...urodzonego w 1985 człowieka. Jako fan Polski (jako fan kraju i ojczyzny - nie łączyć w żaden sposób z rządem i politykami) oglądanie tego serialu to niezbyt przyjemne uczucie. Jeśli prawdą jest to czego nauczono mnie w szkole podstawowej, średniej i wyższej (a zakładam, że to prawda) to serial ten jest ciężko strawny dla kogos (takiego jak ja) kto na własnej skórze nie doświadczył epoki PRLu. Mimo iż dobrze zrealizowany, to jedynie usprawiedliwienie dla twórców, to iż musieli polemizować. Nie dziwi mnie to, ale mimo wszystko z dzisiejszej prespektywy, ciężko TO strawić, przynajmniej jeśli ktoś ("z młodych") ma (mimo obecnej sytuacji) w sobie choć trochę patriotyzmu (jeśli nawet nie do Polaka z osiedla obok, lub z miasta obok, to do Poalaka w ogóle). Nie podoba mi się ten serial, mimo wszystko w 100% rozumiem sentyment tych, którym się podoba na miarę arcydzieła. Pozdrawiam
"rozumiem sentyment tych, którym się podoba na miarę arcydzieła. "
i to się nazywa kultura drogie dzieci!!
Pozdrwiam
Niestety wierząc bezkrytycznie w to, czego uczono w szkole też można stać się ofiarą indoktrynacji. Za czasów realnego socjalizmu obowiązywał dla danego typu szkoły i klasy jeden podręcznik do historii. Po 1989 r. pojawiła się ich mnogość, ponadto nauczyciele mogli realizować programy indywidualne. Czasem rzutowały na nie osobiste poglądy polityczne czy doświadczenia rodzinne nauczyciela. Trudno jest mi się zgodzić z przekonaniem części polityków z tzw. prawicy, że w przypadku wyzwolenia przez Aliantów Polska wróciłaby automatycznie do stanu sprzed 1.09.1939 jako niedościgłego wzorca demokracji i powszechnej szczęśliwości. Najprawdopodobniej mielibyśmy zbrojne podziemie, tylko dla odmiany lewicowe (jak w Grecji) i zapewne rozwiązania siłowe z udziałem US Army zamiast Armii Czerwonej. Największymi patriotami byli prości żołnierze, którzy ryzykowali życie (czasem bardzo daleko od Polski) nie mając wpływu na to, jaki będzie ich kraj po wojnie. Właśnie takimi są nasi pancerni, a film jest przede wszystkim o ich przyjaźni i dopatrywanie się na każdym kroku propagandy (a jest najwyżej co 5 kroków i można ją przeskoczyć bez szkody dla percepcji całości) jest dużą przesadą.