem. Jeśli ma to być bajka, to oklepana i bez polotu, a wyglda to raczej na propagandowo uproszczoną historyjkę.
Ciekawa jest tylko oprawa i oparty na niej klimat tego świata, czyli kolejna plastikowa wydmuszka do tracenia czasu przed ekranem.
Dokładnie, zwłaszcza, że sam świat Carnival Row ma potencjał. Swoją drogą też na 6 odcinku odpuściłem.