Chce zacząć czytać książki i jestem ciekawa czy jest w nich tyle seksu co w filmie?
TAK- jest tam sporo seksu i więcej scen pocałunków Sookie z Eric'em. Przeczytałam dopiero 2 części, ale zamierzam sięgnąć po resztę. Mówiąc szczerze wolę jednak tą historię ulepszoną przez Alana Ball'a. Mimo wszystko polecam zapoznać się z książkami.
narazie jestem przy 6 odcinku 1 sezonu, ale wnioskuje z forum, że bedzie romans z Eric'em?
Wydaje mi się, że jest tam mniej takich scen niż w serialu:)
Zresztą odbiega on od książki.
Mi bardziej do gustu przypadła oryginalna, książkowa historia.
a ja bym powiedziała, że seksu dotyczącego sookie, billa bądź erica jest w książkach i serialu mniej więcej tyle samo, ale za to w serialu pozostali bohaterowie [ np. jason, tara, sam ] też uprawiają seks i to dosyć często ;) w książce te wątki z ich życia są raczej marginalne [ jeśli w ogóle się pojawiają ].
Samego seksu mniej, ale Sookie ciągle się z kimś innym całuje (nie powiem z kim bo nie chce innym zepsuć przyjemności z czytania)
Moim zdaniem książka jest lepsza od filmu. Przeczytałam już 10 cześć tej serii i jestem ciekawa jak będą zekranizowane.
wydaje mi się, że nie zekranizują wszystkich książek po kolei. już i tak można zauważyć, ze wplatają do fabuły serialu wątki z wszystkich tomów serii. np. syn hadley - w książkach pojawia się dopiero w 8 tomie. w serialu można go zobaczyć w 3 sezonie. 10 sezonów to byłaby lekka przesada ;)
SPOILER KSIĄŻKOWY!!!
W IV częsci jest dużo scen erotycznych Sookie z Erickiem ;)) kiedy to Erick traci pamięć i mieszka u Sookie. Bardzo miło się to czyta ;> oby IV seria serialu była równie erotyczna...
imo ksiazki sa tragiczne. Seksu moze duzo wiecej, ale sam sposob prowadzenia akcji i wewnetrzne monologi autorki sa straszne. Jakby pisalo to dziecko. Nie wiem, czy to wina tlumaczenia - przyznaje bez bicia, ze amatorskie, ale z drugiej strony ta lektura jest swietna dla kogos, kto chce podciagnac sie w angielskim. Zdania sa bardzo proste i poza akcja wszystko jest bardzo łopatologiczne. Oczywiscie bez urazy.
w 9 i 10 cz. jest tego sporo. I oczywiście 4, bo tam się wszystko zaczyna. ale "orgie" w serialu zdarzają się częściej a książka momentami jest bezbarwna. Seks seksem ale za to S. częściej się ściska z E. co jest rekompensatą :)
Hm, generalnie naleze do tych osob, ktore jednak bardziej wola serial od ksiazki. Jak juz ktos wspomnial, ksiazka jest pisana w bardziej dziecinnym tonie, Sookie jest kreowana na pepek swiata, o ktory wszyscy zabiegaja, niewazne kim lub czym są ;) Owszem, w ksiazkach jest wieeele scen miedzy Sookie i Erickiem, z czego jestem bardzo zadowolona;d Jednak za minus serialu uwazam to, ze Ball strasznie zmarginalizował postac Erica, wszystkie jego swietne teksty czy zachowania sa przyklejane Billowi, tak, ze jestem pewna obaw co do 4 sezonu xD
dzięki dzięki, wezmę się za książki napewno, ale widzę, że jednak akcja się różni i byłabym wdzięczna, żeby mi tu nie spojlerować (tak marryqueen patrze na ciebie) bodopiero zacznę czytać i jestem już zła xD
Na temat literackiego pierwowzoru mam zdanie dokładnie takie jak Scarlatti. Usiłowałam przełknąć pierwszy tom - "Martwy aż do zmroku" - ale szybko poległam. Po resztę nie zamierzam już sięgać, bo szkoda czasu. Być może połowa winy leży po stronie ewidentnie niewydolnej stylistycznie i językowo tłumaczki, ale i tak niewiele to zmienia. Czegoś równie prymitywnie napisanego, od lat nie trzymałam w rękach. Toporna narracja, opisy niczym z wypracowania nimfomanki w wieku gimnazjalnym, rozpaczliwe dialogi, chaos i bełkot.. Z ogromnym szacunkiem myślę teraz o autorze scenariusza, bo przerobienie tej żałosnej ramoty na coś tak błyskotliwie szalonego, jak "Czysta krew", jest mistrzostwem świata.
