O masakra jak ten serial jest wręcz pięknie zrealizowany. Tu wszystko pasuje - zdjęcia, muzyka, gra aktorska. Napięcie wręcz rozsadza ekran. Scena ewakuacji Prypeci, mimo że bez zbędnego dramatyzowania (a może właśnie dlatego), wbiła w fotel. Ostatnia scena w kanałach pod reaktorem, gdzie jedyną muzyką były liczniki Geigera - wstrząsająca! Brawo HBO!
Mnie również razi/dziwi traktowanie zwierząt na równi z ludźmi. Cieszę się, że jeszcze odzywają się głosy rozsądku :)
Jasne, szkoda zwierzaków ale to jednak los ludzi poruszył mnie najbardziej. Dzieci, które tam przebywały, kobiety w ciąży, ci wszyscy, którzy stracili życie. I całe dalsze pokolenia dotknięte cierpieniem.
Sceny że zwierzętami "nie ruszyły" mnie jakoś mocno. W przeciwieństwie do tego wszystkiego co działo się z ludźmi. Żony, które brały udział w tym niesamowicie tragicznym pogrzebie swoich mężów, Ludmiła, która straciła dziecko po porodzie, osoby "zainfekowane" przez promieniowanie. Ciarki przechodziły po plecach i właśnie tego rodzaju sceny zapadły w pamięci najbardziej.
Z dziećmi możesz wyluzować, akurat ta scena z maluchami chorymi na chorobę popromienną to wymysł scenarzystów bez poparcia w faktach.
Och, człowiek i zwierzę. Ale jednak to troszkę jesteśmy też zwierzętami, wiesz? Chyba że myślisz, że nas w jeden dzień stworzono. No i patrz - to ten "doskonały twór" doprowadza do takich katastrof jak ta w Czarnobylu...
Szkoda, że akurat na nocnej zmianie nie było jakiegoś pieska, prawdopodobnie zapobiegłby katastrofie gryząc Diatłova w łydkę. ;)
Też się zastanawiam skąd tylu ludzi z podejściem zwierzę > człowiek... Coś się stało złego ze społeczeństwem, jakieś przewartościowanie... Szkoda, że nie żyli w czasach kiedy mięsko albo inne jedzenie zamiast kupować wygodnie w sklepie zdobywało się w lesie, od razu by się światopogląd naprostował. Rozumiem, że trafiają się ludzie bestie, ale takie podejście jest stronnicze...af... Nie wiem dlaczego, ale tacy ludzie chyba patrzą na sąsiada i widzą Józefa Stalina... A przecież mogliby spojrzeć na inną sąsiadkę i zobaczyć w niej choćby Matkę Teresę.
Dokładnie. Tragedia 100.000 ludzi, nowotwory, skażona ziemia, wyludnienie, choroby popromienne - a tutaj płacz z powodu biegnącego psa.
JPRD.
Bardziej bym płakał po psie niż po kimś twojego pokroju. Choćby i takich jak ty 100 milionów zginęło.
Uwielbiam takich ludzi co myślą, że są lepsi tylko dlatego że lubią zwierzątka bardziej niż inni.
To nie był powód. Uważali, że sierć zwierząt przyjęła zbyt dużo promieniowania. Rozstrzeliwanie ludzi by nie przeszło, a psów - owszem.
W książce „Czarnobylska modlitwa” której nie czytałam, stanowczo mi odradzono, jest podobno opisane jak rozprawiano się z tymi porzuconymi, odebranymi biednymi stworzeniami.... dość powiedzieć - serce się kraje...
Książka jest doskonała i przerażająca. Ten serial jest też oparty na tym reportażu .... Polecam
Znam książkę jest mocna, a ten fragment ominęła. Książki nie przeczytałam do końca bo wysiadłam psychicznie.
Nie wyobrażam sobie, żeby można było je traktować inaczej, niż członków rodziny. To JEST rodzina.
Też mnie to poruszył i zaraz "przeskoczyłam" klatkę. Bardzo przeżywam los i traktowanie zwierząt. Potem te psy biegające po mieście.... Ruszyła mnie też scena w 1 odcinku jak sąsiedzi żony strażaka poszli na most oglądać światło i ten wózek dziecięcy. Potem oni wszyscy patrzą z zachwytem, ojciec wyciąga dziecko... Albo w szpitalu gdy ten ojciec chce dziecko oddać żonie strażaka. Mocne.
Historia zwierząt to niestety cala prawda (ciężko mi było oglądać te sceny), choć podejście likwidatorów pokazane w filmie jest bardzo ludzkie 'mają się nie męczyć". Na pocieszenie historia tzw. Mostu śmierci to legenda, według wielu źródeł tej nocy nikogo nie było na moście.
Nikt z Prypecia, poza ekipami ratunkowymi na miejscu tragedii, nie zachorował na ostrą chorobę popromienną, ani dorośli, ani dzieci. Ta scena to wymysł scenarzysty.
A nie pękło Ci na widok tych cierpiących niewyobrażalnie ludzi, którym ciało oddzielało się od kości?
