Śmiech ogarnia jak czytam opinie, że serial jest do bani bo pełno w nim groteski, szablonów, itd - ludzie on taki ma być! I to jest w nim najbardziej pociągające: absurdalność, jechanie po szablonach, czarny humor, wplatanie naiwnych bajkowych motywów do świata rzeczywistego, gdzie przeplatają się z makabreską, zabawa z utartymi wyobrażeniami kulturowymi - vide: wróżki chrzestne: piękne, świetliste istoty, które opiekują się bohaterką w rzeczywistości okazują się ohydnymi, pełzającymi potworami. Wampiry w garniturach pijące syntetyczną krew, prześladowani niczym Afroamerykanie kilkadziesiąt lat temu, wilkołaki i w ogóle wręcz barokowy nadmiar istot baśniowych. Horror vacui rodem z Grimmów. Bohaterowie sztampowi, szablonowi, przejaskrawiony obraz amerykańskiego południa: Sookie panna z dobrego domu, z uroczym akcentem, zachowująca wszelkie zasady dobrego wychowania prowadzi bardzo bogate, wręcz perwersyjne życie seksualne. Mój apel: nie patrzcie na ten serial tak płytko, przecież to jest genialna zabawa konwencją, gierki z naszymi wyobrażeniami, absurd goni absurd. Wiem, że nie każdemu taka konwencja odpowiada, ale dla mnie mistrzostwo w swoim gatunku :)
Zgadzam się! Dokładnie tak samo widzę ten serial. Irytuje mnie, kiedy ludzi traktują wszystkie poruszane wątki przesadnie poważnie - to nie o to chodzi. Serial jest boski :)
serial mistrzowski, zgadzam się, jak również ty jesteś mistrzu za swoją wypowiedź :)
W sumie się zgadzam, nawet lubię ten serial, niemniej chwilami coś w nim "nie gra" - druga połowa drugiego sezonu, od kiedy Jason Stackhouse przestał chcieć należeć do tego dziwnego "antywampirzego" kościoła, była nudna, rozwlekła, a oparcie całej fabuły o skrajnie nieciekawą postać Maryann Forrester i relacje Erica z Godrikiem zupełnie nie "zagrało". No, ale dałem jeszcze jedną szansę temu serialowi i trzeci sezon zaczął się całkiem nieźle (jestem dopiero po drugim odcinku). Można rzec: powrót do formy. Ciekawe na jak długo. :P
Obejrzałem trzeci odcinek trzeciego sezonu i przypomniałem sobie, czego jeszcze w tym serialu nie lubię: retrospekcji do XIX wieku albo w jakąś inną epokę z przeszłości (bo są zwykle nudne i trącące banałem), wątków związanych z Loreną, no i oczywiście Tary. Nie jest to równy serial niestety - i jak na standardy HBO to jest dość słabo. :/ Ale Lafayette, Jason Stackhouse i kilka pomniejszych wątków sprawiają, że oglądam to z jakimś tam zaciekawieniem. :P
Kiedy zobaczyłam, że w produkcji tego serialu palce moczyło HBO wiedziałam, że się nie zawiodę. Nie myliłam się. Choć z początku pomyślałam (po pierwszych minutach tego serialu), że będzie to jakaś nieciekawa komedia o wampirach. Później przekonałam się, że jest to świetny, niczego nie owijający w bawełnę, pozbawiony cenzury serial. Właśnie za to lubię Czystą Krew. Świetnie dobrani aktorzy, przekonująca gra aktorska, interesująca fabuła. Zgadzam się z przedmówcami, że trzeba nieco przymknąć oko na pewne sprawy i nie brać tak go na poważnie, on wprost ocieka groteską i absurdem. Niemniej jednak mnie to wcale nie odpycha, wręcz przeciwnie zachęciło do tego by oglądać dalej, a nawet sięgnąć do książek. Zdecydowanie polecam.
A ja zaczynam podejrzewać, że jedynie druga połowa drugiego sezonu była naprawdę kiepska. :P Dałem szansę trzeciemu i zaczął mnie wciągać. :D
Ja byłam pewna, że to polubie od 1 sceny z Billem. Żaden aktor mi tak nie przypadł szybko do gustu (nigdy wcześniej) jak właśnie jego głos i jego gęba.
Kto śmie mówić, że ten serial jest banalny? Ja po prostu kocham tą produkcją za wszystko, z każdej strony. Sorry, ale oglądam go bo chcę, kto nie chce niech nie ogląda i niech nie wymyśla własnych wątków. Jeśli oglądasz serial, to akceptujesz go takim, jaki jest, a nie wymyślasz, jaki chciałbyś, żeby był.