Co sądzicie o tym odcinku? Ja jestem zaintrygowana, scenarzyści ciekawie rozwijają wątek zaginięcia i amnezji Castle'a. Przedostatnia scena w opuszczonym budynku w Montrealu to perełka tego odcinka.
Czego tak bardzo Castle nie chce pamiętać? Jaki to ma związek z jego dzieciństwem?
To raczej nie ma związku z jego dzieciństwem. Wydarzenie w lesie (swoją drogą też ciekawe, co wtedy się stało, skoro Castle nikomu o tym nie mówił), które zostało wspomniane, miało być tylko dowodem, że Castle nie chce pamiętać, co wydarzyło się w okresie jego zaginięcia. Tak czy inaczej również ciekawi mnie, jak to zostanie wyjaśnione, chociaż pewnie trzeba będzie na to poczekać do końca sezonu, o ile nie dłużej.
Hehe no właśnie nie xD
Jechał na swój śłub, ona już w sukni ślubnej, goście czekają, a tu bach, Castle znika na 2 miesiące. Wygląda na porwanie, każdy go szuka, w końcu odnajdują go na nieprzytomnego na jakiejś łódce, a Castle ma amnezję, nie wie co robił przez ten czas (i nie kłamie). Podobno spotkał się z jakimiś szemranymi ludźmi, było coś o nierozwiązanej zagadce morderstwa, którym Castle zainteresował się przed wieloma latami. No ale dowiedział się/zobaczył jakieś traumatyczne rzeczy i poprosił (podobno), aby tamci jakoś skasowali mu pamięć ;p Brzmi głupio, ale w serialu jest to bardziej wiarygodnie pokazane ;p
Oby tylko nie wykręcili się sianem, że tego w ogóle nie wyjaśnią, bo Castle będzie chciał to zostawić za sobą :) Bo na razie ta historyjka trochę średnio się kupy trzyma i jest tylko trochę bardziej wiarygodna niż te o porwaniach przez kosmitów :) Ah te magiczne sposoby na częściowe (mocno wybiórcze) wymazywanie pamięci, powinni to sprzedawać w aptekach ;)
Wykasowanie pamięci krótkotrwałej jest możliwe, a raczej spowodowanie tzw. niepamięci wstecznej. Jeżeli zaraz po jakimś wydarzeniu zmiesza się bardzo silne leki psychotropowe i neuroleptyki w dużej dawce i odurzy nimi kogoś, to jest duża szansa na to, że skutkiem ubocznym będzie zanik pamięci. Oczywiście tylko konkretnej sytuacji, bo nie ma tabletek powodujących całkowitą amnezję. Również trauma sprawia, że mózg może podświadomie "odcinać się" od pewnych wspomnień, jeżeli to wywołało zbyt trudne do udźwignięcia emocje.Castle błagał o tto, by czegoś nie pamiętać, więc wyraźnie bał się tych wspomnień. Więc teoretycznie jest to możliwe, choć nie takie proste.
Jakoś średnio kupuję kasowanie pamięci na życzenie (a tak to mamy przedstawione po drugim odcinku i po rozmowie z tym facetem w końcówce) i to tak wybiórczo - jakby Castle wręcz podał konkretny przedział za pomocą dat i godzin - tego i tego nie chcę pamiętać, ale resztę już tak ^^ I oczywiście bez żadnych skutków ubocznych, bez powracających wspomnień przy odwiedzaniu miejsc, w których był i widzeniu się na nagraniach... Nie kupuję tego i tyle, ale w sumie tego typu (i większe) bajeczki są dziś chyba w każdym serialu, więc trzeba przymykać na to oko albo nic nie oglądać :)
no sam w sobie pomysł jest bardzo ciekawy. Nie znam się na tym, więc nie wiem czy takie "wymazanie pamięci" jest możliwe i jak to działa jeżeli chodzi o czas jaki można wymazać i czy można ten czas sobie ustalić, ale splecenie tego w serial jest niezłe. No dzisiaj jak pojechał do tego banku, do tej skrytki, później do opuszczonego budynku. Nieźle. Naprawdę zaintrygowało mnie to bardzo i ufam, że Castle nie przejdzie nad tym do porządku dziennego i będzie jednak chciał wiedzieć co się stało. Chociaż jeżeli kiedyś już podjął decyzję, że chce o tym zapomnieć, to może i lepiej tego nie pamiętać, bo sprawa musiała być naprawdę poważna skoro w filmiku mówił, że gdy to oglądają to może już nie żyć. Bardzo jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
Bardzo mnie dziwi to, że (oczywiście wstępnie, bo to się pewnie zmieni) Castle chce to zostawić za sobą i zapomnieć.
Ja sobie tego nie wyobrażam...
Ktoś mnie w brutalny sposób (bo powodując wypadek) porywa i to w najważniejszym dniu mojego życia,
a potem mi wciska kit, że nie chciałam tego pamiętać i żebym odpuściła.
