Jej postać była najlepiej zagrana i najlepiej nakreślona (najbardziej uprawdopodobniona - choć to niewiarygodnie wybrzmi). Wszystkie pozostałe postacie były albo naiwne, albo poplątane, albo niepotrzebne, bądź w jakiś inny sposób przerysowane.
Tyczy się to również głównego bohatera - właściciela. On mimo kilku ciekawych rys, strasznie motał się i grał z taką nonszalancką pozą. Nie podobało mi się to.
Do tego oczywiście fabuła: poszatkowana i nielogiczna aż do bólu. Choć muszę też przyznać, że udało mi się wytrzymać do końca i każdy kolejny epizod sprawiał mi trochę radości. Bo jeśli odrzucić wiele idiotyzmów, jest to dość dobry serial. Na pewno odmienny i ciekawie zrealizowany.
No ale wariatka i tak wymiata!
:))