Karol budzi we mnie mieszane uczucia - bardzo ciekawa, niejednoznaczna postać
nawet mi go szkoda po dzisiejszym odcinku ;(
Świetna kreacja aktorska Konopki. Gra tutaj typowego człowieka uwikłanego w swój los, który próbuje za wszelką cenę przeżyć. Oczekuję, że jego historia zakończy się z "przytupem".
No zakończy się, z dużym przytupem tylko szkoda że w taki sposób. Nie chcę spoilerowac ale całkiem szybko to nastąpi :D
widać to wyraźnie już kilka minut przed 'przytupem', fajnie to zrobiono choć postaci szkoda naprawdę, ostatecznie okazała się być tragiczna, tak jak to zwykle bywa Wanda będzie mogła powiedzieć o nim 'a taki wydawał się szczęśliwy, nic na to nie wskazywało', tymczasem było wyraźnie widać, że rozmowa z nią to pożegnanie, a koniec nastąpi błyskawicznie i gwałtownie
no on od początku był postacią tragiczną. gdyby nie zaczął kolaborować z niemcami to zginął by już w s1e01. po dzisiejszym odcinku mam wrażenie jakby nie tyle chciał przez cały czas za wszelką cenę przeżyć tylko raczej chciał umrzeć coś wpierw odzyskawszy. wdzięczność wandy wystarczyła.
Szkodami trochę tej postaci (tzn. sknocenia jej przez scenarzystów) - z postaci tragicznej w I serii, później zrobili z niego autentycznego potwora.
Scenarzyści koncą wiele spraw, wczorajsza wtopa dotycząca Ryszkowskiego. Scena, gdy Władek i Bronek na podwórzu czekali na Ryszkowskiego, a on ich zauważył. W tamtych czasach ubek skorzystałby z okazji, żeby ich zastrzelić, pozbyłby się problemów i jednocześnie wykazał przed Wasilewskim, że zabił spadochroniarzy.
On wcale nie był po stronie Wasielewskiego. Ani razu nie dało się tego odczuć. Jako UBek nie robił tego co powinien. Od początku myślał tylko jak przeżyć i nie mieć kłopotów.
Dokładnie tak. Tańczył jak mu zagrali, ale mimo to, jak większości z Was szkoda mi jego osoby. Aż ciężko mi przyjąć do wiadomości, że w pewnym sensie żegnamy się z naszymi bohaterami, bo szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie 6 sezonu.
Ryszkowski myslał jak przeżyć i wie też, że jedno słowo Wasilewskiego i dostanie kulę w łeb jako agent gestapo. I tutaj likwidujac spdochroniarzy wykazałby sie.
Tak w ogóle naciągany wątek z pistoletem znalezionym przy Guziku. Na broni są odciski palców to pierwsze co można było sprawdzić to porównać odciski z broni z odciskami osób, które z UB miały kontkat z Guzikiem.
Ta technika była juz znana w XIXw, szeroko rozpowszechniona w Europie, w tym w Polsce w latach 30 XX w.
ciekawe....
myślę, że Ryszkowski chce jakby trochę odpokutować - dręczy go sumienie....
myślałam że jego siostra się odnajdzie w 5 serii, ale to już by pod Mode na sukces podchodziło....
;/
Początek systematycznego badania charakteru odcisków palców datowany jest na koniec XIX wieku. W latach 70-tych dr Henry Faulds rozpoczął badania nad wykorzystaniem odcisków palców do rozpoznawania osób. W październiku 1880 opublikował on wyniki swoich badań w magazynie „Nature”. Jego pracę kontynuował Sir Francis Galton, którego książka była pierwszą próbą szerokiego ujęcia natury i indywidualności odcisków i ich wykorzystania w kryminalistyce. Podejmował też próby wyznaczenia prawdopodobieństwa, że dwie osoby będą miały identyczne odciski oraz dokonał klasyfikacji punktów charakterystycznych odcisków. Wskazane przez niego charakterystyki tzw. „minucje” są stosowane powszechnie do dziś i nazywane często „detalami Galtona”. Od czasów badań Galtona, weryfikacja tożsamości oparta na odciskach palców zyskała dużą popularność zwłaszcza w kryminalistyce.
