zabawnego! pouczającego! idiotycznego! wciągającego! i fantastycznego, jak to anime!
poza tym marzę żeby ktoś nakręcił dobry film na podstawie tej historii, chyba że wiecie coś na ten temat to dajcie znać! O serialu z 2000r. oczywiście wiem;)
Zgadzam się :) teraz jestem na etapie powtórek i dotarłam do serii Sailor moon: Sailor stras", mojej ulubionej :)
Jeśli o mnie chodzi.
Pierwszy raz obejrzałem Sailor Moon jak większość tu się wypowiadających w dzieciństwie i jak większość niezbyt dokładnie.
Powtórzyłem sobie całe Anime (seria TV+movies+speciale) jakieś dwa lata temu.
Miałem zamiar obejrzeć to anime w przyszłości jeszcze raz. Jednak zmieniło się to po przeczytaniu mangi. Manga jest od anime o wieeeeeeeele lepsze, wszystko się o wiele bardzie trzyma kupy i jest o wiele mniej dziecinna od anime.
Od teraz sobie raczej anime daruję i jak już będę coś powtarzał, to mangę.
Film? Nie, nie, nie. Jestem pewien, że zniszczyliby całą historię, jak to miało miejsce w przypadku Dragon Ball.
Ja nadal mam nadzieję że znajdzie się ktoś, kto zrobi to ambitnie i należycie, choć z pewnością będzie to ciężkie zadanie;)
Co do "Żeglarek", to również obejrzałam wszystkie anime z nimi związane i przeczytałam mangę. Miałam wtedy poodbne odczucia, ale kiedy z nudów włączyłam je po raz kolejny, poczułam się tak samo jak 15 lat temu, kiedy zaczęłam je oglądać i nie chodzi tu o magię telewizji. Anime jest skierowane do nieco młodszych odbiorców(choć niekoniecznie takich, jakim byłam ja 15 lat temu;)), ma bardziej dydaktyczny charakter i jest zdecydowanie zabawniejsze.
Manga rzeczywiście jest bardziej spójna, ma ciekawe. proszące się o zanimowanie wątki np.(MOŻLIWE SPOILERY): moc Tuxedo, natura Haruki i Hotaru, historie Mako i Minako, romantyczne pocałunki wywołujące przyjemne dreszcze czy prawdziwy problem Chibiusy. Postać Małej Damy nie już irytująca, podobnie jest z Usagi, która poważnieje i dorasta o wiele bardziej, ale tracą wówczas swoją magię. Wg mnie więcej się o niej pisze niż odczuwa. No i przede wszystkim manga jest skończona. Co prawda zakończenie (które podobało mi się najbardziej w ostatniej serii) pozostaje w pewnym sensie otwarte, ale nie tak jak w anime - dlatego właśnie oraz dla ostatniej zanimowanej serii wracam do wersji telewizyjnej.
A ostatnia seria anime to mistrzostwo. Brakuje tu prawie 10 postaci z mangi, Seiya bardzo różni się od swojego odpowiednika, a Usagi jest słabszą dziewczyną, niż się od niej tego wymaga, nie wspominając o fatalnym polskim tłumaczeniu, które zmienia nawet niektóre wątki. Nie ma jednak tej kumulacji, wyolbrzymienia, są za to sceny, miny i kwestie które zapadają głęboko w pamięć i w serce. Wspólne rozterki i poczucie odpowiedzialności za ludzi. Przebaczenie, tolerancja i wiara zastępuje przemoc i zemstę.
Samo zakończenie animacji bardzo różni się od pierwowzoru (podobnie jak w innych seriach - przede wszystkim w serii Classic, które uważam za najlepsze), to jest słabsze niż w mandze, ale to ono powoduje, że tak tęsknimy za anime.