Według mnie ten sezon skończył się chyba najlepiej ze wszystkich, nie było "nudnych
momentów" jak w niektórych ostatnich odcinkach. Co wy sądzicie?
Ja chce już 6 sezon! Mój boski Eric :) A końcówka wymiata, debilny Bill mógł zginąć.
5 sezon nie był zły, ale był najgorszy ze wszystkich innych. Główny wątek, czyli zwierzchnictwo to dramat na wielu poziomach. Jeśli chodzi o sam finał, to tak sobie. Jackson mnie irytował (zresztą cały piąty sezon), genialne zakończenie wątek Pam+Tara, chociaż w sumie można się było tego spodziewać. Zabicie Russela? Najpotężniejszy i najstarszy wampir zabity w tak łatwy sposób? Scenarzyści mogli się wysilić trochę bardziej. Wątek z wilkami był po prostu ok. Świetna akcja w barze, co raz bardziej zaczynam lubić Lafayett'a i całą ekipe z tego baru. Moja ulubiona postać, Jessica przeżyła, więc oglądam True Blood dalej! :))
Dla mnie zdecydowanie najnudniejszy był 4 sezon. Najbardziej lubię 1 i 2. 3 bardzo mi się podobał, ale teraz 5 uważam za lepszą. Wątki bardziej spójne, postacie bardziej przekonujące i wyraziste, dobra ich ewolucja. Już nie ma tego irytującego, rozwleczonego niemiłosiernie melodramatu. Tych niekończących się sercowych dylematów. Trochę rozczarował mnie wątek Lillith. Niby zagłada całego świata ludzi a wszystko rozgrywa się niezwykle kameralnie. Ale nie ma co narzekać. Po 4 sezonie zacząłem się martwić, że teraz droga tylko w dół. Cieszę się, że tak nie jest. I jeszcze zostawili wiele tropów na 6 sezon.
o w mordę faktycznie sporo tego czekania :(:(:(
myślałem że ruszy trochę szybciej .
Ze był najsłabszy, najnudniejszy najżałośniejszy ever.
Tak jak cały sezon 5 niestety:(
5 sezon srednio mi się podobał ale finał sknocili po całości. śmierć rusella to jakaś porazka jak eric mogł ot tak go zabic? najgorsze jest to ze watek lilith czy tam billith bedzie sie ciagnal w 6 sezonie : / no ale ciekawe w sumie jak to sie potoczy :D
no dokładnie, Russel był już zmęczony, a Eric z łatwością go zabił wkońcu ma +1000 lat .
Właśnie :)
Russel był naćpany,napity krwią starej wróżki do tego wiele wróżek nafaszerowały go światłem więc Eric miał łatwe zadanie :)
I dobrze zrobił.
Trochę na odwrót. Eric przebił Russella kołkiem (mało to jest widoczne, ale jest) lecz ten nie zginął od razu, lecz dopiero po paru sekundach. Zakladam, że z powodu wypitej wróżkowej krwi.
Ja tam nie wiem czy z powodu wróżkowej krwi ale został z pewnością przebity kołkiem i to była według mnie przyczyna .
Wprawdzie pojawiło się światło gdy ginął ale jak dla mnie było to bez znaczenia na jego śmierć poprostu miał w sobie sporo wróżkowej krwi .
dokładnie... Bill zrodził się ponownie(jako Lilith) ? To Bill i tak długo nie pożyje... Będzie duet Eric & Sookie ;D
nie wiem, mogę tylko gdybać, gdyż książek nie czytałam. Ale chyba się za nie wezmę, bo słyszałam że świetne. :)
eeee najgorszy sezon ;/ tragedia na każdym poziomie jakieś dziwadła już wymyślają/ Ta starszyzna wróżek ? jaja sobie z tego zrobili jak nie wiem komedia totalna akcja wróżek na Russela beznadziejnie dziecinna disneyowska. Russel tak łatwo zabity ... i ten irytujący Bill no i oczywiście co będzie Bogiem teraz ? dajcie spokój na tym sezonie kończę przygodę z True Blood
nie przesadzaj, wolałbyś dalej oglądać te bzdury z menadą i jakąś tam wiedźmą .. ??
