I jak wrażenia po finale? Jak wrażenia ogólnie po spin-offie "Czarnej listy"?

Podobał mi się ten spin-off - był zdecydowanie przemyślany jeśli chodzi o całą koncepcję tj. sprytnie wykombinowano, aby w przerwie od 'Czarnej listy' wstawić inny serial dziejący się w tym samym 'uniwersum'. Nie, żeby był odkrywczy czy coś, ale miał swoje miałkie plot-twisty i przede wszystkim: miał dużo scen akcji (chyba średnio 3 na odcinek), co bardzo lubię w tego typu produkcji (ponadto były satysfakcjonujące).

Sama organizacja i pomysł na rodzinę Tomka był najzwyczajniej w świecie od czapy ale nie zaprzeczam, wkręciła mnie ta historia (chyba głównie za sprawą Terry'ego O'Quinna aka pamiętnego Locke'a z "Lost"). Końcówka finału nie zaskoczyła - nawet podczas seansu zakładałem, że Howard nie ma do końca czystych intencji. Nie mniej najlepsze jednak w tym wszystkim jest to, że i Susan przedstawiona została niejednoznacznie i wychodzi na to, że Tom ma patologicznych rodziców :P
Ciekawi mnie też, jak ten niby cliffhanger w finale będzie odzwierciedlony w "The Blacklist" - poruszą mocniej kwestię Toma, który dowiedział się czegoś nowego o ojcu czy raczej 'udamy, że tego nie było'. Już za kilka dni się przekonam/y.

Bohaterowie ze spin-offu przypadli mi do gustu i cieszę się, że większość była najpierw wprowadzona w oryginalnym serialu. Solomon zyskał w moich oczach jeszcze bardziej :D

Ogólnie podoba mi się koncepcja tego spin-offu, który nie jest 'pełnoprawnym' serialem obok oryginalnego, a raczej uzupełnia lukę kiedy ten drugi ma przerwę związaną z kręceniem kolejnych odcinków. W ten sposób widz nie ma przerwy związanej ze światem przedstawionym w 'Czarnej liście' :) I muszę zaznaczyć, to serial pokroju swojego oryginalnego dzieła: nic ambitnego ale (zazwyczaj) przyjemnie się ogląda (lub oglądało, jeśli to jednorazowe). Tom Keen to dodatkowy plus (a raczej Christopher.. mimo, że kiedyś był też Jakubem xd).