Rzecz tyczy się Władka,ale zacznę od Leny, czyli Agnieszki Więdłochy.
Niektórych dziwi jej wysoka ocena,a mnie nie dziwi, ponieważ jest to bardzo dobra aktorka w porównaniu z Krystianem Wieczorkiem, który nie przedstawia żadnych emocji.
Ale wracając do tematu.Chodzi o scenę,gdy Władek,ledwo żywy zresztą,jest wrzucany w worku do kanału.Po co wrzucali go żywego,nie wiadomo. No chyba,że jakimś cudem ożył.
Władek wciela się tu w rolę Terminatora, który nie dusi się w worku i nie łamie karku gdy spada do kanału.Przeciwnie,jest w niedługim czasie gotowy do kolejnych akcji.
Takie sceny bardziej pasują do serialu "Lost" ,ale nie do poważnego serialu o czasach wojny.Następnie widzimy Bronka wraz z Krawcem i Brzozą,którzy sobie po prostu uciekają zanim ciężarówka wyjedzie z lasu,bo przecież komuniści tak dokładnie przygotowywali całą akcję,po to by zapomnieć o zabezpieczeniu więźniów..
Ja rozumiem,że potrzebna jest dramaturgia,główni bohaterowie muszą przeżyć,ale bez przesady.Szkoda,że reżyser tak się wygłupił po tylu odcinkach,bo to bardzo dobry serial.
Jeśli będzie następny sezon,to nie chcę w nim oglądać scen typu "zabili go i uciekł".