PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=165277}

Chirurdzy

Grey's Anatomy
7,9 121 158
ocen
7,9 10 1 121158
6,3 3
oceny krytyków
Chirurdzy
powrót do forum serialu Chirurdzy


Jestem w temacie nowa - nie oglądałam Grey's Anatomy przez wiele lat, nie czekałam na kolejne sezony, itp. Kocham Ostry Dyżur, to serial z kategorii medycznych, w który byłam wpatrzona "od zawsze". Moja przygoda z Chirurgami zaczęła się ze dwa lata temu, kiedy szukałam jakiegoś nowego serialu, który mógłby przykuć moją uwagę na dłużej, jak właśnie ER. Wtedy, po obejrzeniu kilku pierwszych odcinków, zrezygnowałam z nismakiem. To nie była ta liga. GA wydało mi się uderzająco słabe. Aktorstwo, głos z offu, jakieś to takie sztuczne, napuszone.
Później minęło trochę czasu i znowu nadszedł głód serialowy. Chciałam czegoś fajnego, długiego, tak żeby zżyć się z bohaterami i mieć co włączyć wieczorem "do kolacji" po ciężkim dniu. Znowu włączyłam GA. Od początku. Myślałam, że przecież tyle ludzi nie może się mylić. Coś w tym serialu musi być.
--
Teraz jestem po sezonach 1-10. GA jest już na mojej liście seriali wartych obejrzenia. Mimo wielu wielu wad ma też wiele wiele zalet.
Doceniam początki. Pierwszy sezon nadal widzę jako trochę niedopracowany, ale mimo wszystko nadał on ton, który bardzo mi odpowiada. Sezony, powiedzmy, 1-4 uważam za najlepsze. 5-6 jeszcze dają radę, choć to powoli zaczyna być inny serial. 7-8 to już inny serial, ale coś jeszcze przyciąga do ekranu. 9-10 oglądałam bardziej z rozpędu.
Obejrzałam dużo seriali i nadal oglądam duuuużo. Szukam zawsze tego "czegoś" - wyjątkowych bohaterów, nietypowej historii, itp. GA, to początkowe, miało właśnie dużo tego typu zalet. Przede wszystkim Meredith - jej historia, osobowość, nietypowe spojrzenie na życie, czarny humor. Uwielbiam Meredith z pierwszych sezonów. Kibicowałam jej cały czas i chyba zawsze będę ;) Cieszę się, że "wyzdrowiała", że zdecydowała zostawić przeszłość za sobą. Droga, jaką wybrała nie mogła być inna. Założenie rodziny, wysiłek aby pogodzić to z pracą - to idealna kontynuacja jej losów. Przy tym wszystkim pozostała sobą, nadal widzi świat w ten sam, pokręcony sposób. Trochę mi jednak szkoda, że już nie ma tej dawnej Meredith - i dlatego, między innymi, pierwsze sezony są mi bliższe. Poza tym, w kolejnych sezonach, Mer schodzi na dalszy plan. Niestety, moim zdaniem, żadna z nowych postaci nie dorównuje Mer pod względem historii, charakteru, bogactwa możliwości rozwijania losów. Meredith Grey jest perfekcyjnie skonstruowaną główną bohaterką.
W ogóle pierwsza ekipa wymiatała. Piątka stażystów była świetnie dobrana, każda z tych postaci miała swój charakter, każda była wiarygodna (choć chyba tylko George nie przezył jakiej wielkiej tragedii w dzieciństwie, ale spoko). Do tego (wtedy jeszcze) charyzmatyczny Derek, zadziorna Miranda, Burke, Richard... Wtedy było wzglednie mało tych głównych postaci. To dla mnie zaleta. Późniejsze ciągłę wprowadzanie nowych bohaterów jest ryzykowne. W mojej opinii z tych ludzi, którzy się później pojawili tylko kilka postaci było naprawdę udanych i dorównujących tym początkowym. Przede wszystkim Addison, trochę też Owen i Teddy. Reszta niby coś tam robi, kimś tam jest, ale tak naprawdę wydają mi sie zupełnie nijacy. Wymarzoną sytuacją byłoby dla mnie kontynuowanie losów piątki stażystów przez kolejne sezony. Chciałabym zobaczyć jakimi lekarzami się stają George i Izzy.
George. No właśnie. On, Mer i Addison to moi ulubieńcy. Był niesamowity - jednocześnie zwykły i niezwykły. Na początku nie miałam pojecia że zniknie z serialu i obstawiałam że będzie najlepszym lekarzem z całej piątki. Uwielbiałam patrzeć jak ten niby niepozorny George zachowuje zimną krew w najgorszych sytuacjach. Wielbię go za podejście do pacjentów, za wierność przyjaciołom i nawet za tą nieporadność. Chciałam zobaczyć, jak dojrzewa, jak nabiera pewności siebie, jak pokazuje im wszystkim jak wymiatać jako chirurg ;)
Teraz nie ma takich postaci. Wyżej wymienionej trójki praktycznie nie ma. Mer jest, ale zepchnięto ja na boczny tor, jakby chcąc powiedzieć, że już nic więcej z tej postaci nie da się wyciągnąć. George nie żyje, Addison nie ma, Teddy nie ma, Owen przybladł (jego przeszłość jakby się rozpłynęła, trochę się rozmemłał).
