PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=787428}

Castlevania

2017 - 2021
7,6 20 tys. ocen
7,6 10 1 19724
6,4 10 krytyków
Castlevania
powrót do forum serialu Castlevania

Doprawdy mnie to zadziwia. Jako długoletni fan serii zadziwiają mnie te peany i stawianie tego wyrobnictwa za jakiś wzór dla dojrzałych animacji, albo - o zgrozo - za wzór dla przenoszenia adaptacji gier na srebrny ekran. Miałem w sumie napisać ten temat pod nowym serialem animowanym opartym na serii DMC, ale tutaj może dojrzy ten wpis więcej osób i łaskawie mnie oświeci. Zacznę od plusów, tych jest mniej, szybko przejdziemy do minusów:

Sezon pierwszy jest dobry, animacja ma swoje problemy, oryginalny dubbing jak i nawet ten Polski daje radę - nie jest to majstersztyk, ale nie ma też jakiejś tragedii. Historia, bohaterowie i motywy zostały wiernie, uczciwie, z szacunkiem dla materiału źródłowego przedstawione - i to by było na tyle. Człowiek łudził się, że skoro pierwszy sezon był OK to drugi po uznaniu i ciepłym przyjęciu pierwszego będzie tylko lepszy..

I tu zaczyna się już spadek, historia zaczyna rozjeżdżać się z tym oryginału, a im dalej tym co raz gorzej. Zarówno tu jak i w przypadku DMC wypływa na wierzch jak olej na wodzie, że Adi Shankar, albo absolutnie nie rozumie materiału źródłowego, albo świadomie ma go gdzieś i czuje jakąś potrzebę przekombinowania, zrobienia po swojemu, co przeważnie kończy się na kilku wspólnych punktach:

1) Wersje jego postaci stanowią kompletne zaprzeczenie tych oryginalnych i to u samych swoich podstaw. Tutaj najmocniejszym, najbardziej dobitnym przykładem będzie Hector, protagonista "Curse of Darkness", w oryginale ZDRADZA Dracule, zaczyna wieść normalne, które zostaje zburzone przez intrygę Isaaca, w której żona Hectora, Rosaly, zostaje spalona na stosie. Wchodzi na drogę zemsty i koniec końców, po tym jak Trevor zostaje ciężko raniony przez Isaaca, Hector pokonuje zarówno swojego dawnego sprzymierzeńca, jak i samą Śmierć i nowo odrodzonego Draculę. Nazwać herezją to co zrobił z nim w serialu Shankar to tak jakby nic nie napisać. Hector został zredukowany do bycia tchórzliwym, simp'ujacym nieudacznikiem, który sam nie jest w stanie nic zrobić.

2) Wybielanie/usprawiedliwianie/odkupienie antagonistów bez większego powodu, wbrew motywom, kontekstom za nimi stojącym. Skoro w pierwszym punkcie przykładem był Hector, tutaj weźmy Isaaca, który we wspominanej "Curse of Darkness" grał rolę przeciwnika protagonisty. Z psychopatycznego, sadystycznego, manipulanta siejącego chaos, krok po kroku wypełniającego swój plan zrobiono z niego sudo-protagoniste, który dostał nawet własny ARC, zsuwając kompletnie na bok Hectora, ba, został on przedstawiony w lepszym świetle niż Hector. Rozbudowa postaci zawsze jest na plus, ale grubymi nićmi szyte jest te robienie z niego pozytywnej postaci, która w sumie od tak olewa przysięgę pomszczenia swojego pana i przechodzi duchową przemianę o dobre 180'. To samo tyczy się Draculi, nad ktorym Shanakr musiał się rozczulać, ukazać cechy, które mogłyby go w oczach widza odkupić. Dracula ZAWSZE i w niemal KAŻDEJ części jest głównym antagonistom, głównym złem do starcia w proch, które cały czas znajduje sposób by powrócić. W DMC to mamy do tego wrzucony jeszcze polityczny wątek i moralizowanie -> demony w tej serii to w dobrych 99.5% bezlitosne, krwiożercze istoty, które uznają jedynie jedno - siłę i to dlatego Sparda (ojciec głównego bohatera) oddzielił świat ludzi i demonów od siebie, by gnębiona, zniewolona ludzkość mogła zaznać wolności. Mało tego, to człowieczeństwo samo w sobie, empatia, współczucie stanowią źródło prawdziwej siły protagonisty serii. Co zrobił w swojej wersji Shankar? A no tak, ukazał sporą część demonów jako ofiary, zaś sam czyn Spardy jako moralnie dwuznaczny bo oddzielając oba świat skazał ich na ciężki los. Dochodzi też do takich smaczków jak ukazanie ludzi jako oprawców tych Bogu ducha winnych demonów szukających azylu w świecie ludzi (tak, tak, imigracja, bla bla, złe pushbacki, wpuśćcie tych ludzi itd. xD).

3)Upychanie na siłę wątków politycznych, ideologicznych trawiących USiA do serii, w której polityki, agend itp. bzdur nie ma w ogóle. Po co to moralizowanie, wprowadzanie zbytecznych czy to wątków czy to postaci? Żeby - uwaga bo to dobija mnie kompletnie ze względów twórczych - dodać głębi, dojrzałości serialowi xDDD

4)Nawrzucanie do obrzygania nawiązań, cameo, zapożyczeń już nawet nie rzeczy, postaci itd. występujących w materiale źródłowym, a podbieranie czy kopiowanie 1:1 pomysłów z innych franczyzn. Walki czy sceny akcji są tak efekciarskie, że aż często żenujące czy oklepane.

5)Słaby scenariusz itp. Kategoria wiekowa jest narzucona tutaj główne z 2 względów - nadmiernie wykorzystywanych bluzgów, nawiązań/czynności seksualnych, nadużycia gore/brutalności. Mamy to w Castlevanii, mamy to w DMC. I wszystko fajnie, pięknie, o ile bardziej brutalne, szokujące czy kontrowersyjne sceny mają swój cel, czy to ukazania, podkreślenia czy osiągnięcia jakiejś reakcji, wpłynięcia na bohatera. Tutaj chodzi o przemoc dla samej przemocy, kontrowersje dla samej kontrowersji co ostatecznie sprowadza się i kończy na byciu "edgy", zaś gdy wykorzystywane jest to często i gęsto to przestaje to mieć większą wagę, nie wywołuje reakcji u widza - powszednieje. Nadmiar bluzgów z kolei nie sprawia, że postać wydaje się "cool" (logika jak u szczeniaka), a żenująca. Można tu też dorzucić nieścisłości, które aż kują po oczach jak np w DMC, ukazanie protagonisty w ułamkach sekund, kompletnie nieświadomego, ratującego ludzi przed eksplozją, tego samego bohatera upokarzającego, nabijającego się z uzbrojonego po zęby oddziału najemników, którzy go atakują i tego samego bohatera, który nie jest w stanie zareagować na atak jednej osoby. Chyba najlepszym porównaniem, które podsumowałoby to co robi Shankar to "marvelizacja", "amerykanizacja" znanej, lubianej franczyzny w produkt, który trafi do przeciętnego, nie lubiącego zbytnio myśleć, jankeskiego konsumenta.