przeglądając wątki forum zauważyłem że dla większości największym mankamentem filmu jest fakt, że główni bohaterowie mają w głowie oprócz wojaczki tylko kobiety. Chciałbym przypomnieć że to w tak ciężkich czasach tylko miłość pomaga przetrwać.
Czy Wy naprawdę sądzicie, że ci ludzie myśleli tylko o: zabić Niemca, nie oni myśleli o przetrwaniu.
Cichociemni to nie byli pierwsi lepsi nastolatkowie którym pstro w głowie. To byli doskonale wyszkoleni żołnierze elitarnych jednostek kruży wykonywali misje na tyłach wroga. oni nie mogli sobie pozwolić na takie chwile słabości bo to groziło śmiercią nie tylko ich ale i innych osób z konspiracji. przeczytaj kamienie na szaniec .w działaniach harcerzy z szarych szeregów było więcej profesjonalizmu niż w tych pseudo cichociemnych z tego serialu.
"...Czy Wy naprawdę sądzicie, że ci ludzie myśleli tylko o: zabić Niemca,..."
Oni się na ochotnika zgłaszali do walki z Niemcami w okupowanym kraju. Byli przerzucani za linie wroga z konkretnymi zadaniami do wykonania a nie po to aby uganiali się za panienkami. Tam nie było przypadkowych gówniarzy.
Polukr
Zgadzam się z Tobą w ocenie.
Poddaję jednak pod dyskusję: czy według Ciebie film bez miłości by miał dobrą oglądalność?
Przyznam, że obejrzałbym dobry film o cichociemnych takich o jakich się naczytałem i nasłuchałem. Dobrym przykładem jest chyba jedna z głównych postaci, bokser, który wydostaje się z Szucha, potem ucieka z Banku z przesłuchania i ciągle jest niejako gotowy. Co to dużo gadać - Ci faceci musili być gotowi na wiele. Sądzę, że w sensie charakterologicznym blisko byłoby im do postaci granej przez Miroskława Bakę - radzieckiego skoczka.
"kompania braci" jakoś miała wystarczającą oglądalność a miłości tam wiele nie było raczej pot krew i łzy :)) Największym problemem w serialu czas honoru jest właśnie to ze robiono go tylko i wyłącznie pod oglądalność.
Twój argument o Kompanii Braci jest trafny i przyjmuję go.
Faktem jest, że wielokrotnie zastanawiałem się, czy można zrobić dobry film wojenny bez kobiet w sensie elementu ozdobno emocjonalnego. Kompania Brani była takim przykładem oraz np. Listy z Iwo Jimy.
Czy Czas Honoru był pod oglądalność tylko - trudno mi oceniać. Ale masz w tym aspekcie sporo racji. Weź jednak pod uwagę, że zachwycają się nim ludzie starszego pokolenia, którzy coś tam jeszcze pamiętają. Może to takie pokrzepienie serc?
Wiesz, jak miałbym dziś przerabiać znowu Polskie Drogi, które bardzo cenię i przeżywać te potworności i udręki, chyba nie mam siły.
Swoją drogą, przychodzi mi na myśl Augustyn Kowalczyk, człowiek, który grał oficera SS lub gestapo, nie pamiętam, który przesłuchiwał Kurasia. Grał też SS-mana w Klossie. Jednocześnie przeżył Auschwitz i był świadkiem tamtych czasów. To jest chyba dowód zawodowstwa. A dziś Więckiewicz nie zagra w Westerplatte czy innym bo mu coś nie leży. Aktora cenię ale takie porównania jednak są wymowne.