Surrealny dowcip ustępuje miejsca żartom o piciu kawy z łupieżem i śliną. Kilka fajnych gagów,
obsada dobra jak zawsze, ale to już nie ten poziom co sezony 2. i 3.
6/10.
Wat? A na przykład wielki plan strategiczny, który - jak odgadł Czarna Żmija - polega na tym, by wyrżnąć wszystkich poza marszałkiem Haige'iem, panią Haige i ich żółwiem Alanem... to niby nie jest surrealistyczne? Albo dzicy walczący pod M'Boto z użyciem owoców? Albo cała ta heca z plutonem egzekucyjnym, co to postawia się zbratać ze skazańcem? Albo sprawy prowadzone przez prawnika Messingbirda? Oderwane od rzeczywistości "pieszczoty" Melchetta z gniazdkiem i pieprzem? Jedyne, co udało ci się zapamiętać, to dowcip z erzacami do kawy?
Jak dla mnie, albo ty oglądałeś jakiś inny serial, albo jawnie mijasz się z prawdą.