Mer + Riggs mi pasuje. Amelia to śmiech na sali...

Mam dokładnie takie same odczucia - z Amelii zrobili jakąś kompletną wariatkę, ja na miejscu Owena bym ją kopnęła w d***. Przed ślubem "dzieci, dzieci", potem nagle nie chce, a na, wydaje się naturalne w tej sytuacji, pytanie "dlaczego" odpowiada "bo nie" a jak Owen jednak chce dopytać to ją "tyranizuje". Może ona zapomniała, że o dziecku powiedziała Alexowi, a nie Owenowi i myśli, że on jej nie rozumie? - bo to jedyne dla mnie wytłumaczenie jej zachowania. A tak na poważnie, co scenarzyście robią z Owena? potwora jakiegoś któremu żona nie może powiedzieć o swojej traumie bo on i tak będzie ją na dziecko namawiał?....

No właśnie, za bardzo gmatwają tą ich reację

Gmatwają i nie da sie tego oglądać :<

A nie macie trochę dość tego, jak Meredith traktuje Riggsa? Ileż można to przedłużać! Amelia i Owen to jakaś tragedia, Amelia to chodząca tragedia i nigdy nie wiadomo o co jej chodzi. I Alex... Wątek Alex i Joe umarł? Nie wiem co się dzieje z tym serialem.

Riggs to chyba anioł, kto inny by to zniósł, wątek matki Meggi meeeega nudny i niepotrzebny, zachowanie Meredith jest okropne, zwłaszcza po obejrzeniu 19 odcinka, tam już przesadziła, cały scenariusz naciągany, a Jo porwali kosmici

On chyba rozumie Meggi, co to znaczy kogoś stracić. Wydaje mi się że Mer chce przy niej być jako że wcześniej nie była "najlepszą siostrą".
Ale faktycznie Riggs i cała ta sytuacja.. Masakra :o
Mam nadzieje że po tym co usłyszał od Arizony.. nadal będzie cierpliwy, i przeczeka wszystko :D