No kto normalny by sobie pozwolił na coś takiego?
Nie wiadomo co mu tam zrobili i do czego go zmuszali, nie mówiąc już o powyższych argumentach, o sposobie w jaki to wykonali.
Chyba każdy chciałby wiedzieć gdzie się podziewał przez tak długi czas i dlaczego...
Strasznie dziwne to wszystko, no ale o to właśnie twórcom chodziło, żeby czymś zaskoczyć i troszkę odświeżyć serial. :)
wiesz, ja uważam, że taka jest pierwsza reakcja Catla, że nie chce wiedzieć. Bo odkrył nagranie, które bylo naprawdę straszne, jakby zrobił coś bardzo złego, niebezpiecznego, za co mógł umrzeć, a teraz dostał szansę na powrót do normalnego życia, do Beckett. Chociaż osobiście uważam, że jednak będzie chciał wiedzieć, że w którymś momencie się wyjaśni co i jak.
Przecież wiekszość odcinków Castle opiera się min. o zabawę z konwencją teorii spiskowych :) A ta o "kasowaniu pamięci" jest w USA bardzo popularna - choćby serial Legends się na niej opiera i traktuje ją bardzo serio ( w oryginale zas powieść, na której jest oparty).
Ale to nie jest forum jakiegoś tam serialu Legends.... :)
A co do teorii spiskowych Castla - owszem, są często w tym serialu, ale z reguły pół żartem, pół serio. A właściwie to nawet 99% żartem :D
A tutaj mamy śmiertelną powagę sytuacji :) I ta WYBIÓRCZOŚĆ kasowania pamięci jest najlepsza :)
Już sobie wyobrażam ten dialog Castla z "kasowaczem pamięci":
Castle: Stary, nie chcę tego pamiętać.
"Kasowacz": Okej, możemy Ci wymazać pamięć.
Castle: Dobra, ale przeszłość muszę pamiętać. Skasuj wszystko od daty D.M.R od godziny 14.30 :D
HAHA :D No wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać :D
Jeśli chcesz zobaczyć finał akcji z amnezją Castle'a to musisz poczekać do końcówki sezonu. Wiadome, że tak będzie, bo tak to scenarzyści rozplanowują - 1. odcinek - nowy wątek 2. odcinek trochę z nowego wątka 3-22. odc zwykły Castle 23,24 Finał z nowego wątku. Ja przynajmniej mam takie wrażenie. Jak dobrze, że skończyli gadać o tym ślubie, chociaż byłoby nieciekawie, gdyby tego ślubu jednak nie było - bo przecież przez cały 6 sezon o tym mówiono(co było irytujące swoją drogą).
A jak w ogóle podoba Ci się ten wątek z dwóch pierwszych odcinków? Dla mnie ponownie jak z finałem 6 sezonu motyw z amnezją bardzo oklepany i nie zrobiło to na mnie zbyt dobrego wrażenia, przynajmniej na razie.
Mam podobne odczucia. Wg mnie powinni w końcu zamknąć wątek 3XK tak jak to zrobili ze morderstwem matki Kate.
Ogólnie przydałoby się trochę akcji niż oklepanej fabuły. Mam nadzieję, że w tym sezonie chociaż raz czy dwa ujrzymy ojca Richarda.
Odcinek naprawdę dobry, lepszy od premiery. Sprawa zeszła trochę na dalszy plan, ale dosyć ciekawa. Jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy zaginięcia Castle'a to mogą się w tym trochę zapętlić, bo zapowiadają nie wiadomo co, coś tak strasznego, że Rick chciał o tym zapomnieć i że bał się o swoje życie, a może wyjść na to, że nie bardzo będą wiedzieli jak to rozwiązać, żeby okazało się faktycznie warte takiego zamieszania. Odrobinę sztucznie zagrane, ale były sceny ze starym Castle'm- nie tym sprzed zniknięcia, ale tym z pierwszych sezonów, na którego brak ktoś ostatnio narzekał. Świetna teoria o kosmitach :) Ogólnie odcinek poprowadzony ciekawie i wciągająco. Nie czułam się tak jak przy premierze, tu już było "czuć" Castle'm. Tylko czy potrzebne było zbudowanie tej nowej mitologii?To całe zamieszanie, które może nie być tego warte? Widać, że twórcy nie chcą się pożegnać z serialem, że to niestety nie jest ostatni sezon, czyt. że w rezultacie go w końcu zniszczą. Mogli nakręcić dobry 7. sezon bez tego, napisać ciekawe sprawy, zakończyć 3XK, zrobić happy-end. Bo o ile prowadzanie zagadki jest niezłe, to jakieś tajemnicze zdarzenie o którym 11-latek nie powiedział nawet matce i które nie dało najmniejszych znaków przez ostatnie 6 sezonów, ani przez całe jego dotychczasowe życie a objawiło się dopiero w dniu 3. ślubu jest mocno naciągane.
