ten odcinek miał w sobie magię :))
1 moment gdy Csatle mówi Beckett co w neij podziwia :)) rany, to było piękne! widać, ze to coś więcej niż tylko zauroczenie ;) on ją po prostu kocha :))
2gi magiczny moment - scena gdy Casle patrzy na drzwi, a Beckett za nimi stoi i zastanawia się czy nacisnąć klamkę...
3ci moment - gdy w samolocie Beckett czyta list od Royca, i końcowe słowa 'if only..."
PIĘKNE! piękne i ejszcze raz piękne! :D
nei mogę doczekać się finału ^^
heh, i podobał mi się motyw jak stewradessa mówi do Beckey, ze ma miejsce w 1szej klasie, a tam Vaste mówiący 'szampana'? ;) heheh, wiedziałam, zę tak będzie ;P ale ta secan mnei rozbawiął, podobnei jak Ryan i Esposito ściemniający, ze nie wiedza why Beckett niedzwoniął ;P ehheh,
lubie tę ich całą ekipę :D łącznie z szefem ;P
i uważam, zę serial jest świetny! :) po prostu :D
przepraszam za lierówki :/ jestem tak zmęczona, że ich nei zauważyłam - nei jakiś Vaste, tylko Castle of course ;P
i odcinek 22 :) Ale przyznac trzeba ze ten byl odbiciem sie od juz uklepanego schematu. bradzo fajnie sie ogladalo
Istotnie, schemat był wyczuwalny w kilku miejscach i można było za nim podążać lub dyskutować z nim. Wybrano najłatwiejsze rozwiązanie, czyli podązano z nurtem, ale odcinek był całkiem udany... choć mógł być lepszy. IMO Royce wprowadzał do serialu ciekawe emocje, a "pozbycie" się go z obsady już teraz było błędem... w przyszłości mógłby nieźle zamieszać.