Nie ma też już klimatu. Ten serial zawsze będzie mieć miejsce w moim sercu za właśnie ten początkowy klimat. Meredith i jeszcze raz Meredith. Jej przemyślenia, jej ironiczne spoglądanie na świat. Była "dziwnie" wychowana i przez to patrzyła na świat pod innym kątem. To jej wsadzenie ręki do gościa z bombą, prawie utopienie się ("Like I said, disappearances happen. Pains go phantom. Blood stops running and people, people fade away. There's more I have to say, so much more, but... I've disappeared." Achhh...), ta jej nieprzewidywalność. A przy tym ogromna siła żeby iść dalej. Uśmiechnęłam się jak April biegała po szpitalu przed ślubem i wpadła do Mer, a ta coś w stylu 'Chcesz uciekać? Spoko, wiem dokładnie co robić." :D
Cristina - trzeba o niej wspomnieć. Lubię ją, oczywiście. Ale mimo wszystko trochę mi tu coś nie pasuje bo są z Mer zbyt podobne. Na początku się tego nie zauważa. Mer jest pokręcona, ale w gruncie rzeczy sympatyczna. Crisina jest bardzo ambitna, trochę sztywna, "szorstka", tez ma dziwne podejście do świata, ale bardziej w kwestii chirurgii - na zasadzie "chirurgia to centrum wszechświata, reszta na drugim miejscu". Później jakoś za bardzo sie do siebie upodabniają. Obie są sarkastyczne, pokręcone, Cristina nadal przoduje jeżeli chodzi o obsesję na punkcie medycyny, ale ogólnie ich podejście do świata, życia, śmierci jest podejrzanie wręcz podobne. Tak się polubiły bo są prawie tą samą osobą, jeżeli pominąć kwestię chęci założenia rodziny i też trochę chirurgię (moze dlatego że Mer niejako się w medycznym świecie wychowała a Cristina to "nabyła"). Lubię ją. Wnosiła baaardzo wiele do serialu. Jest dobrze skonstruowana, ale jednak z nich dwóch wybieram Mer.
--
Nie jestem pewna dlaczego oglądałam kolejne sezony. Miałam kończyć na 7, 8... Ale nawet teraz, kiedy moim zdaniem jest słabo, to jednak warto oglądać. Opócz kilku świetnych bohaterów i początkowego klimatu, GA ma też kilka innych zalet. Dla mnie to pokazywanie jak można być upartym i nastawionym na sukces - jak np. Cristina. Jej dążenie do doskonałości jest godne podziwu. Podobnie jak Mer, która mimo tylu tragedii i kopów od życia podnosi się i brnie dalej. Fajnie, że w końcu upomniała się o siebie w końcówce 10 sezonu.
Podoba mi się też to, że GA jest tak barwne, jeżeli chodzi o bohaterów. Mamy różne kolory skóry, mamy różne orientacje seksualne, itp. (Żałosne trochę jest tylko to, że nadal nikt z głównej obsady nie może nosić okularów. Ta jedna stażystka musiała oczywiście zrobic sobie operację oczu. Okulary to nadal tamat tabu :P)
--
Nie wiem kiedy zobaczę sezon 11, mam nadzieję że niedługo, ale trochę się boję. W każdym razie, w ostatnich odcinkach sezonu 10 kilka rzeczy nie pozwala na zbyt optymistyczne podejście.
Sprawa z trójką dzieciaków z problemami z sercem. Oczywiście ubili ładną blondyneczkę, której wcześniej poświecili odpowiednio dużo czasu.
Cristina ma własną klinikę czy tam coś. Fajnie, ale tak szczerze - nie zauważyłam AŻ TAKIEGO geniuszu u niej. Wszyscy o tym mówią, ona o tym mówi, ale jak dla mnie to ok, jest bardzo dobrym chirurgiem, zna się na rzeczy, ma sprawne ręce, itp. Jest na pewno ponadprzeciętna, ma świetnie umiejętności. Ale geniusz, wybitność? Może zadatki na to, choć raczej już by to jakoś udowodniła do tego czasu. Naprawiła serce tego dzieciaka Nathana, ale przecież sama nie wiedziała jak to właściwie zrobiła. Ma badania, pisze jakieś prace, niby przełomowe, ale niewiele z tego faktycznie widać na ekranie.
No ale poszła. Przychodzi Amy. Myślę sobie, dobra, natknęlam się na wiele spojlerów przez ten czas, Owen ma być niby z Amelią, więc nie będzie tak prosto. Chwilę później mówią do niej Amelia. Aha.
Kolejna siostra Grey? To już pominę, bo już Lexi mnie irytowała. (Jako na siłę doczepiona siostra, jako postać sama w sobie była spoko). Wygląda na to że geniusz Ellis przeszedł na inną córkę po prostu, a tak się zamęczała przeciętnoscią Meredith, eh. Rozwaliło mnie tylko to, że dziewczyna mówi że szpital się nazywa jak matka - no to chyba czytała o historii szpitala, skąd ta nazwa się wzięła? Tym bardziej że to była niecodzienna sytuacja, wypadek i w ogóle, na pewno było dużo w mediach na ten temat. To od Lexi Grey jest - nie zaintrygowało to jej? Nie czytała o ludziach w zarządzie? Bzdura kompletna.
--
Dobra, tyle ;) Musiałam się wygadać :P Ktoś przeczyta? Fajnie. Ktoś skomentuje? Już w ogóle super.
