Ehhh... Musisz widocznie jeszcze trochę dłużej pożyć, to i optyka się zmieni...
Zgadza sie. Nie trzeba slow. Muzyka, miny bohaterow. Wszystko kipi. Az ciary przechodza po plecach.
Jestem w szoku! Dawno, żaden serial tak nie zrobił na mnie wrażenia... A scena, w której tłumaczyli, co może się stać, jak nie wypompują wody ze zbiorników pod rdzeniem... jak w śród krajów, w którym dojdzie do armagedonu wymieniają Polskę!!! Aż mnie ciary przeszły... Miałem w tedy 6 lat... teraz dopiero widzę, jak to wydarzenie mogło mieć wpływ również na mnie....
Film jest niesamowity! Wielki szacunek dla producenta, reżysera i aktorów!
Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak o niem nie rozpisują się na innych portalach jak o ostatnim słabym sezonie GOT... Moim zdaniem film powinien mieć większy rozgłos!
Niestety ma całkiem spory rozgłos na zachodzie. Piszę niestety ponieważ cała masa wydarzeń w tym filmie łącznie z tym o czym sam wspominasz to są kompletne bzdury. Eksplozcja o sile 2 do 4 megaton na skutek wybuchu pary? Przecież to kpina z rozumu.
tego się spodziewali, dopiero późniejsze badania wykazały, że było to mało prawdopodobne. Sytuacja była tak bezprecedensowa, że własciwie nikt do końca nie wiedział czego się spodziewać i jak z tym walczyć.
Spodziewali się wybuchu o sile 2-4 megaton? Przeczytałeś w ogóle komentarz do którego się odnosisz? :)
Zaczynam dochodzić do wniosku że naukowcy pracujący przy projekcie Tube Alloys i Manhattan byli idiotami. Przecież wystarczyło wziąć jakiś stary tankowiec, napełnić go od góry wodą, dno zostawić puste, dla pewności wysłać w eskorcie kilku niszczycieli i okrętów podwodnych ku wybrzeżom Japonii, a gdy znajdzie się dostatecznie blisko (oczywiście od pewnego momentu płynąłby "na autopilocie" i bez eskorty), odpalić czasowy ładunek termitu znajdujący się w zbiornikach balastowych, zrzucić na to wodę i... gotowe, kilkanaście megaton jak znalazł, pół Japonii nie ma i wojna wygrana. ;)
Vouk, nie znam sie, ale czy nie chodzilo o to, ze wybuch zbiornika "naruszy" stabilnosc pozostalych reaktorow i stad ta szacowana sila? Popraw mnie, jesli sie myle... (z gory przepraszam za brak rodzimych znakow - klawiatura DE).
Ale bredzisz, człowieku, nie masz pojęcia co olbrzymia temperatura może zrobić w kontakcie z wodą. Tu chodzi o szybkość reakcji parowania. Albo trollujesz, abo jesteś zakompleksionym pseudointeligentem szukającym dowartościowania na forum filmowym, bo tu niewielu się znajdzie, którzy podważą Twoje wypociny. Gdybyś był prawdziwym pasjonatem fizyki, dyskutowałbyś na poziomie, ma forum poświęconym fizyce, gdzie sprawa Czarnobyla też kest poruszana. No, ale nigdy tak się nie stanie, za wysokie progi, na Twe nogi. Przeczytałem kilka Twoich postów i każdy ma prześmiewczy ton i jest naszpikowany agresją. Idź promieniować negatywnymi cząstkami gdzieś indziej.
"Ale bredzisz, człowieku, nie masz pojęcia co olbrzymia temperatura może zrobić w kontakcie z wodą." - ty najwyraźniej w ogóle nie masz bladego pojęcia o czym mówisz, bo kawałek niżej napisałeś "Tu chodzi o szybkość reakcji parowania." - figę prawda, bo woda w kontakcie z bardzo wysoką temperaturą, rzędu tysięcy stopni Celsjusza nie tyle paruje co dysocjuje, wiązania cząsteczkowe między wodorem i tlenem ulegają rozerwaniu i powstaje mieszanina tlenowodorowa. Wybuch tej mieszaniny jest rzeczywiście groźny i o wiele silniejszy od tzw. "wybuchu pary wodnej" (który nie jest w zasadzie żadnym wybuchem z fizykochemicznego punktu widzenia). W dalszym ciągu jest jednak fizycznie niemożliwe, żeby 7000 ton wody rozbitej na mieszaninę tlenowodorową wybuchło z siłą od 2 do 4 megaton. Żeby sobie uświadomić absurd takiej hipotezy, wystarczy wziąć 1 kilogram wody (czyli w przybliżeniu litr) i wylać go na substancję o temperaturze kilku tysięcy stopni (na przykład na termin płonący w temperaturze 3000 stopni Celsjujsza, to nawet o 1000 stopni więcej niz miało korium czarnobylskiego reaktora), uzyskana ilość mieszaniny tlenowodorowej powinna według tej hipotezy wybuchnąć z siłą 285 - 570 kilogramów trotylu. Niestety albo na szczęście nic takiego nie nastąpi, w przeciwnym wypadku na świecie roiłoby się od aktów terroru przy użyciu mieszaniny tlenowodorowej (jest stosunkowo łatwa do otrzymania i raczej bezproblemowa w przechowywaniu), na przykład 40-stopowy kontener od TIR-a wypełniony mieszaniną tlenowodorową (ważącą nominalnie niecałe 5 kg) o normalnym ciśnieniu atmosferycznym, wybuchłby z siłą 1350 kg TNT. To po co byłoby robic jakieś niezbyt skuteczne mieszaniny jak ANFO albo silne lecz wysoce niestabilne TATP?
