"Czarne chmury ciążą nad Rzeczpospolitą" – i już wiadomo, skąd się wziął tytuł tego wybitnego serialu. Muzyka skomponowana przez Waldemara Kazaneckiego natychmiast wpada w ucho i głowę i nie daje także zapomnieć natychmiast po obejrzeniu. Ale przejdźmy do aktorów – Leonard Pietraszak wypadł w tej roli genialnie! Po prostu stał się pułkownikiem Krzysztofem Dowgirdem i zespolił się z nim duchowo oraz emocjonalnie. Anna Seniuk, Edmund Fetting, Elżbieta Starostecka i Cezary Julski też stworzyli ikoniczne kreacje, jednakże największe brawa idą oprócz do głównego bohatera także do narratora, w którego rolę wcielił się charyzmatyczny Piotr Fronczewski (mam notabene z nim zdjęcie pamiątkowe). Z takim przekonaniem i wyczuciem, z chęcią do opowiadania historii próżno szukać w dzisiejszych serialach. To po prostu najsmakowitszy serial z gatunku "płaszcza i szpady", jaki został kiedykolwiek nakręcony w Polsce. Taki serial stawiam za wzór pod względem akcji, napięcia, a zarazem intrygi scenariuszowej. Każdemu z dziesięciu odcinków mógłbym postawić pomnik, jeżeli nie samemu serialowi. Janusz Zakrzeński (jeden z najlepszych polskich aktorów wszechczasów moim skromnym zdaniem, nawet miałem okazję zapalić mu znicz na Powązkach) w roli namiestnika Ericka von Hollsteina poradził sobie znakomicie i dał nam prawdziwy popis swoich umiejętności. Mariusz Dmochowski także wypadł brawurowo i uważam, że starej szkoły aktorskiej, a zarazem takiego kunsztu zaczyna nam powoli brakować. W dodatku można zobaczyć debiutujących na ekranie wówczas Krystynę Jandę i Bogusława Lindę. Karol Strasburger w roli syna Odrowąża też wypadł bardzo dobrze i nie pozwolę sobie, by ktoś o nim powiedział, że to tylko i wyłącznie prowadzący "Familiadę". Nadmienię tylko, że muzyka przewodnia serialu była w reklamie wody mineralnej, nie pamiętam już jakiej. Co tu więcej dodawać: jeżeli ktoś pasjonuje się sytuacją Polski w XVIII wieku, to taki serial dla niego będzie nie lada prawdziwą gratką, tak jak dla mnie. To jeden z seriali pozostawiających ogromne wrażenie (i niedosyt, jak kto woli) po sobie. To jest wręcz absolut. Po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego jak chylić czoła i napisać chapeau bas! Polecam dosłownie każdemu się zapoznać, bo przygodowych dzieł już coraz bardziej nie potrafimy robić, w sensie że efekty specjalne są jak najbardziej na swoim miejscu, tylko zdecydowanie umiejętności brak. Na koniec napiszę, że ten serial wcale, ale to wcale nie obraża inteligencji widza. 10/10