Jak dla mnie zakończenie mocno rozczarowujące. Trochę tak, jakby twórcy sami nie mieli pomysłu na zakończenie tego serialu.
Werdykt ławy przysięgłych? "Naaah... my tam nie wiemy, już nam się nie chce rozmawiać. Róbcie co chcecie". Reakcja sędziego? "Naaah... prokuratura niech decyduje co dalej". Prokurator? "Naaah... w dupie z tym. Puśćcie chłopaka." To wszystko było takie... leniwe.
Co do bohaterów, to już w ogóle karuzela nieporozumień. Podagra Stone'a - nie wnosiło to zbyt wiele do fabuły, a już na pewno nic sensownego. Okay, niefajna przypadłość, która go w pewien sposób definiowała, ale co z tego? Już wydawać by się mogło, że ją wyleczył, tylko po to, żeby jednak wróciło na koniec. What a twist!
Chandra. O jej postępowaniu i tym, że nie miało sensu nie będę nawet mówić, bo to oczywiste. Ale tu ponowne pytanie, co motyw pocałunku z Nasirem realnie wniósł do fabuły? Proces i tak był kontynuowany, tyle tylko, że głównym obrońcą został Jack. Czy to mu otworzyło drogę do dalszej kariery adwokackiej, wreszcie zaczął zajmować się sprawami innymi niż drobni przestępcy i prostytutki? Nie. Sprawy ani nie wygrał ani nie przegrał. Nawet gdyby jednoznacznie uznali, że Naz jest niewinny to i tak Jack nie byłby uznawany jako ten, który wywalczył wolność dla Nasira, ponieważ tylko przedstawił mowę końcową. Jego kariera nie ruszyła do przodu, a Chandry umarła. Więc ponownie, wątek kompletnie bez sensu.
Konflikt Jacka z synem.
Skoro scenarzystom się nie chciało jednak pociągnąć tego wątku, to ja też nie będę.
Kot. Kot. Kot. Oddawanie do schroniska. Zabieranie. Oddawanie. Zabieranie. I tak w koło Macieju.
Sierżant Box, któremu przez cały czas coś nie pasowało w tej sprawie, a który ostatecznie stwierdza, że znalazł prawdziwego zabójcę Andrei. Świetnie! Prawda? Niekoniecznie, jeśli to też zostaje ostatecznie jedynie rozgrzebane.
Rodzina Nasira to temat na kolejny elaborat. Czy matka uwierzyła w niewinność syna, czy już na zawsze będzie patrzyła na niego jak na niebezpieczne zwierze, gotowe brutalnie zamordować? Co z jego bratem, który został wydalony ze szkoły? Czy ojciec znalazł porządną pracę? I wreszcie czy odzyskali taksówkę?
Ja wiem, że to takie klasyczne zagranie twórców zostawić pytania bez odpowiedzi. Ale gdyby to były faktycznie konkretne pytania, gdzie widz będzie się zastanawiał, "Jak to faktycznie jest z tym Nasirem?" albo "Jak będzie wyglądało teraz jego życie po wyjściu z więzienia?". Ale to nie może być zrobione w tak leniwy sposób, gdzie wpierw rozgrzebuje się masę wątków, a potem zostawia "jesteśmy artystami, nie boimy się podpisywać w takich destruktywnych rejonach twórczości" (~Słowacki ;p)
Jest mi autentycznie przykro, gdyż spodziewałam się po tym serialu o wiele więcej, jednak zakończenie było niczym strzał po pysku od twórców :(
Nazir - zabił tą dziewczynę bo tylko wtedy gdy był w więzieniu wszystko miało równowagę.
Jego zachowanie po wyjściu pokazuje, że nigdy nie powinien opuszczać więzienia. Młoda adwokatka zaufala mu tak jak ofiara. Skończyły podobnie.
- Egzema i astma ustąpiły bo John miał kota w domu, kot był silnym alergenem który go odczulił. Leki od chińczyka to było placebo, które zaskutkowalo, że John uwierzył iż pomagają. Stosował nie wiedząc, że powodują paranoje. Wierzył w niewinność Naza. Chociaż zawsze mówił, że nie chce znać prawdy i zawsze dąży do ugody.
Gdy tylko pozbył się kota wszystko wróciło.
- Kot/pies ze schroniska to symbole. Kot musi być na wolności Naz w zamknięciu. Równowaga. Kot niczemu nie zawinił więc nie zasłużył na śmierć. Naz przeciwnie. Oczy kota i oczy Naza. W obydwu przypadkach uwiodly Johna.
- Buty. Gdy Naz trafił do więzienia dostał wygodne stabilne buty. Brał w nich nawet prysznic. Takie same założyła prokurator wychodząc z sali oddalajaląc oskarżenie. Dlaczego? Naz w nich miał czuć się bezpiecznie jak w domu. Szybko uciec gdy zajdzie potrzeba.
Prokurator musiała założyć buty i szybko uciekać bo właśnie zaszła taka potrzeba. Uwierzyła jako kolejna w niewinność Naza. Aby się oczyścić musi cała winę zrzucić na doradcę finansowego.
Skąd pewność, że Naz zabił?