No właśnie to jest troszkę pogmatwane, gdyż w tej nowej mitologii mamy aż dwie zagadki. Jedna to co Castle niezwykłego robił przez 2 miesiące, że nawet będąc pisarzem chciał wymazać to z pamięci, oraz to co się zdarzyło ponad 30 lat temu o czym powiedział tylko temu gościowi, żeby uwiarygodnić ich znajomość. Trochę to pogmatwane i zgadzam się może się okazać, że z dużej chmury mały deszcz.
Właczę sie do dyskusji tutaj, jako że niedawno dopiero nadgoniłem Castle do odcinków obecnie emitowanych. Co do zniknięcia Castle, to przez pierwsze 3 odcinki, praktycznie nie mogłem sie skupić na proceduralnych watkach serialu, ponieważ wszędzie oczekiwałem i doszukiwałem się wskazówek odnośnie wyżej wymienionego zniknięcia. Jednak teraz, bliżej mi jest do opini tego, że twórcy moga sobie nie poradzić z tym co sobie zafundowali. Tak jak wyżej, zapewne okaże się ze, z dużej chmury mały deszcz. Dlatego z całego serca chciałbym, żeby ten temat zamkneli i już nigdy do niego nie wracali. Samo przeskoczenie do życia codziennego Castle i Beckett po zniknieciu, było tak cholernie nierealne, że aż szlag człowieka trafiał. Niech więc twórcy już tego tematu nie ciagnał. Dla mnie Castle zawsze był fajnym proceduralem z czarno-białymi postaciami, fajna chemia pomiędzy głównymi bohaterami, ktory pozwał człowiekowi oderwać się od otaczajacego świata i oddać trochę ogłupiajacej rozrywce. Nie wymagam od tego serialu jakoś niewiadomo skomplikowanych bohaterów, ani zaskakujacego watku przewodniego. Niech kontynuuja to co im wychodzi najlepiej, co opisałem powyżej. Jedyna lekka zmiana, której bym pragnał, to aby rola Castle zmieniła się z błazna, w coś bardziej w stylu poczatkow tego serialu, czyli człowieka z bardzo duza wiedza i umiejętnościa spojrzenia 'outside of the box'.
Nawet gdzieś tu przytaczałem fragment wywiadu z Fillionem, w którym sam mówił, że chciałby żeby wrócił Castle z pierwszych sezonów, który wszystkich znał, miał ogromną wiedzę zdobytą podczas badań przy pisaniu książek i ogólnie miał większy wpływ na rozwiązywanie zagadek. Teraz właśnie jego postać zmienili w błazna i wykorzystują ją jedynie do celów rozrywkowych. Pozdrawiam
Oglądałeś najnowszy odcinek? Mi się bardzo podobał, wreszcie Castle mógł się czymś wykazać niż tylko śmieszną teorią i przyczynił się do rozwiązania sprawy. Najbardziej urzekły mnie motywujące monologi coś w stylu: "So, go home, clear your head. You get back here and you take his ass down." Niemniej jednak odcinek jak najbardziej na plus.
No właśnie tego od tej postaci wymagam- czynnego uczestnictwa w śledztwie, ostatnio było tego jak na lekarstwo. Faktycznie 7x05 najlepszym odcinkiem tego na razie słabego sezonu.
Jeszcze mały smaczek z tego odcinka, kiedy Kate nie chce, żeby jechał do Montrealu a Rick mówi coś w stylu to tylko Kanada, co tam może być niebezpiecznego- Stana i Nathan są oboje Kanadyjczykami.
Jak dla mnie to ta cała akcja z amnezją Castle'a dziwna, aczkolwiek jakoś mnie nie dziwi wybiórcze wymazanie pamięci :D Ogólnie to wymazał ten etap, w którym nie był z rodziną i Kate. Co się wtedy wydarzyło nie wiem i jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie chce poznać prawdy. Na początku dociekanie prawdy wydaje się fascynujące i intrygujące, ale gdy zaczynają wychodzić jakieś przerażające przesłanki czasem lepiej odpuścić. Jednak nie jestem przekonana, że Castle odpuści. Chyba, że odpuści, a w jakieś sprawie nastąpi nawiązanie do tego, co się wtedy wydarzyło.
Wątek z tym, co widział jako dziecko i o czym nie powiedział nikomu wcale mi się nie podoba. Jeszcze niedługo okaże się, że ten Castle z sześciu sezonów wcale nie jest taki na jakiego został wykreowany, co mi się wcale nie podoba. I jakoś mam wrażenie, że jeszcze Kate i Castle się rozstaną, albo nie wezmą ślubu... Ja od tego serialu nie oczekuję jakiegoś motywu przewodniego, scalającego sezon, czy sezony. Ja chcę "normalnego" Castle'a. Lepiej zakończyć serial niż na siłę wymyślać coś nowego.
Nie chcę tu za dużo spojlerować, ale o ślub możesz być spokojna. Zbliża się wielkimi krokami. Pozdrawiam serdecznie.