Co sądzicie o tej postaci?Chcecie,żeby była z Ericiem,nie znosicie i chcecie by zniknęła raz na zawsze,a może jest wam całkiem obojętna?Proszę o opinie ;)
Przeszkadza mi. Nie wiem dlaczego ją wprowadzili, jest irytująca. Podobała mi się na początku, ale nie od kiedy zmienili ją w dziecinną wariatkę:)
Co rozumiesz poprzez określenie "dziecinną wariatkę".Co sprawiło,że tak o niej myślisz?Jakieś konkretne zachowania,albo wypowiedźi?
Sprawia takie wrażenie, ta cała akcja z tym ich wampirzym bogiem i to jaki Eric ma na nią wpływ, jak traktuje ją jak młodszą siostrę. Może miało byc urocze, ale nie wiem- drażni mnie po prostu:P Nie wiem jakie miejsce dla niej planują w momencie kiedy Eric i Sookie będą mieli więcej wspólnych scen.
Ciekawi mnie na czym polega relacja Erika i Nory,czy to takie siostrzane love + we fuc*ked like champions ( ;d),czy może jakaś stara miłość.Wolałabym to pierwsze,bo Sookie jest fajniejsza,jest człowiekiem,ma dobre serce itd.
A Nora to krwiożercza wampirzyca,gardząca ludźmi,o wstrętnym charakterze,ale mimo to postać ciekawa,nie powiem ;)
Była ciekawsza na początku, ale trochę ją zepsuli tymi chorymi modłami. Spodziewałam się, że będzie podchodziła do tego tak jak Eric który w nic nie wierzy i rzuca tylko ironiczne żarciki:D Chciałam żeby jego siostra była jak on, a ona to taka ciapa właściwie.
Tak Eric nie uznaje żadnej władzy poza sobą samym,żyje wg własnych zasad,poglądów i broni ich jak lew,a poza tym ma osobowość,można na nim polegać,jest lojalny,bywa brutalny i radykalny w swoich metodach działania,ale to nie zmienia faktu,że jest wartościową osobą.Jest skory do poświęceń,czasem nawet dla osób innych niż jego bliscy,zawsze szczery,do bólu,ale prawdomówny,nie gra w żadne gierki,jest uczciwy wobec każdego.Poza tym,nie da się ukryć,że jest bardzo dobry,co można było zobaczyć w 4 sezonie,gdy amnezja wydobyła jego najgłębsze,najbardziej skrywane pod maską okrucieństwa Ja.W dodatku potrafi się bawić,poszaleć (KROKODILEEEEERR ;D)ma świetne poczucie humoru i nieodparty urok osobisty,koło którego nie można przejść obojętnie.Jest osobą w którą nie straci się wiary,bo on i tak zawsze będzie sobą,no chyba,że wcisną mu do gardła krew Lillith..
Nora jedynie sprawia wrażenie twardej,silnej,a rzeczywistości jest słaba,pozbawiona charakteru,płytka i bezwartościowa.Atakuje ludzi,zgrywając przed nimi jaka to ona stara i drapieżna,bo są słabsi.Założę się,że gdyby ktoś silniejszy się jej postawił to za przeproszeniem spier*dalałaby w piz*du jak z Warszawy do Wałbrzycha ;D
Interesuję się kulturą wikingów i stwierdzam,że Eric to faktycznie typowy wiking.Odważny,honorowy,uczciwy,mężny,stawiający życie swoich bliskich ponad swoje własne,umiący bezinteresownie stawić się w czyjejś obronie,niebojący się niczego,a już śmierci najbardziej,no chyba,że śmierci kochanych osób,a poza tym bardzo,bardzo uparty,jeśli chodzi o swoje przekonia,co dobrze o nim świadczy ;)
Nora koszmarnie denerwująca, w zasadzie wszystkim: sposobem bycia, zachowaniem, podąża za wszystkim jak ślepa owieczka, sztuczna i w dodatku drętwa jak deska no i strasznie przeciętna z wyglądu. Masakra, poza tym wkracza w złym momencie kiedy coś miedzy Sookie i Erykiem się powinno rozkręcać po 4 sezonie. A tu, w 5 nic...
Sądzę,że jego relacja z Norą,jest zdecydowanie inna niż ta z Sookie.Uczucie Erica do Nory to taka siostrzana miłość + seks,a uczucie do Sookie to wielka miłość.Można to zauważyć w samym spojrzeniu Erica.Gdy patrzy na Sookie,w jego oczach widać niewysłowioną czułość i troskę.Gdy jest z Norą,to tego wcale nie widać,no chyba,że pożądanie,ale pożądanie to nic w porównaniu z czystym uczuciem jakim darzy Sookie.Albo w scenach miłosnych,Eric traktuje Sookie z szacunkiem i miłością,natomiast z Norą piep*rzy się jak z pierwszą lepszą no wiadomo co.
Erc został bardzo,bardzo zraniony a,że Nora się napatoczyła to dlaczego nie miałby się nią pocieszyć i zapomnieć choć na chwilę o swoim cierpieniu.
Eric to bardzo tragiczna postać,na zewnątrz bezwzględny,w środku zraniona życiem dusza.Bo jego całe życie składało sięz cierpienia,1000 lat cierpienia swojego i innych ludzi.Noszenie w sercu ciężaru swojej samotności i poczynionych krzywd,straty wszystkiego co najbardziej ukochał,melancholia związana myślą,że nigdy tego nie odzyska,a jedynie może trwać tak do końca świata.Z Norą nie odnalazłby szczęścia,bo przywraca go do punktu wyjścia,do zabijania,do okrucieństwa,do życia bez głębszej refleksji nad sobą i życiem,natomiast Sookie umożliwiłaby mu odzyskać głęboko w nim skryte człowieczeństwo.W dodatku strata Sookie,jego szansy na lepsze życie,spokój i szczęście.Całe jego życie było rozpaczą.
Ale się rozpisałam ;D