ocenił(a) serial na 7
iden47

Przeczytałam i ogólnie sie zgadzam. Bzdur nawet nie ma co wyliczać, zdaje sobie sprawe, że serial jest baardzo nielogiczny, ale mocno odziałuje na emocje więc przymykam oko. Juz od któregoś sezonu faktycznie ooddryfował, już powinnam strzelic focha i nie kamric się tym, ale nie mogę. GA dalej przyciąga, z mało którymi postaciami serialu tak mocno się zżyłam jak z tymi. Sentyment pozostał i myśle, że nawet jelsi wyjdzie jeszcze 10 kolejnych sezonów, mimo, że się znienawidze za to i tak będę oglądać.

ocenił(a) serial na 7
iden47

George był boski, zdecydowanie mój ulubiony bohater ;)
a ogólnie się zgadzam :D

iden47

Ja traktuję ten serial jako przerywnik dla nieco, nie chcę powiedzieć ambitniejszych, ale powiedzmy bardziej angażujących seriali. Takich w których wymaga się odrobiny skupienia żeby odkryć co wydarzy się dalej zanim to się wydarzy. Tutaj tego nie potrzeba. Można przysiąść i po prostu popatrzeć. Nie obchodzą mnie szczególnie losy bohaterów, kto odejdzie, kto zostanie, dla mnie to sprawa drugorzędna. Od zawsze lubię medyczne/policyjno-wojskowo-mundurowe seriale więc siadam i oglądam. Tematyka to dla mnie wystarczający argument.

To co bardzo mi zgrzyta to brak realizmu. Już nawet pomijam te wszystkie katastrofy, które przydarzają się jednej osobie, ale sam fakt że w szpitalu urzędują najlepsi z najlepszych. Najlepszy neurochirurg w kraju (Derek), o Addison też wspominali że jest najlepsza, Callie tak samo. Jeszcze rozumiem jakby szpital był najlepszy w jakieś dziedzinie, ale tam każdy oddział jest najlepszy w kraju.