Cóż, finał był raczej taki sobie, no ale jak tu się dziwić, skoro cały sezon taki był? Musieli dokończyć te "fantastyczne" wątki, dlatego wyszło, co wyszło ;). Wykończenie Russela było okropne, zdawać by się mogło że znacząca postać, a jednak tak skiepścili... J
ason który widzi mamę i tatę po uderzeniu się w głowę? Uhh, przez to miałam ochotę go rozszarpać!
Poród wróżki akurat mi się podobał, pokazał jak bardzo te stworzenia się od ludzi różnią, to było na plus (ogólnie, cała scena porodu była fajna - komentarze Laffayeta i Arlene).
Sam rozwalający panią kanclerz od środka, uśmiałam się, wychodzina to że ludzie powinni mieć armię zmiennokształtnych do walki z wampirami!
Sceny z wilkołakami pominę, w zasadzie nie wywołały u mnie żadnych emocji, Alcide jako przywódca, to było do przewidzenia i tyle.
Tara i Pam! To też akurat było do przewidzenia, ale podoba mi się ten rozwój zdarzeń w ich wątku :)
No, ale przyznam się, ostatnie pięć minut (no dobra, trzy) oglądałam ze szczęką na kolanach. No ja wiedziałam że Bill jest jełopem, ale że aż takim?! Kiedy umarł, pomyślałam 'Słodki Jezu, wreszcie!', ale z drugiej strony przeczuwałam że to ściema i niestety się nie pomyliłam =.=. Naprawdę, dżemerowy ... Billith? Matko, następny sezon będzie jeszcze głupszy! Oczywiście, oby nie, może dadzą radą to jakoś fajnie pociągnąć, bo jeśli nie, to najwyższy czas kończyć ;0.
Kurczę, rozpisałam się...
Nie uważam, żeby 5 sezon był tragiczny ale niestety się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś więcej :(
Zanim się zaczął, ucieszyłam się że wraca Russell (genialny był w 3 sezonie) i że w roli Romana obsadzili Chrisa Meloni (oglądał ktoś OZ z nim? rewelacyjny tam był!). 3-ci sezon był świetny, 4-ka mi się podobała bo było dużo Erica, którego UWIELBIAM, ale 5 pozostawiła spory niedosyt. Odcinki mijały a akcji brak. Ciekawiły mnie tylko 2 wątki, przemiana Tary w wampira i Pam w roli "mamuśki" jak również Eric i jego siostra :) Reszta mnie trochę nudziła... Szkoda. Mam nadzieję, że 6 będzie dużo lepsza. Warlow, zły Bill, więcej Erica-Sookie :) Czekam z niecierpliwością =)
Najbardziej przykro mi z powodu Russela, gdzie znajdzie się drugi taki czarujący wampir. Mina Steve'a sprawiła, że przez chwilę znielubiłam Erica, na szczęscie szybko przeszło. Co mnie denerwowało: na pewno Alcide wracający jak bumerang do watahy, Salome, boże dobrze, że nie ma jej wsród nieżywych i Bill. W ostatnich minutach pomyslałam, "chwalmy Lilith", ale wystarczyło pierwsze ujęcie na kałużę po Billu i od razu było wiadomo, że jednak nic nie jest tak jak być powinno. Zadowolona jestem natomiast z tego, że Steve przeżył i szalenie jestem ciekawa co dalej z nim będzie, oczywiscie Pam i Tara, wygląda na to, że koniec zwierzchnictwa, no i ten cały Warlow, ciekawe jaką role odegra.
Podsumowując, ten sezon zostawił mi chyba najwięcej niedosytu ze wszystkich. Jak dotąd sezon 2 był najlepszy, ani na chwilę nie pozwalał się nudzić i oglądało się z zapartym tchem, a w przypadku piątki, cóż.
Pożyjemy do następnych wakacji, zobaczymy.
Ja powiem tak... Odcinek mi się nawet w miarę podobał i pomimo, że ten cały najazd na bazę nieco tandetny, ale w sumie wyszło to całkiem ciekawie i Jackson po prostu genialny w tych okularkach i z tymi spluwami. :D W sumie całego odcinka nie obejrzałam, przewijałam niektóre fragmenty (zresztą jak podczas oglądania całego sezonu). Jednakże śmierć Rusella szybka i bezbolesna. Irytowała mnie w sumie jego postać i to bardzo. Nic nie wniósł zbytnio w tych odcinkach...
Drużyna składająca się z Jacksona, Suki, Eirca, tej jego "przyjaciółki" (nie pamiętam jak jej tam), Pam i Tary oraz Jessiki to może być coś ciekawego :D Może to będzie special team anty Billowy? W ogóle to czemu on nie zginął? Dlaczego się wyłowił z plamy krwi? Ech, mógł zginąć. W sumie jestem ciekawa jaką to moc mu ta Lilith dała... Do teamu można jeszcze dorzucić jeszcze Lafayetta. Steve, mam co do niego mieszane uczucia. Wydaje mi się, że on zawsze chciałby być po stronie wygrywającej, taki trochę tchórz z niego. Ciekawa jestem co zrobią z jego postacią.
Wątek wróżek, w dalszym ciągu nie bardzo wiem po co one. Chyba tylko po to by pociągnąć ten wątek z tym całym Walowem... Mam nadzieję, że jakoś rozsądnie go rozegrają.
W ogóle jak po 4 i 5 sezonie Tara doprowadzała mnie do szaleństwa i w ogóle, tak w tym sezonie na powrót wzbudziła moją sympatię i mogę śmiało powiedzieć, że podoba mi się duet jej razem z Pam :D
Nie wiem co będzie z Jessicką, ale mam nadzieję, że nic się jej nie stanie bo to jedna z moich ulubionych postaci :D
W sumie sezon nie taki zły, choć wiele wątków mnie nudziło. Oglądałam wybiórczo by mieć wgląd w ogólny zarys całego sezonu. Mam nadzieję, że w 6 pokażą coś lepszego i skoro Bill okazał się większym idiotą niż myślałam, to zrobią z niego coś ciekawego i tym razem będzie złyyyy, a nie mdły. I w sumie skończy się to jego prawdziwą śmiercią.
Aaaa i nie byłabym sobą gdybym nie zauważyła jak pięknie Erick wyglądał z tymi oczyma pełnymi strachu i wrzaskiem do Suki by ta uciekała... Łaaaa w ogóle to Erick podczas tych sezonów kilku stracił na uroku, ale z końcówką tego sezonu znów punktował. Przynajmniej to im się udało.
Niestety muszę się zgodzić. 5sezon dla mnie osobiście jest jednym ze słabszych sezonów, tak naprawdę to pierwsze i ostatni odc wbiły mnie tylko w fotel, środek mdły. Serial jak dla mnie ratuje postać Lafayetta, Pam i Tara w wampirzej postaci. Całe zwierzchnictwo i porąbany pomysł z religią w ogóle do mnie nie przemówił, a wręcz mnie denerwował. Swirowanie Billa to samo. Cała sytuacja ze stadem wilkołaków, ujdzie. Nudne, dziwaczne i pokręcone ok 10odcinków niestety. Szkoda.
za mało Lafayetta, a za dużo gadania o dupie maryni
wampirzy ekstremizm był za mało ekstremistyczny, a Bill, a raczej aktor go grający - jakoś taki mało wiarygodny
Dokładnie. Im dalej, tym gorzej. A szkoda, bo to mój ulubiony serial ever, mogłabym go oglądać w kólko :)
cóż, odcinek finałowy w porównaniu z innymi był faktycznie w porządku.
niestety cały piąty sezon zniszczył mnie pod chyba każdym względem. pierwszy odcinek po prostu genialny, świetne zwroty akcji napawały ciekawością, dalej nuda. motyw zwierzchnictwa i Lilith (boże, nie wierzę, że dałam radę o tym wspomnieć, nienawidzę tego) wprawiał mnie w kompletną beznadzieję. przepadałam za tym serialem i nie lubię przerywać w połowie, więc dobrnęłam do końca, jednakże jest raczej mało prawdopodobne, abym zdecydowała się obejrzeć kolejny sezon
Ostatni odcinek 5go sezonu trzymał w napięciu. Rewelacyjny Bill. Do końca miałam co do niego wątpliwości ...Jego fanatyzm religijny nie wydawał mi się wiarygodny i ciągle miałam nadzieję, że stanie po Stronie Erica,a już tym bardziej skruszeje, kiedy zobaczy Sookie. Choć z drugiej strony to dobrze, że obyło się bez romantycznych porywów serca jak w innych sezonach. Za każdym razem kiedy Bill robił coś złego, natychmiast szedł po rozum do głowy, kiedy tylko pojawiała się Sookie. Tym razem tak się nie stało i chyba nawet się cieszę, że to Eric okazał się tym honorowym i powiedzmy godnym zaufania.
5ty sezon był inny. Zabrakło mi trochę trio Bill-Sookie-Eric, do tego niektóre motwy Lilith-Zwierzchnictwo były nudnawe.odmawianie fanatycznych modlitw, picie krwi Lilith..zupełnie to do mnie nie przemawiało. Jestem też trochę zawiedziona tym, w jaki sposób pokierowano postacią Russela. W 3cim sezonie był mistrzem. Rewelacyjne teksty, ilekroć pojawiał się na ekranie, hipnotyzował wręcz. Liczyłam, że kiedy w 5tym sezonie się odrodzi, to zmiecie z powierzchni ziemii całe zwierzchnictwo,zapanuje nad światem i znów stanie do walki z Billem i Erikiem, którzy będą bronić dostępu do Sookie.:D
Odniosłam wrażenie, że w ostatnim sezonie wszystkie wątki były zbyt rozproszone rozproszone, przez co na dłuższą metę żaden nie trzymał dłużej w napięciu. Dawniej Jason i Lafayette to były moje ulubione postacie, niekiedy do łez można się było uśmiać z uroczej naiwności i tekstów Stackhousa, a Lafayette pokazywał coś więcej niż tylko obiad, który właśnie zrobił w kuchni.
Wataha mało porywająca. Sceny nudne jak flaki z olejem. I nie mogę patrzeć na Alcida. Ciągle ta sama mina, ta sama poza i roznegliżowana klata. Słabizna.
W 5tym sezonie zabrakło mi humoru..Jedyne lekko humorystyczne sceny miały miejsce,kiedy pojawiał się wielebny Newlin;D oraz Pam, trochę mało.
Mimowszystko nie nie mogę się doczekać 6go sezonu i mam nadzieję,że będzie również 7my:)
Jak dla mnie motyw zwierzchnictwa i Lilith jest ciekawy, chociaż piąty sezon uważam za najsłabszy. Najbardziej podobały mi się dwie pierwsze serie, później w moim odczuciu serial trochę spuścił z tonu. Ale oglądam ciągle, cały czas oglądam z dużą uwagą i na pewno obejrzę szósty sezon :)
Ten serial jest jak wino pierwszy sezon był tanim nienadającym się do picia bełtem , a z każdym sezonem staje się coraz smaczniejszy :P
5 sezon najlepszy choć ciut inaczej bym go poprowadził ale z utęsknieniem czekam na kolejny .
Wg mnie najnudniejsze zakończenie sezonu dotychczas. Generalnie serial siada, może sezon 2 i 3 zawiesili za wysoko poprzeczkę...