Dla niego ważne było żeby robić jedynie to co niezbędne. Kapował myśląc że gestapo uwolni jego siostrę. Gdy dowiedział się że nie żyje specjalnie nie zdradził dla Halbe planów odbicia Władka o czym doskonale wiedział. Wiedział, że pali mu się grunt pod nogami ale z Niemcami nie chciał współpracować dla polepszenia swojej sytuacji. W końcu okłamuje ich i jest zmuszony uciekać. Potępia też Woźniaka w pierwszym i ostatnim sezonie. Widać jego niechęć do tej postaci która nie ma zasad i chce zarobić to z Niemcami to z Ruskimi. W ostatnim sezonie mógł kilka razy sprzątnąć chłopaków. Uwolnił na początku przecież nawet Bronka a mógł zabić. Tak samo z uwolnieniem Michała - mógł donieść Wasilewskiemu i zrobiliby na nich zasadzkę, gdy przyjdą dowiedzieć się czy pomógł Michałowi. W końcu pomaga Wandzie, wiedząc że to bilet w jedną stronę. Mógł zrobić odwrotnie i awansować. Ryszkowski wiedział, że robi źle. Nie cieszył się z sukcesów UB. Czuć tą świadomość cały czas. Chyba nawet cenił głównych bohaterów.
Według mnie wyszstko dąży do tego (przynajmniej widze to po jego zachowaniu) że już niedługo tego wszystkiego nie wytrzyma i strzeli sobie w "przysłowiowy" łeb. Pozdrawiam
własnie oglądałem i szczerze powiem ze mi go trochę szkoda, ale nie miał wyjścia. osoby dwulicowe takie jak Ryszkowski zawsze tak kończą, albo zostają zastrzelone za swoja dwulicowość (chociaż może to należało by inaczej nazwać...ale sam nie wiem) albo w najlepszym wypadku popełniają samobójstwo bo nie wytrzymują całego napięcia
Według mnie on nie był dwulicowy, tylko wplątał się w coś i nie potrafił wyplątać. Szkoda mi go, ale jedynym innym wyjściem byłaby tylko natychmiastowa ucieczka z kraju, a to raczej niemożliwe.
Całkowicie się zgadzam.
On w pierwszej serii został zmanipulowany przez Halbego, który powiedział, że jego siostra żyje i jest w obozie i może ją uwolnić jak Karol będzie mu donosić. Potem został rozpracowany przez głównych bohaterów i musiał się ukrywać. Aby uciec z kraju musiał pracować dla sowietów, ale w końcu nie uciekł. Żył w kłamstwie tylko, żeby przeżyć, ale go to przerosło. Po prostu.
Ale nie był złą postacią, bo przecież im pomagał.
Zdecydowanie najbardziej tragiczna a zarazem najprawdziwsza postać "Czasu honoru". W dwunastym odcinku odkupił swoje winy, przeszedł piękną epicką przemianę, ze zdrajcy i konformisty próbującego za wszelką cenę przeżyć, w szlachetnego człowieka, zdolnego do miłości i poświęcenia. Duże brawa dla aktora, który potrafił nakreślić tak niejednoznacznego bohatera. Ja od początku wiedziałem, że to nie jest zły człowiek, czy też "gnida" jak mu wypominano w postach. Po prostu został wciągnięty w tragiczne tryby historii i walczył o siebie tak jak potrafił.
Święte słowa z tą najprawdziwszą postacią. Serial próbuje nam pokazać, że 90% Polaków w tamtych czasach oddałoby życie nawet za obcych. (Chociażby scena z Władkiem i dziewczynką w I sezonie w rzeczywistości nigdy nie miałaby prawa się zdarzyć.) Tymczasem tacy bohaterowie to były rodzynki, większość myślała tylko o tym, aby przeżyć i to wcale nie byli źli ludzie (Karol też nie), czasy były złe, a ludzie kierowali się najsilniejszym instynktem, czyli chęcią przeżycia.
też tak myslalam jak oglądałam - wiekszość ludzi walczyła o przetrwanie, honorowych ludzi jak Władek i reszta było mało! tak myslałam kim ja bym była w tych czasach....łatwo nam oceniac w cieplutkim mieszkanku...wiecie o co mi chodzi?