I ostatnia rzecz to brak czarnego charakteru. Przez chwileczkę nie lubiliśmy Addison (ostatni odcinek pierwszego sezonu?), ale zaraz się okazało że nie można jej nie lubić. I tak mamy grupę najlepszych z najlepszych, każdy z nich to lekarz z powołania, który ratuje świat. Nigdy nie byłem zwolennikiem takich rozwiązań. Ale wiem też, że czarne charaktery się dobrze w serialach nie sprzedają. Ludzie wolą słodziutkich zakochanych i idealnych bohaterów. Kiedyś śledziłem losy postaci z Once upon a time i pamiętam że sezon w którym czarny charakter dostał więcej czasu antenowego kosztem zakochanych par nie sprzedał się tak dobrze. Dlatego pewnie nie mam co marzyć o kiepskich lekarzach odwalających fuszerki ;)

Swoją drogą chętnie obejrzałbym jakiś nowy serial medyczny na poziomie. Teraz kiedy House się skończył, ER to już historia, a Grey's Anatomy obniżyło znacząco loty, może znalazłoby się miejsce na jakąś nowość. Tylko co by to miało być żeby nie powielać schematów? Pamiętam jak ze dwa czy trzy lata temu do polskich domów zawitali Lekarze i zdecydowałem się obejrzeć premierowy sezon. To była pomyłka. Zwyczajne spolszczenie Grey's Anatomy. Powielenie wątków, nawet tequilę zerżnęli z oryginału.

ocenił(a) serial na 10
soxterix

Co do nowego serialu: obejrzyj Prywatną praktykę (sequel GA). Czarny charakter czasami pojawiał się w "Chirurgach" np. lekarka w 5. sezonie, była trochę "zacofana" jeśli chodzi o nowinki medyczne. Inni bohaterowie też mieli swoje słabe chwile, więc tak można usprawiedliwić brak czystego zła. Chociaż (teraz zostanę shejtowana) nienawidzę postaci Mirandy Bailey. Denerwuje mnie od samego początku. Przez pierwsze sezony jest traktowana jak guru szpitala. Ktoś się wypowiadał, że "Bailey stoi nad wszystkimi". Objawiało się to m.in. w tym, że jako rezydentka mogła sama operować (w przeciwieństwie do Mer, Alexa, Cristiny, George'a, Izzy, Jacksona, April i innych). Jest przemądrzała, wredna, narcystyczna. Wszędzie wtyka nos i w większości ze scen, w których występuje z innymi postaciami, to ona zostaje na pierwszym planie. Zawsze musi mieć rację. Nikt jej nie może zwrócić uwagi. Po prostu ta postać jest za duża pod względem osobowości.

ocenił(a) serial na 10
iden47

Burke nosił okulary!

ocenił(a) serial na 8
ala27

I Addison

eliza007

No i się ich szybko pozbyli :P Nie no, żarcik. Addison chyba do czytania tylko? Tak czy inaczej, mimo pewnych wyjątków, coś chyba jest w tym "zakazie" noszenia okularów - a już szczególnie przez postaci żeńskie. (No chyba że bohaterki to takie typowe "kujony", to wtedy owszem, okulary - najlepiej w dużych oprawkach - muszą być).

Co do Bailey to całkowicie się zgadzam. W pierwszych sezonach bardzo ją lubiłam, nie wiem, po prostu wydawała się taka "prawdziwa" i normalna. Mogłam uwierzyć, że ktoś taki biega gdzieś po jakimś szpitalu. Niestety po jakimś czasie ta postać skręciła w dziwnym kierunku. Stała się głośna, wścibska i ogólnie irytująca.

iden47

Wielka szkoda,że po dwóch sezonach na TVN7 zastępują go Tajemnicami Laury... (Laura to straszne badziewie dla mnie) W sumie widziałem 4 serie byłem pewien,że pociągną dalej,a tu ZONK...