Mi też się pierwszy tom nie podobał. Ale zmusiłam się do doczytania do końca i spodobał mi się... ostatni rozdział ;p Postanowiłam sięgnąć po następny tom i był już znacznie lepszy :) Styl książki nie jest winą polskiego tłumaczenia. Niestety, Harris nie jest wybitną pisarką. Szczerze powiem, że gdyby nie bardzo wciągający i emocjonujący wątek Sookie i Erica, to zapewne nie byłabym w stanie przeczytać wszystkich 10 części ;p I to jest talent! ;p Napisać kiepską artystycznie książkę, która rewelacyjnie się sprzeda ;p
to się sprzedaje, bo jest w tym seks i wampiry. Czyli coś co jest w tym czasie bardzo powszechne. ;)
to też ;p
ale weż pod uwagę fakt, że pierwszy tom pojawił się w 2001, czyli jeszcze przed wybuchem mody na wampiry ;)
Hm, piszecie co poniektóre moje Drogie, że książki te są jak blog gimnazjalistki.
Ja pierdziu - to ja zapytuję, do jakich Wy elitarnych gimnazjów chodziłyście?
Za moich czasów niejeden gimnazjalista miał problem z ułożeniem sensownego zdankaXD
A niektóre wybitne jednostki siedzące za mną w ławce wysłałabym raczej do przedszkola niż do gimnazjum, gdyż reprezentowali mniej więcej ten poziom;)
Niech wybaczą mi Ci, co siedzieli za mną;)
Oczywiście SVS Harris to nie znowuż jakieś tam literackie arcydzieło;)
Jednakowoż bardzo przyjemnie i szybko się je czyta.
Po prostu czysta przyjemność;)
Fajna rozrywka.
I nie wiem jakie Wy harlequiny czytacie, ale ja w żadnym nie spotkałam jak dotąd szczegółowego opisu wyrywania flaków;)
Co mnie już zaczyna wkurzać?
Utarło się, iż jeśli książka jest o wampirach - a na okładce nie stoi jak byk BRAM STOKER bądź ANNE RICE,
to zaraz wyskakujecie z tymi zasranymi "wypocinami gimnazjalistki". To aż śmieszne zaczyna być;) I jeśli do Meyer to jak najbardziej pasowało;) to do Harris już nie zbyt. Może troszkę, jak się uprzesz.
Meyer próbuje wtłoczyć "Zmierzch' do gatunku horrorów, co jest po prostu śmieszne.
Harris wychodzi to 20 razy lepiej w przybliżeniu;)
A jak tak dalej będziecie prowokować, to za chwilę, Boże ratuj;) - w przypływie niepoczytalności zacznę jeszcze bronić prozy tej ignorantki z Arizony. I taki będzie finał;)
BTW. Że książki Harris kiepskie.
A cosik często gęsto zachwycają się ludzie 1 sezonem TB.
I tak się prześmiesznie składa, iż bardzo, ale to bardzo pokrywa się on z 1 książką SVS.
SPOILERY KSIĄŻKOWE
Różnią się chyba tylko tym:
- ginie Lafayette
- Sookie przed Long Shadowem broni Eric a nie Bill. I jako szeryf nie musiał ponosić takiej kary jak Bill w TB. Eric po prostu zapłacił stwórcy Long Shadowa full siana. Co prawda niewiele to dało, bo koleś i tak próbował się zemścić;)
- wątek menady. W książkach SVS pojawia się ona dopiero w 2 tomie, i był to wątek raczej poboczny, a nie jak w TB jeden z głównych.
Menada jedynie popieprzyła się trochę z Samem;)
No i urządzała orgie tyż fajne;)
To że Lafek w TB nie kipnął - mega plus, bardzo dobre posunięcie pana Balla
To że Sookie uratował Bill a nie Eric. Hm, osobiście mnie troszkę to znerwowało, ale standardowo w TB Northman ma "zabierane" swoje scenki z książek, normalka.
