Zaskakująco dobry odcinek. Mocno wzruszający. Fillion zagrał solidnie, chyba pierwszy raz był tak przekonujący w tym serialu. Miło zobaczyć wreszcie inną twarz Ricka. Dobrze, że twórcy zmieniają konwencję raz na jakiś czas.
Najlepsze było to, że na końcu jak ruda Alexis przez Skype'a to debile zaczeli namierzać komórkę dopiero jak Castle im o tym powiedział...przecież takie rzeczy to się robi z automatu w takich przypadkach, słabe to było strasznie.