Reżyserem był Rosjanin, który chyba miał wiedzę n/t sposobu prowadzenia działań wojennych. A tu mamy w 1 części atak kozaków na pozycje austriackie z karabinami maszynowymi i artylerią. Gwoli wyjaśnienia kozacy, jako lekka kawaleria odpowiadali strzelcom konnym/dragonom innych armii. Regulaminy zabraniały frontalnego ataku na karabiny maszynowe konno. Mobilność pozwalała na oskrzydlenie linii obrony i atak od tyłu. W ostateczności należało zsiąść z koni i atakować pieszo (patrz film australijski "Lekka kawaleria"). A tu Austriacy mają niemieckie karabiny maszynowe MG 34, które pojawiły się w II wojnie światowej. Za to kozacy nie mają karabinów (dragoni mieli o krótszej lufie niż piechota), choć Grigorij ma bandolier z kieszonkami na łódki amunicyjne do Mosina. Chwilę później ma już karabin, choć być może ma to być inne starcie, tylko montaż filmu to ukrył.
Za uratowanie oficera poza krzyżem Św. Jerzego Grigorij otrzymał awans. Wg lektora na podporucznika, choć z dystynkcji wynika, że na jefrajtra, czyli odpowiednik starszego szeregowego (jeden wąski, czerwony pasek na pagonach). Ale gdy czyta list z domu, to nagle ma trzy krzyże, by po przyjeździe na przepustkę mieć znów jeden.
Po drugiej części następne kąśliwe uwagi...