Jeszcze przed premierą ostatniego sezonu śmiałbym się z takiej opinii, ale teraz piszę
całkiem poważnie.
Kiedy zaserwowano nam cliffhanger w postaci dania Intersekta Morganowi wielu
psioczyło i wręcz potępiało cały serial przez wzgląd na małego Brodacza. Pisano, że
piąty sezon będzie najgorszym, że to już przesada, robiono wyśmiewające serial
obrazki.
Kiedy nadszedł czas premiery wraz ze średnim odcinkiem startowym, główną winę
niepowodzenia przypisywano Morganowi. Potem nie było wcale inaczej, aż w końcu w
czwartym odcinku usunięto mu Intersekt. Nie wiem, może się pomylę, ale w tej chwili
jakieś 90 % fanów Chucka przeżywało orgazm intelektualny.
Ok, koniec z Morganem-Intersektem, czas na perypetie Sary z Chuckiem i ich
małżeńskimi kłopotami. Zrobiło się nudno, nieciekawie, ze wszystkiego zeszło
powietrze, to co było najlepsze w tym serialu zaczęło przepadać. Nie pomogły nawet
występy Shawa, żebym mógł podnieść notę odcinkom 3x06-3x09. Z Chucka, wesołego
nerda zrobiła się smutna dupa, na którą patrząc można zachodzić w głowę czy na
pewno się ogląda serial komediowy.
Tytułowy bohater serialu stał się jego najgorszym elementem składowym. Od samego
początku pokazywano go nam jako zazdrosnego o Intersekt frustrata, który chętnie
wyperswadowałby Brodaczowi jego wyjątkowość, a najlepiej jakby mógł to wypłaciłby
mu twarzowe.
Otóż rzecz do której zmierzam, to zgodnie z tytułem tematu fakt, że Morgan, chcąc - nie
chcąc okazał się głównym atutem dla miernego sezonu Chucka. Doprawdy, po
czterech odcinkach uwierzyłem w słowa twórców, którzy zapewniali, że będzie to
najlepsza seria serialu, z tym wyjątkiem, że od 3x05 Morgan nie miał Intersektu.
Jednak w 3x10 co się stało, że odcinek mi się podobał? Tadam! Morgan ma Intersekt,
fakt, że w retrospekcjach, ale to też się liczy.
Nie jestem jakimś zapalonym fanem Grimesa, nic z tych rzeczy. Chciałem tylko zwrócić
uwagę, że bez małego Brodacza ten sezon byłby o kolejne dwie klasy gorszy. Widać
różnicę między epizodami 3x01-3x04 i 3x10, a 3x05-3x09. Jest więcej humoru, akcji i
człowiek się nie nudzi.
Naprawdę, biję brawo dla Morgana, bo jego (nie)umiejętne dysponowanie
Intersektem, rozterki miłosne z Alex i akcja, którą pociągnął w tym sezonie przesłoniła
pierwszoplanowych bohaterów grubą warstwą irytacji i znudzenia.