Wprost i bez ogródek muszę powiedzieć, że to nie jest nawet przeciętny serial, to jest zdecydowanie bardzo dobry serial. Kawał udanego kryminału z mocnym tłem psychologicznym. To prawda, że tytułowa bohaterka nie jest jakoś wybitnie obsadzona, nikt tu nie jest jakoś kapitalnie zagrany, ale wszystko zostało napisane naprawdę dobrze.

Trupów jest sporo, zwroty akcji są niespodziewane, a finał zwyczajnie świetnie wykonano. Lubię, gdy to wszystko do czegoś naprawdę srogiego, ale i sensownego jednocześnie prowadzi. Trochę jak motyw z The Council, gdzie w swoim pokoju mieliśmy obraz z Lewiatanem w głównym miejscu.

Clarice czasem może zbyt niestabilna emocjonalnie jest, za łatwo się odsłania, ale zwyczajnie jest w trakcie zmieniania się podczas serialu i działa to tylko na dobre całej serii.

To nie jest takie dobre jak Hannibal, tak cudownie wyważone i hipnotyzujące. To nie jest tak klimatyczne jak Mindhunter, w którym człowiek sam nie wie, kiedy się gubi. Ale te dwa seriale uważam za fenomenalne, wręcz wybitne. Clarice jest bardzo dobry i też stanowi pozycję obowiązkową.

Naprawdę nie wiem, czemu nie rozreklamowali tego, czemu żadna senowna platfroma w Polsce nie przejęła tej produkcji. Wielkie pozytywne zaskoczenie.

Tylko ten woke wątek --- wbijany widzowi tępym młotem do łba i nie mający za wiele wspólnego z całą resztą. W jednym odcinku zresztą zaliczono istny hattrick - prześladowanie czarnych, prześladowanie latynosów i prześladowanie transów. Na całe szczęście często schodzą te bzdury na trzeci plan i fabuła może swobodnie zajmować się śledztwem.