Ale za to mamy Jessicę - co już jest bezsprzecznie zajebisteXD
A menada. Odrobinkę chyba zbyt przedłużyli ten wątek, choć mi pasił.
Nu;)
Cała reszta wypisz wymaluj 1 tom przygód Sookie.
A ja będę bronić Meyer ;p Uważam, że jak na początkującą pisarkę (Zmierzch to jej debiut) spisała się naprawdę nieźle. Pierwsze część nieco razi stylem, ale z tomu na tom warsztat Meyer jest coraz lepszy. "Przed świtem" czyta się już jak powieść rasowej autorki. Natomiast Harris jak na tak doświadczoną pisarkę (pierwszą książkę wydała 30 lat temu!), niestety stylistyką nie poraża. Na szczęście nadrabia dość dobrze budowanym napięciem i to jej się chwali.
WhiteDemon, nikt chyba nie narzeka na zawartość książek, tylko na styl pisania Harris. więc, jeśli ktoś nie mógł przebrnąć przez pierwszą część książki, a zachwyca się serialem to raczej nie dlatego, że nie odpowiada mu fabuła, skoro jak zauważyłaś jest zbieżna z książką. i prawdą jest, że niektóre przemyślenia sookie bardziej pasowałyby do jakieś gimnazjalistki niż ponad dwudziestoletniej osoby. serial to masterpiece w porównaniu z książką.
co do Meyer. Wampiry, chwytliwa historia milosna - ona zwykla, przecietna, on piekny i szarmancki, wszystko podkraszone wampiryzmem, wątkiem troche, ze chca, ale nie moga, opakowane w ladnie graficznie wydanym wydaniu i juz mamy przeboj. A to, ze pisanie jest nudne, schematyczne i niezbyt wyszukane to inna bajka. Meyer byla adresowana do nastolatek, mlodszej mlodziezy (oczywiscie bez urazy, nie uwazam, ze mlodasze pokolenie jest glupie. Czasem.)
Jednak pisanie Harris naprawde jest infantylne - dokladnie tego slowa mi brakowalo, kiedy cyztalam ksiazki. Serial mi sie podoba, da sie go strawic, ale ksiazki to doslowny wstyd. Rzecz, ktora jest najabrdziej irytujaca to fakt, ze glowna bohaterka faktycznie wydaje sie pepkiem swiata, wszyscy jej chca, gotowi umierac w jej obronie, a ona jedna przezywa etyczne dylemtaty przed pojsciem do lozka z kazdym z facetow. Takie rzeczy to ja pisalam, jak bylam mlodsza, mialam 16 lat i marzylam o mrocznym dlugowlosym metalowcu, ktory zakocha sie we mnie bez pamieci.
O dziurach logicznych w ksiazce nawet nie bede wspominac, podobnie jak o braku owej logiki.
Ale faktycznie zgodze sie z ktorąś z przedmówczyń - pomijajac te wszystkie wady, ksiazke czyta sie szybko i nie trzeba sie zbytnio skupiac, bo autorka wszystko daje dokladnie na tacy. Nawet nie ma sie niestety czego domyslac :(
fabula niezle przerobiona na potrzeby filmu. Nie moglam uwierzyc, ze faktycznie w tym wypadku serial jest lepszy. Przyzwyczailam sie, ze to ksiazka zawsze wygrywa w tego rodzaju porownaniach, ale na chwile obecna i w tym konkretnym przypadku jest odwrotnie.
Dla porownania, Dracule i Anne Rice czytalam, wiec jakies tam porownanie mam. Aczkolwiek z drugiej strony nie zamierzam robic doktoratu z wampirow, bo az tak zaangazowana w to nie jestem.
A biorąc pod uwagę wiek autorki i jej doświadczenie, należałoby oczekiwać przynajmniej czegoś na przyzwoitym poziomie. Niestety, tak jak napisała Scarlatti - logika nie jest najmocniejszą stroną tych książek.
Ale prawdą jest, iż kochany MAG nie popisuje się swoimi tłumaczeniami, oj nie...
Bardzo "wygładza i ugrzecznia" teksty.
Przekleństw do tego które były w oryginale nie ma prawie wcale.
Tłumaczenie w ogóle jest odarte z "soczystości".
O matulu, sama teraz piszem jak struta, ale myślę, że wiecie o co mi kaman;)
Można się załamać takim tłumaczeniem.
No trudno - i tak spoko, że po polsku wydają...