Wiem, fascynuje mnie II wojna światowa, ale nie ze strony militarnej, tylko tej bardziej ludzkiej, więc nie raz o tym myślałam. Pewnie każdy chciałby widzieć siebie w roli bohatera walczącego do ostatniej kropli krwi, poświęcającego się dla innych i śmiejącego się oprawcom w twarz podczas "przesłuchań". Sama bym tak chciała. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. W serialu to pięknie wygląda, ale w prawdziwym życiu niewielu byłoby zdolnych siedzieć cicho podczas np. wyrywania paznokci. Ludzie sypali nawet nie po to, żeby przeżyć, ale właśnie żeby szybciej umrzeć. Chciałabym wierzyć, że sama bym to dzielnie zniosła, ale wątpię, że byłabym wśród tego procenta ludzi tak wiernych, oddanych i odważnych, że aż... nieludzkich. Chociaż oczywiście w tamtych czasach ludzi gotowych oddać życie za ojczyznę było znacznie więcej niż teraz.
własnie;0 jak się ogląda serial to wszystko jest oczywiste - ten dobry a ten zły, takie były czasy - wróg był konkretny, namacalny
teraz jest inacze, mysle że w pewnym stopniu trudniej - brak autorytetów, takie życie z dnia na dzień - bez wiekszego głebszego celu - mam tu na mysli że w tamtych czasach celem było pokonanie wroga
ten serial daje sporo do myslenia...
a tak swoja droga to ryszkowski świetnie dostosowuje sie do sytuacji - staje o stronie aktualnie słusznej idei ;) tych co maja władze.... coś mi to zalatuje naszym sejmem ;)
No właśnie, wróg był konkretny i ludzie potrafili się zjednoczyć, nawet jeśli nie w walce, to przynajmniej w nienawiści i to było piękne. Nieważne było, kim są, jeśli nienawidzili wroga, to byli nasi. Piękna była ta jedność, nie jestem jakąś faszystką, ale nie podoba mi się to, że teraz ludzie nie identyfikują się już ze swoim krajem, chcą być "obywatelami świata", nie przemawia to do mnie.
Oczywiście nie nawołuję do nienawiści do innych narodów. Wtedy był powód do nienawiści, więc to było piękne, że Polacy potrafili się zjednoczyć. Teraz żadnego powodu nie ma.
właśnie i to mnie zastanawia, czy my Polacy dzisiaj bylibyśmy zdolni do zjednoczenia i poświęcenia za ojczyznę. chciałabym wierzyć, że tak.
ja też chce w to wierzyć - myślę że byśmy się zjednoczyli, pamietacie smierć Papieża? - tamci przedwojenni Polacy tez wcześniej na pewno nie myśleli o wojnie, mieli inne priorytety niż ojczyzna.
w jednej ze scen - w domu u tej pierwszej rodziny co Bronka ukrywała, co Matylda grała niewierna żonę - pada zdanie ( jak niby Bronek był chory) "wy młodzi, słabe pokolenie jesteście,"
rozbawiło mnie to bo popatrzmy na naszych dziadków;) silne przedwojenne pokolenie - teraz się mówi ;)
wszystko zależy z perspektywy z jakiej się patrzy ;)
nie wiem czy to ma sens co napisałam - tzn czy ten sens udało mi się przekazać ;)?
a tak na marginesie - to ciekawe że temat Ryszkowskiego tak wyewoluował ;) ale nie ma co się dziwić - ta postac daje duzo do myślenia, przynajmniej dla mnie...
oglądałam ostatnio nagranie wywiadu z panem Chrzanowskim (m.in. żolnierz AK) na TVP historia i on mowil dokladnie o tym o czym piszesz - mowił, ze starsze pokolenie tez na nich narzekało, jaka to dzisiejsza mlodziez, ze 20 roku to bylo inaczej... A historia i tak zweryfikowala patriotyzm tamtejszej mlodziezy... pozostaje nam tylko wierzyc, ze w glębi serca kazdy Polak jest patriota :)
mnie tez fascynuje 2 wojna światowa - z tej strony psychologicznej że tak to ujmę...nie mogę pojąc jak można było doprowadzić do takiej sytuacji!!!!! getta, obozy koncentracyjne, zastraszanie ludzi na każdym kroku....nie mogę i chyba nigdy tego nie ogarnę!!!!!
w głowie mam słowa Sajkowskiego jak siedzieli i czekali na transport - pocieszał rodzinę że przecież mamy XX wiek, Niemcy są cywilizowanym narodem, mają w swojej historii wybitne postaci....byłam taka wściekła jak to oglądałam, bezsilna, wściekła i smutna...wszystko na raz!!!!
Też sobie tego nie wyobrażam i napawa mnie to optymizmem, bo gdyby nie robiły na mnie wrażenia getta i obozy, to już naprawdę byłoby ze mną źle.
Ponieważ nawiązujesz do mojego posta :p przyznaję rację, po ostatnich dwóch odcinkach zmieniłam nieco opinię co do jego postaci.
Jak na Ub-eka Karol był dobrym człowiekiem, który po prostu gdzieś się zagubił. Wojna go przerosła. Mój dziadek kiedyś opowiadał mi, że większość niemieckich żołnieży(nie mówię o psycholach z gestapo czy SS) to nie byli tacy źli w porównaniu do "czerwonych". Mówił mi, że jak "wyzwalali" jego wioskę to gwałcili kobiety od babć do wnuczek. Jak wchodzili do wioski to rzucali się do ogrodów i wpier... surowe ziemniaki czy inne warzywa (nawet nie otrzepując ich z ziemi czy brudu) Szkoda że dziadek już nie żyje. Jeżeli macie takich dziadków w rodzinie to pytajcie i nawet zapisujcie co wam mówią o tych czasach. Nawet najlepszy podręcznik, profesor nie opowiem wam wszystkiego tak jak było. Poważnie.
wiem wiem - mi dziadkowie tez opowiadali, babcia opowiadała że Niemcy do ich wioski przychodzili i niektórzy byli bardzo dobrzy - dawali dzieciom coś słodkiego, dla babci mamy dali herbatę czy co tam mieli ( bo dużo dzieci miała a babci dziadka Niemcy wywieźli do obozu pod Gdańskiem bo przetrzymywał w domu kogoś - nie wiem dokładniej o co chodziło) ci Niemcy zostawili w kraju swoje rodziny, tez tęsknili. ale byli i inni - łaskotali babcię i siostry jej żeby sprawdzić ile wytrzymają!!! tak jak w każdym narodzie - za polaków tez nie ręczę przecież! wszystkich!
dużo się nasłuchałam - o wysiedlaniu, dużo sąsiadów na syberie wyjechało, najstraszniejsza była historia o minach - jak dzieci poszły sie bawić na pole i weszły na miny - babcia opowiadała jak to wyglądało - straszne! nie będę pisać....
cieszmy sie że żyjemy w takich czasach ale nie zapominajmy o przeslości!!!!!!!!
bez niej jesteśmy nikim
Ja też znam takie opowieści. Mam rodzinę na wsi i prababcia opowiadała mi, że za czasów niemieckiej okupacji wcale nie było dla nich tak źle, Niemcy nawet przychodzili po wódkę, nie awanturowali się, raz się nawet wprosili na chrzciny, nikt nie miał odwagi ich wyrzucić, ale byli mili, napili się i poszli. Natomiast jak weszli ruscy to zgwałcili całą wieś i zabrali mojej rodzine ostatnią kurę z gospodarstwa. Moja mama (też miała z nimi styczność dzieciem jeszcze będąc) mówi o ruskich "swołocz" i to jest chyba dobre określenie.
co do tych gwaltow to mi film Róza sie przypomniał - kilka dni potem o tym myslałam!!! straszne było zycie kobiet po wojnie!!!! nie wiem co było gorsze?
gorzki smak zwycięstwa - niby wojna się skończyła a tak naprawde wpadlismy z deszcu pod rynne - jeśli mozna tak to określić ;((9
polecam aktualny Newsweek historia - poruszony jest problem powojennych gwaltów - straszne;((
czytałam tez - straszne a najgorsze jest to że tak było naprawde!!!!!!!!
potem napisze killka cytatów - istotnych wg mnie - a teraz nie pamietam dokladnie
własnie, Ryszkowski po prostu chciał przetrwac a potem juz lawinowo wszystko sie potoczyło...jak w zyciu bywa...pogubił się w tych kłamstwach...
To było do przewidzenia po tym jak powiedział do siebie "już nie żyję". Ciekawe, co na to wszystko Wandzia...
Wandzia jak Wandzia...tyle przeszła to i to przezyje;) a na poważnie to ten Karol musiał ja bardzo kochać....