Widziałeś Polskie Drogi?Muzyka,aktorstwo,scenariusz,sposób przedstawiania codzienności tam (PD)a tu (CH) to jednak jest znacząca różnica jak dla mnie.
Dlatego "ku pokrzepieniu serc " tym razem niemieckich ,powstał mini serial Nasze matki, nasi ojcowie :D.Jabym tym gnojom puszczał CODZIENNIE jako odtrutkę to http://www.filmweb.pl/film/Id%C5%BA+i+patrz-1985-35185 ,uważam że w tym filmie przedstawiono prawie wszystko na temat "heroicznej"postawy wojsk niemieckich na froncie wschodnim.
jest różnica między krzepieniem serc, a tandetnym zakłamywaniem historii - "czas honoru" nikomu nie szkodzi, bo nawet jak rzeczywistość przerysowuje, to pewne rzeczy nazywa po imieniu i zgodnie z prawdą
Oczywiscie,ze widzialem i wiele razy.Bardzo lubie PD ale Obywatel wyrazil juz niejako moje zdanie.Co jak co ale obydwa seriale nieco sie róznia.
W "Polskich Drogach" zaiste grał kwiat polskich aktorów. Trudno przelicytowac talent Kaczora czy Fronczewskiego. Tamten film jednak trąci myszką pod względem realizacji. Poza tym (co nie było w żadnym razie wina rezysera, czy aktorów) serial powstawał w PRL razi masą propagandowych wtrętów. Poziiom wrażliwości jest różny, ale mnie się scyzoryk w kieszeni otwierał, gdy w kolejnych scenach uczono mnie o dobrych i szlachetnych komuchach.
Jeśli "Polskie drogi" trącą myszką pod względem realizacji to "Czas honoru" trąci chyba całym stadem myszy i to wielkich jak buldogi. Gdyby w "Polskich drogach" realizatorzy pozwolili sobie na scenę typu "Niwiński, Kuraś i jeszcze ich dwóch kumpli robiąc marsowe miny i strzelając oburącz redukuje o połowę populację gestapowców i oficerów SS w Warszawie" to myślę że sami zostali by rozstrzelani przy owacji widzów którzy w latach 70 jeszcze w znacznej liczbie pamiętali epokę II Wojny. Oglądając pierwszy serial możemy sobie wyobrazić jak wyglądało życie pod okupacją hitlerowską (OK są wtręty o dobrych komuchach ale jakiś trybut twórcy musieli złożyć, nie zapominajmy kto dawał kasę na serial i kto go emitował), oglądając drugi możemy sobie co najwyżej wyobrazić jak wyobrażają sobie te czasy scenarzyści o psychice małych chłopców uwielbiających filmy z Chuckiem Norisem.
Chyba się nie do końca zrozumielismy. "Polskie Drogi" to bardzo dobrze nakrecony i zagrany serial, ale powstałpawie czterdzieści lat temu i to zwyczajnie daje sie odczuc podczas oglądania. O "dobrych komunistów" nie mam żalu do scenarzystów, ale mnie to zwyczajnie drażni (nawiasem mówiąc zręczny kupiec Kuraś deklarując sie jako ideowy komunista brzmi dość groteskowo). "Czas Honoru" to natomiast bardzo udany, choc nie wolny od wad serial, na dowód , że nie jestem fanem bezkrytycznym zmaieszczam poniżej linka do innego wątku na forum http://www.filmweb.pl/serial/Czas+honoru-2008-470293/discussion/Zako%C5%84czenie ,2332860#post_11101497
OK ja też dostrzegam pewne zalety "Czasu honoru" (np niektóre postaci drugoplanowe typu Rainer czy Rapke) ale porównywanie tego dzieła z "Polskim drogami" jest miażdżące dla tego pierwszego. Pewnie że w "Czasie..." są skopiowane różne nowoczesne sztuczki scenariuszowe które mają dodawać całej fabule mocy i dynamiki ale realizacja jest zwykle na takim poziomie jakby to był serial kręcony 100 lat temu przez filmowców którzy pierwszy raz mają w ręku tak dziwny wynalazek jak kamera (np finał ostatniego odcinka, który jak rozumiem miał w założeniu wzruszyć widzów obrazem walczących do końca polskich patriotów a wykonanie sprawiło że wzruszenie było jak po obejrzeniu słynnego dzieła Monty Pythonów "Scott na Saharze" ;)
Adamczyk to rzeczywiście znakomity Rainer, choć ostatnio ta postać zdawała się być nieśmiertelna. Najbardziej jednak zaciekawił mnie wątek Karola, z drobnego kombinatora stał się czarnym charakterem właściwie wbrew sobie. Zakończenie serii może nie było doskonałe, ale to majstersztyk w porównaniu ze sceną masakry połowy Gestapo dokonanej przez kilku bohaterów z rkm-ami.
Zorran, chciałam tylko nieśmiało wtrącić, że pierwsze sezony CH zdobyły nagrody lub nominacje na kliku prestiżowych zagranicznych festiwalach telewizyjnych, m.in. w Nowym Jorku i Monte Carlo, gdzie serial konkurował między innymi z "Tudorami" i "Californication. Więc chyba trochę przesadzasz z tą mizerią realizacyjną ;-) jak na nasze możliwości budżetowe pierwsze trzy sezony były moim zdaniem bardzo starannie i sprawnie zrobione, potem drastycznie obcięli im środki (budżet jednego odcinka jest mniejszy niż budżet "Ojca Mateusza") i to było widać, chociaż aż do ostatniej serii bardzo się starali. VI faktycznie była zrealizowana wyjątkowo nędznie i momentami zalatywała tandetą.
Serial ma zupełnie inną formułę, niż "Polskie drogi", sensacyjno-przygodową i trzymającą w napięciu, postaci są wyraziste, ale pogłębionych portretów psychologicznych raczej ciężko się doszukiwać, chociaż sporo aktorów wyciskało ze swoich ról co się da - wspomniany Adamczyk (dopóki nie zrobili z niego klauna), odtwórcy ról Ryszkowskiego, Woźniaka, Ady Lewińskiej albo rodziny Sajkowskich i Moslera... również jednowymiarowe czarne charaktery typu Rappke, Zwonariew lub Sorokin zostały zagrane perfekcyjnie.
Zgadzam się, że brak kasy może tłumaczyć różne niedostatki ale też trudno żeby widz zawczasu przełączał się na jakiś specjalny tryb odbioru "oglądanie niskobudżetowego serialu z kiepsko opłacanymi scenarzystami i statystami" i cieszył się że mimo tego ubóstwa to i owo się udało. Gdyby "Tudorów" dla oszczędności kręcono w jakiejś londyńskiej kotłowni i w miejskim parku, a do roli Henryka VIII zaproszono by np. pana Zakościelnego jako takiego aktorskiego gastarbaitera to myślę, że żadne zaklinania twórców jak to się starali mimo braku kasy nie sprawiłyby, że serial odniósłby światowy sukces. Gdyby twórcy "Czasu honoru" wzięli pod uwagę posiadane fundusze i ograniczyli się np do serialu o wojennych losach gestapowca Rappkego w okupowanej Polsce (he he czujecie ten klimat) to myślę że udało by się pogodzić kasę, rozrywkę, dobre aktorstwo i trochę wiedzy o historii.