inMate1818

Ech, dlatego przerzuciłam się całkowicie na internety. Mnóstwo mam takich "pozaczynanych" serialów jeszcze z czasów jak nie miałam neta. Jeju, niech już będzie Netflix w Polsce ;_;

iden47

No dokładnie znalazłem wszystkie sezony Grejsi ;).Od jutra po dwa odcinki, albo i wiecej jak czas pozwoli :)

iden47

Wlasciwie to sie zgadzam. Moja przygpda z chirurgami zaczela sie przypadkowo, wyrywkowo ogladalam jakies odcinki sezonu pierwszeo, ktory mnie wcianal i tak kolejno jak natrafilam. Pozniej ogladalam juz swiadomie z zamierzeniem w internecie, rozpoczynajac od pierwszeo sezonu, do praktycznie 11, a ostatnio wlasnie ogladam serie od poczatku w jezyku angielskim (w celach nauki, polecam!).
Musze przyznac ze po raz pierwszy rowniez jakos nie do konca mnie seria porwala, nie molam pojac zachowania Meredith. Ciekawe ze po kilku latach zrozumialam jej postac doskonale. W sumie sie moge z toba zgodzic co do calosci, poza tymi wyjatkami:
- George, interesujacy w pierwszym sezonie, irytujacy w 2., wybitnie drazniacy w 3., za to nudny w czwartym. Szczerze, to strasznie dzialal mi na nerwy swa nieporadnoscia, nieumiejetnoscia podejmowania decyzji, ponoszenia dpowiedzialonosci, swoimim dziwnymi zachowaniami, totalnie niemeski, dziecinny, jakby mial aspergera. Ulzylo mi ze zginal.
- Izzie, najpierw petarda, ciekawa postac, urokliwa, ale nie nudna, z przeszloscia. Historia z Dannym, myslalam ze zdechne podczas tych odcinkow, nudne mialkie, bezplciowe, brrr. Potem ewoluowala w istote tylko irytujaca, az w koncu dodali jej zycia oraz "jaj", i niestety kiedy ja polubilam, to ja zniknela.
-Alex, lubie od pierwszeo sezonu. Super postac, wielowymiarowa. Pod koniec jakos niestety bez pomyslu dla niego.
-Rebeka, postac druoplanowa, w kilku epizodach, ale strasznie irytujaca!!! Nie molam sie doczekac kiedy wreszcie nie wiem moze umrze jednak!! Brrr
-Christina, absolutne love, z kilkoma momentami kiedy wkurza, ale generalnie na plus
-Addison, najpierw wkurza, potem jest urocza, szkoda ze zniknela bo wprowadzala taka figlarna atmosfere uroku
Callie, na plus od 4 sezonu hipnotyzujaca gra i postac tez ciekawa
-Sloan, ciasteczko, nudny i niezbyt wkladajacy do serii, ale takie ciacho mmm, szkoda ze go zabili\
-Lexie, nie od razu, ale na plus, urocza dziewczeca
-dr Burke, dr Hahn, dr Hunt, na plus ciekawe niejednolite postacie
-Dereck, nie trzeba pisac ;D McDreamy
-dr Bailey, megga postac! moja ulubienica, mala czarna ale jaka moc!
-dr Webber, taki tatus mentor, pozytywnie odbieram, bardzo mily wciagajacy glos
- kolejna, tym razem czarna siostra Mer cudownie znaleziona pomine milczeniem sam pomysl poroniony, postac taka sobie, raczej na minus, choc pare zabawnych scen rowniez bylo
-Amelia, srednio. raz na plus, raz wyjatkowo irytujaca. ciekawa bo z "jajem" i jest "jakas"

Z wielkim smutkiem przyjmuje to co sie wydarzylo w sezonie 6, czyli smierc waznych postaci, oraz w sezonie 10 czyli zabicie Derecka, co uwazam za oromny blad Shondy. Takze dla mnie rowniez najlepsze sa pierwsze sezony, tak do mniej wiecej 5, 6. Potem to juz sie leci na sympatii zbudowanej wczesniej do postaci. Szkoda ze shonda zabila tyle fajnych ciekawych osob a wprowadzila w zamian jakies nudne watki i jalowe nic nie wnoszace politycznie poprawne ;/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones