Ja najmniej lubię Billa...od początku mnie drażnił
A potem to chyba Tare,lubię ją ale ona jest wiecznie niezadowolona
Następnie Jasona taki dureń z niego,Maryann była pokręcona ale ciekawa,czasami
przerażająco śmieszna ;)
Lafayette lubię(nie jestem gejem,ale jestem osobą tolerancyjną i nie przeszkadzają mi
homoseksualiści)
Pam i jej lesbijskie teksty też wymiatają :)
Ale najbardziej lubię chyba Jessice,Sookie to tak różnie,jestem na 3 sezonie,na pierwszych
odcinkach i jestem ciekawy tego całego świata wróżek,mam nadzieje że nie będą biegały
kobiety w różowych kieckach ze skrzydełkami?
ponoc sie zalamal ta wypowiedzia i wyglada teraz tak ;)
http://data.whicdn.com/images/7609066/4302049c01aeb43f2218b3cfce9e5b0d_thumb.jpg ?1299166515
Nie przepadam za Billem, na początku lubiłam go bardziej niż Erica (o zgrozo!), ale teraz to mnie strasznie irytuje. Zachowuje się jak ojciec Sookie, ble. I nie przepadam za Samem, jego bratem i rodziną, a także za całym tym gangiem panter. Nudzą mnie sceny z ich udziałem, chociaż fakt faktem pantery trochę się rozkręciły, ale Sam nadal nie wzbudza we mnie żadnego zainteresowania. Jak brat Sama zabił swoich rodziców to wręcz skakałam z radości, wku*wiali mnie :D
Spokojnie...rzucę na niego klątwę
Znam różne byty na tym starym świecie
Zapłaci za zniewagę wobec Erica
BĘDZIE POMSTA!
;)
Aktualnie najmniej lubię Tarę, Crystal i Jesusa. Bill wymiata jako król. Nareszcie pokazuje na co go stać.
Prawde mowiac nie mam w tym serialu ulubionej postaci. Wiem za to kogo najmniej lubie.
Lafayette - kurde, moze ostatecznie by uszedl plazem ale styl w jakim sie ubiera po prostu mnie dobija.
Tara - przewaznie zachowuje sie jak idiotka - doslownie i w przenosni. Do tego jej wyraz twarzy towarzyszacy jej wiecznemu wku*******.
Dobitnie jej inteligencje pokazuje tez scena na cmentarzu z Pam. Lol, chce niby udobruchac wampiry zeby sie do nich nie czepialy, a jednoczesnie sie rzuca do Pam, celuje w nia bronia (jakby to wiele dalo - gdyby Pam chciala to by ja rozniosla w ulamku sekundy) i oczywiscie przyjmuje wyraz twarzy a'la bad madafaka.
Arlene tez jest irytujaca - wiecznie placze, panikuje, po prostu tragedia.
Crystal - wiadomo, ma niezle na bani chociaz nie ma sie co dziwic zwazajac na srodowisko w jakim sie wychowala.
Rodzice Sama - jednak na szczescie ten problem zostal juz rozwiazany :P
Nie lubię :
Laffayette (chociaż kiedyś bardzo lubiłam) Russel,Andy, Arlene, Crystal, Barry
Lubię :
Eric, Sophie Ann, Tabolt , Rene, Franklin,Sam, Pam, Nan, Ginger
Prawde mowiac to nie do konca rozumiem jaki sens ma taka wyliczanka bez podawania powodow dla ktorej nie lubi sie danej postaci.
Co to wnosi do dyskusji?
Właśnie sobie uświadomiłam,że nie ma postaci,której nie lubię.Wszystkie są oryginalne,przez co serial jest ciekawy.
Jak żyli rodzice Tommy'ego to ich nie dzierżyłam.Ale na szczęście uśmiercili tych psycholów.
TERE NAJBARDZIEJ, ZAJEBISTA JEST :) z resztą tak jak JASON S(N)OOKI haha, ALCIDE, ERIC i PAM (może lepiej taką liste zrobić co?)... co do tych do których czuje mniej sympati to BILL jest troche wkurzający, a po za nim jeszcze może Maxine, napewno MARY ANN (zagrana doskonale) była najmroczniejszą postacią która da się nienawidzić ale za postać! nie gre aktorską :) :)
ULUBIENI: TARA, JASON, PAM, ERIC, cierpALCIDE, SOOKIE, JESS ... nie ie TOMMIEGO palant z niego, licze że spotka go zasłużony los! :)
Najfajniejsza jest Jess.
Nie przepadam za Erikiem i Tarą. Tej drugiej mialem nadzieje, ze utoczy krwi ten psychopatyczny wampir, ktory pracowal dla Russella. Niestety, nie udalo sie.
A najbardziej mi sie nie podoba caly ten watek uczuciowy. Przegiecie. Wampiry, nocne stwory, mistrzowie mordu i klamstwa w wiecznej pogoni za Sookie. Bleh.
Pam- moją bezsprzecznie ulubiona postać- uwielbiam ją za jej komentarze, mimikę i w ogóle całokształt. Jej dialogi są zawsze bezkonkurencyjne...ten sarkazm^^
Jess- bardzo ją lubiłam (chociaż obecnie coraz mniej), kibicowałam jej związkowi z Hoytem i nadal kibicuje, ale Jess widać znudziło się życie domowej gosposi i pragnie od swojego wampirzego życia więcej.
Eric- jest oczywiście moim faworytem spośród męskiej ekipy, w 4 sezonie jest uroczo słodki, taki nieporadny...ale szczerze mówiąc wolałam go jako nieprzewidywalnego, groźnego i pozornie niezdolnego do uczuć wampira z poprzednich sezonów. Ciekawe jak będzie gdy odzyska pamięć..? I co na to Sookie:D
Sookie- lubię ją naprawdę, fakt czasami naprawdę jest głupiutka, ale jest też bardzo odważna (choć może naiwna?). Jest szczerze kochającą, zwykła dziewczyną z małego miasteczka, jest dobra, opiekuńcza i ciekawa życia. Jak dla mnie postać jak najbardziej pozytywna.
Lafayette- lubiłam go do momentu jak poznał Jesusa. Obecnie jak tylko pojawia się na ekranie (wraz z Jesusem oczywiście) mam ochotę przewinąć scenę:P
Tara- podobnie jak Lafayette, wcześniej wręcz za nią przepadałam, siała taki chaos wokół że szok, ale po tym wątku z Franklinem stała się taka nijaka, ja wiem trauma itd. ale Tara poprpstu straciłą swoją osobowość.
Jason- jest postacią pozytywną, lubię go bo jest zabawny, widać jak bardzo chciałby być kimś znaczącym, a nie tylko głupiutkim chłopakiem, za jakiego wszyscy go uważają.
Najbardziej denerwują mnie Bill, Bill i Bill- to napewno po cichu dlatego, że kibicuję E/S, ale drażnił mnie jakoś od samego początku, i z kolejnymi odcinkami gdzie coraz więcej się wyjaśniało tracił u mnie coraz więcej. Teraz tym bardziej, zrobił się taki ważny, HIS MAJESTY!... nie trawię go i tyle i nawet ułaskawienie Erica mu w niczym nie pomoże:D
Nie cierpię też Sama- nudny jak flaki z olejem, wszystkie wątki w jakich bierze udział są takie bezpłciowe. Do tego dodać jego familię...nuda, nuda, nuda.
Jesus- masakra jednym słowem, jest fatalny, nie potrafie podać argumentów, poprostu nie znoszę go i tyle.
Najmniej lubię: Lorena - dobrze, że ją zabili, tak mnie jakoś wkurzała, Bill - Wkurza mnie, jest nudny, myśli, że jest fajny, bo jest królem, Steve Newlin i Sarah(czy jak im tam) - wkurzali mnie strasznie, mieli ten swój wkurzający wyszczerz i jak ta jego żonka zarywała do Jasona, Maryann - była ciekawą postacią, ale wkurzała mnie z tymi imprezami, Talbot - Nie trawię go, był taki nudny i taki jakiś przymulony ;p, Sam i jego rodzina - są nudni i jacyś dziwni, dziadek Jesusa xd, Nan - zawsze poważna, to jej prawo i wgl.
Lubię: Eric, Pam, Sookie(chociaż czasami wkurza), Jessica, Lafayette, Alcide, Godric, Sophie-Anna(normalnie nie mogę im wybaczyć, że ją uśmiercili! Jak oni mogli. Była taka ciekawa i w książce ją polubiłam, ale nie bo ta cała Nan z tymi swoimi żołnierzami ją zabili i uczyniła Billunia królem -.-, a w książce Sophie-Anna, Andre, pan Cataliades(jakoś tak) i te demony były fajne i Sigebert i Wybert xd), Russel, Claudine(tutaj też jestem wkurzona, że ją uśmiercili -.-, jak Sookie mogła pozwolić, żeby Eric ją wypił ;p)
Obojętni mi są: Tara, Jason, Crystal i te panterołaki, Jesus, Andy, Arlene, Terry i reszta...
Z głównych bohaterów albo z tych główniejszych nie cierpię : Billa, Tarry, Tommeg'o jest jeszcze kilka ale oni raczej są mi obojętni np. Arlene, Sam, Andy :)
Najbardziej również nie znoszę Billa.Tarę ostatnio ciężko strawić, o dziwo w 3 sezonie mnie nie irytowała, ale moze to dlatego że była zakneblowana większość czasu. No ale powiedziała Sookie parę słów prawdy i wyrzuciła Billa na słoneczko. ;)
Z Tommym mam love-hate relationship. Razmi go żal i mu kibicuję, raz chcę, żeby Sam go zapakował w czarny plastikowy worek ;D
Bardzo za to irytuje mnie Nan. O i Jesus, sztuczny jest.
Hm, mi raczej nie. Może głównie przez akcent. Wiem, że mówimy raczej o wyglądzie, ale sposób mówienie bardzo przekłada się na moje całościowe wrażenie o osobie. :)
Nie lubię oglądać Sama, Billa też niebardzo. A kocham Laffayette i Pam.
Sam jest za bardzo niezdecydowany, wkurza mnie. A Bill to taki cierpiętnik-pokutnik, niby kocha Sookie, ale nie chce jej krzywdzić itd itp.
Laffayette ma swój sposób bycia i kocham jego "bitch" ;D Teksty Pam oczywiście rządzą ;)
Wczoraj stwierdziłam, że Bill doprowadza mnie do szału, naprawdę. O ile w pierwszym sezonie było z mojej strony: "łaaaaał, Bill <3", tak teraz.... BLE. Taka dupa wołowa z niego. Wkurza mnie też Tara i Jesus. Brat Sama też, od razu bym go wysłala na księżyc.
I Sezon -Nie lubiłam Erica <zaraz ktoś mnie skatuje>, był jakiś ohydny; przerażał mnie/Uwielbiałam Billa
II Sezon -Nie lubiłam Maryann, co do konkurencji Eric zaczynał wygrywać. -aż dziwne, w końcu nie zmienił się od sezonu pierwszego :]
III Sezon -Nie lubiłam Billa/ Uwielbiałam Erica
IV Sezon -Eric sprawia, że zaczynam go nie cierpieć, i sama nie mogę spojrzeć sobie w twarz/ Bill mnie intryguje.
Czyli wracam do początku i jest tak jak było w pierwszych odcinkach. Ale naprawdę, oddałabym wszystko za starego, ohydnego i nieprzewidywalnego Erica.
A tak prócz tego, zawsze nie mogłam ścierpieć Arlene. Jedyna postać, która cały czas jest taka sama; ciągle nieprzyjemna, hałaśliwa i nerwowa. Takim antidotum na nią jest Terry- ciągle dobry i "na ranę przyłóż". Jego akurat uwielbiam. Reszta postaci bez przerwy się zmienia, tak jak i mój stosunek do nich.
W pierwszym sezonie też nie lubiłam Erica, był nijaki choć miał fajne teksty :D Zaczęłam go lubić dopiero w drugim sezonie, wtedy jakby go zmienili, przynajmniej sposób w jaki Alex grał postać się zmienił (szczególnie głos, który mnie denerwował w pierwszym sezonie).
Nie lubię Tary, na początku była fajna, ale od drugiego sezonu nie mogę jej znieść, jak oglądam powtórki to przewijam momenty z nią.
Najbardziej jednak nie mogę znieść Maryann, Stevea Newlina, Loreny i Tommiego.
Między 1 a 2 sezonem nie zauwazyłam wiekszych zmian jeśli chodzi o Erica, na pewno dostał więcej czasu antenowego, dzięki czemu moglismy lepiej poznać jego postać. Nie znosiłam Erica w 1 serii, bo był kreowany na czarny charakter (książek jeszcze wtedy nie czytałam), a czarnych charakterów zwykle nienawidzę z pasją nawet jeśli z zaciekawieniem śledzę ich poczynania.
W 1 sezonie Erica jest jak na lekarstwo, aczkolwiek rzeczywiście jest typowo typkiem z pod ciemnej gwiazdy i w zasadzie musze stwierdzić ze zgrozą iż w 1 sezonie wolałam.... Billa. To straszne :/ ale w 2 sezonie zły czar prysł i Bill poszedł w zapomnienie. Role się odwróciły.
Ja zdecydowanie wolę Erica-wikinga-brutala sprzed "amnezji". Teraz jest dla mnie nie do zniesienia, takie ciepłe kluchy.
Eric w 1 sezonie bardzo mnie intrygował. Powiedziałabym zbyt dużo, gdybym stwierdziła, że go lubiłam, ale również nie nienawidziłam. Od początku miałam przeczucie, że ten wampir trochę pozuje i z czasem poznamy go z lepszej strony. Za to Bill wydawał mi się podejrzany od początku. W 2 sezonie nieco uśpili naszą czujność, ale w końcu wyszło szydło z worka.
żeby nie powtarzać ja jeszcze wymienie jedną osobę której nie zauważyłam w Waszych wypowiedziach - mnie najbardziej denerwuje Maxine, matka Hoyta. Kobieta ma coś w sobie że jak ją tylko widze to już zła jestem ;P
Oj taaak, Maxine to babol jakich mało. Nie chciałabym mieszkać z nią pod jednym dachem, oj nie. Mogą sobie podać rękę z Arlene, obydwie są w pewien sposób zacofane. Sam Bill może mnie aż tak nie denerwuje jak niektórych, ale sposób w jaki czasem coś mówi, intonacja i akcent, jest dla mnie jak dźwięk paznokci przejeżdżających po tablicy...brrr
No co wy Maxine jest tak zła że aż dobra, pamiętacie w 2 sezonie jak rozwalała potwory na kompie.
"Tak zła, że aż dobra" to dla mnie motto True Blood momentami :) Maxine podlega tej prawidłowości ("You're cute as pigs!" uwielbiam jej rozmowy z tą panienką od Hoyta) i królowanie Billa - aż mnie skręca jak wykorzystuje władzę, ale zabawa jest przednia.
Najbardziej pomyloną postacia jest matka Tary, chyba w zadnym serialu nie bylo nikogo az tak irytującego.
ja najmniej lubie Billa, Sama i jego rodziny i Arlene
najbardziej lubie Pam i lubilam Queen Sophie - Anne ale niestety musieli ja zabic
Tommy, tylko kombinuje jak zrujnować życie Sama,
Marnie, gra taką idiotkę, trochę niedorozwiniętą, ale tak naprawdę nieźle knuje
i trochę teraz Andy... jest nadpobudliwy
oczywiście Crystal i jej całe stado
Kupiłem sobie odcinki na dvd i oglądam od początku i zastanawiam się jak mogli
Popsuć Billa...pomagał Sookie...uratował Jej wiele razy życie..polubiłem Go w 1 i 2 sezonie
A w 3..to jakaś masakra...przespał się ze swoją stwórczynią..prawie zabił Sookie,okłamał Ją
Tak nagle się zmienił...nie rozumiem tego.jak to możliwe
To samo z Jess...lubiłem Ją bardzo..teraz coraz mniej
Eric u mnie ma dużo plusów..bo lubię Go bardziej niż wcześniej
Sama też lubię tak samo...trochę psychol z niego..ale co się dziwić..takich rodziców to by nikt nie żałował
Tommy mnie wkurza...Crystal jest niepotrzebna i te jej dziwaki
No ale zobaczymy co będzie dalej
Najbardziej i tak lubię od początku Sookie
Ale jak wróci do Billa to dostanie z 100 minusów ;)
Myślę, że Bill nie zmienił się aż tak bardzo - po prostu przestał udawać. ;) Ale swoją maskę dżentelmena z południa w czwartym sezonie też założył na chwilę - spotkanie z rodzinką Bellefleurów - Bill rodem z początku serialu tylko jeszcze bardziej przecukrzony.
Dokładnie. Nie było tak, że nagle twórcy serialu postanowili go oczernić w 3 sezonie. Wszystko było zaplanowane od początku.
Najbardziej lubię Erica i Pam. Sarkazam w 100%. Potem jeszcze darzę sympatią Lafayett'a i Jessice. Jason mi jest obojętny. Wkurza mnie szurnięta rodzinka Sam'a! Oczywiście irytuje mnie też Bill....
W zasadzie najbardziej jak chyba wszyscy lubię postacie, które są wampirami czyli Eric,Pam,Godric,Russell,Jessica i oczywiście Sophie Ann ( jak mogli ją uśmiercić :/ ) ale to dlatego, że wampiry mają w sobie coś niezwykłego, oryginalnego i nieprzeciętnego, coś czego nie ma żadna postać ludzka w tym serialu może z wyjątkiem Laffayeta.
Najbarziej drażniła mnie Maryann chociaż cały ten wątek menady był w sumie fajny, nie przepadałem też za magistrem i Nan a teraz wkurza mnie ta cała Marnie i Antonia.
Ja mam to samo, w sumie nie wiem czemu, ale wszyscy aktorzy którzy grają role czarnych charakterów w tym serialu, totalnie mnie irytują :D
Najpierw nie mogłam znieść Maryann, potem Russela, a teraz Marnie, Antonina za to mi nie przeszkadza, jest świetna :D
Ja teraz nie lubię Jess..
W 2 sezonie była świetna..taka delikatna i niewinna,w 3 też ujdzie
Ale 4 sezon to porażka dla niej moim zdaniem
Jest taka poważna i wielce dorosła,poza tym zeszmaciła się ..
Tak więc nie lubię Jej
To samo tyczy się Jasona..wcześniej bardziej Go lubiłem..teraz już mniej
Za to Jezus u mnie na plus..
Ze złych postaci to Russela lubiłem..był śmieszny :) Maryann też była całkiem fajna jak na tą złą :)
Antonina mnie drażni...
Tara bez zmian..nadal średnio Ją lubię
Billa lubię trochę bardziej niż w 3 sezonie
Eric na plus...nie przeszkadza mi Jego wrażliwa strona
Sookie taka sobie...bez jakiś zmian
A mnie zmęczył ten sezon szczerze mówiąc, brakuje mi Russela.
Rasiu - wróć!... :'((
Do tej pory co seria - podobało mi się coraz bardziej i po genialnej trzeciej miałam wygórowane ambicje w stosunku do obecnej...
Nie oszukujmy się, jestem kobitką - nie straszny mi romantyzm - dlatego też najbardziej oczekiwałam rozwinięcia wątku Eric - Sookie. ;D
Liczyłam na jakiś polot, iskry (trzeba przyznać, że w książkach fajnie się przekomarzali)... dostałam kadry pornograficzne. :/
Nawet się przemęczyłam przez ileś "pamiętników Sookie..." (badziewie niemożebne), tak się nie mogłam doczekać...
A tu... takie coś. ಠ_ಠ
Ale oglądam, co poradzić? ;p
Jestem facetem ale też liczyłem na coś romantycznego ;p
Jestem dosyć twardy ale wrażliwy też więc liczyłem ja miłość jak z filmów..
A tutaj taka ta ich miłość przerysowana i sztuczna..
Chcę żeby była z Ericem ale z Billem bardziej to pasowało..taka namiętność i miłość..