"Gdybyś był prawdziwym pasjonatem fizyki, dyskutowałbyś na poziomie, ma forum poświęconym fizyce, gdzie sprawa Czarnobyla też kest poruszana." - a przyszło Ci do głowy, że może nie mam ochoty błąkać się po forach dla fizyków?
"No, ale nigdy tak się nie stanie, za wysokie progi, na Twe nogi." - owszem, bo nie jestem fizykiem. To jednak o czym tu mówimy to są elementarne zagadnienia na poziomie początkowych klas szkoły średniej. Być może takowej nie skończyłeś, albo przysypiałeś na lekcjach zamiast się uczyć, ale to już nie moja wina.
"Przeczytałem kilka Twoich postów i każdy ma prześmiewczy ton i jest naszpikowany agresją." - widocznie o kilka za mało, bo owszem niejeden z nich ma prześmiewczy ton (niby czemu miałbym wychwalać albo pobłażliwie traktować ludzką głupotę?), za to żaden nie jest nacechowany agresją, tak jak ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi, bo w przeciwieństwie do Ciebie, ja nie odbieram tu nikomu prawa głosu, ani nie mówię gdzie ma się wynieść z ogólnodostępnego forum.
Wszystko ok, serial bez zarzutu, miejsca, gra aktorska itd. W pewnym momencie uwieczniona zostaje chwila gdy śmigłowiec Mi-8 zahacza łopatkami wirnika o żuraw i spada w pobliże bloku nr 4. Taka sytuacja miała miejsce w październiku a według serialu jest to 27 kwietnia. Jakieś niedopatrzenie?
Zahaczył o liny żurawia. Ale to się nie pokrywa kompletnie z historią, bo wydarzenie takie miało miejsce 2 października a w serialu jest to 27 kwietnia. Troszkę po dobrym odcinku jestem zmieszany.
Ok. Myślałem, że podleciał zbyt blisko chmury i promieniowanie było tak wysokie, że doprowadziło do zniszczenia elektroniki śmigłowca...
Nie wiem jak było w rzeczywistości, ale w serialu to raczej była kwestia, że załoga przestała kontaktować podczas przelotu nad odkrytym rdzeniem.
Ogólnie to jest serial fabularny, a nie dokument. Pewnie chciano pokazać jak najwięcej, nie mieszając przy okazji linii czasu serialu tak żeby nie pogubić widza.
Ale z tego co sobie doczytałem, serial trzyma się prawdziwej wersji wydarzeń, dodając tylko coś od siebie lub zmieniając pomniejsze rzeczy. Jeszcze 3 odcinki tego cuda tylko :/
Chciałbym więcej.
Nie jest to wierne przedstawienie prawdziwych wydarzeń. Polecam stronę czarnobyl.pl, gdzie jest przedstawiona dokładna analiza każdego z odcinków pod kątem zgodności historycznej.
Ta strona czepia się czasami rzeczy, które nie są pewne (istnieją sprzeczne relacje), a pomija kompletne nonsensy obecne w serialu, jak np. opowiadanie na spotkaniu z najwyższymi władzami ZSRR, że eksplozja parowa może mieć moc od 2 do 4 megaton i zniszczyć wszystko w promieniu 30 km :)
Nie znam się na fizyce, więc tutaj nie powiem za wiele, jedynie wiem, że 2-4 megaton to jest bardzo dużo.
Ale ten serial tak mnie zachęcił do wgłębienia się w temat, że szukam tego i owego o tej katastrofie :)
On o nic nie zahacza . Podlatuje zbyt blisko chmury, tracą z nim kontakt i spada.
Spada bo? Helikoptery magicznie nie rozsypują się na kawałki w przypadku braku łączności z załogą.
Nawet jeśli elektronika została uszkodzona i piloci stracili przytomność/poumierali to nie tłumaczy rozsypującego się w drobny mak śmigła. Helikopter zahaczył o linę dźwigu. Widać to tutaj wyraźnie: https://youtu.be/209n4m6rwGc?t=1m54s (spójrz na hak zwisający na linie, który spada razem z helikopterem)
Prześledź jeszcze raz cały wątek to może cię oświeci. Użytkownik girl123 napisał błędnie, że helikopter nie zahaczył o linę żurawia, więc się go spytałem jakim niby cudem w takim razie spadł (jego zdaniem).