- Matka. Ona po prostu wiedziała i do ostatnich scen to pokazywała - Naz spanikował i jej to wykrzyknął. Matka zna swojego syna. Gdyby wierzyła w jego niewinność stała by murem za nim. Nigdy tego nie zrobiła.
Coś w tym jest... Przyznaję, że nie uwiódł mnie ten serial, dlatego nie zmusił mnie do jakichś głębszych przemyśleń, interpretacji i doszukiwania się drugiego dna, ale powiem, że teorie kolegi wdsieniemiesci nie są od czapy. Ma to ręce i nogi.
Końcowa scena: Stone jedzie metrem pokryty cały wysypką i skrobie stopy budząc obrzydzenie w współpasażerce a w tym samym czasie kot chadza swobodnie po mieszkaniu.
Twoja teoria o placebo upada.
Nazir nie zabił dziewczyny. To nie on podał jej dragi, nie on „zmuszał” do zabawy nożem. To ona nawet nie zareagowała gdy wbił jej nuż w dłoń zmuszony przez nią do tej „zabawy”. Ofiara mu nie zaufała to on zaufał jej.
Niewątpliwe jest tylko to, że Nazir w więzieniu poczuł się „panem swego losu”. Już nie musiał robić tego czego od niego oczekują inni (rodzice itp.). Spodobała mu się „władza” pod ochroną Freddiego, spodobało mu się więzienie.
Co z Boxem? Go też Nazir „zauroczył” gdy ten odkrył iż ofiara nim wsiada do taksówki obejrzała się ze strachem czy nikt za nią nie idzie. A gdy Box sprawdził nagrania z monitoringu i rachunki z kart kredytowych okazało się iż chwilę wcześniej kłóciła się z księgowym który ją okradał. Po sprawdzeniu monitoringów odkrył, że księgowy pojechał pod dom ofiary i był tam w czasie „wizyty” Nazira. Księgowy, który lubił tłuc kobiety (prostytutki) i został za to postrzelony przez alfonsa.
No i co z drugim zabójstwem kobiety identycznym z tym którego niby dokonał Nazir a nie mógł bo siedział w pace. Box pyta innego detektywa „gdzie kamery”. A ten odpowiada, że to jak osobne zabójstwo. Sytuacja dwuznaczna.
Popieram ta wypowiedz. Wypowiedz wdesieniemiesci to szuka nie dziury w calym, serial jest prosty, przejrzysty - nie ma co sie w nim doszukiwac drugiego dna. To nie ten typ.
Co z tego, że nie on podał, zmuszał, itp.? Widać, że dla dragów był gotowy poświęcić inną kobiętę, do której też poczuł chemię (no pun intended). Poza tym nie pamięta, co się działo.
M.S.Z. film specjalnie tak zrobiony. W werdykcie widać.
Wybitnie tępy jesteś...tłumaczysz wszystko jakbyś miał za rozmówców bandę dzieciaków, a sam oczywistych rzeczy nie potrafisz pojąć.
Tu argumenty są zbędne, każdy kto ma trochę oleju w głowie i inteligencje na poziomie średnio rozwiniętego neandertala, jest w stanie zrozumieć ten stosunkowo prosty serial, bez Twoich wywodów.
"sam oczywistych rzeczy nie potrafisz pojąć"
"Tu argumenty są zbędne"
Czego nie potrafi pojąć? Zamiast konkretów, wyzwiska - jak już słusznie ci to wytknięto. Twoje zachowanie nie jest oznaką twojej inteligencji i posiadania chociaż odrobiny oleju w głowie. Nazwijmy to po imieniu: jesteś gołosłowny i rzucasz słowa na wiatr. Musisz być z siebie dumny :)
Ale nie wymagasz chyba ode mnie, abym po dwóch latach zagłębiał się w temat, z którego niewiele pamiętam? Natomiast pytanie nasuwa się jedno - co ma inteligencja do zachowania??? Można być aroganckim chamem nie umniejszając mu inteligencji, jaki i kulturalnym pawianem z wyuczonymi manierami, który inteligencję zatracił już w łonie matki. :)
Oczywiście, że tego nie wymagam, widzę przecież datę opublikowania wypowiedzi. Rozbawiła mnie nieco to wtrąciłem swoje trzy grosze. Ten fragment o inteligencji to tylko parafraza na twoim poziomie (zgadzam się z tobą co do bycia chamem i pawianem). Bo widzisz, oglądać i komentować filmy może każdy. Tak, wiem - truzim, ale chyba musi to wybrzmieć. Co człowiek to opinia i inne wnioski, interpretacje. Nie upoważnia cię to jednak do tego, aby kogokolwiek obrażać na forum. Jak masz jakieś przemyślenia odnośnie cudzej opinii, albo chcesz ją skrytykować to bądź tym mądrzejszym i nie rób "wiochy". I przede wszystkim argumentuj swoje stanowisko. To chyba nie jest trudne do zrozumienia.
Pytanie tylko, czy pisanie zwrotów grzecznościowych małą literą, jest mniejszą "wiochą"? I przepraszam za kolokwializm, ale cytuję autora. :)
Szczerze mówiąc ja nie zwracam uwagi na to, czy zwroty grzecznościowe są z małej, czy z dużej litery. Piszę oczywiście o sobie, gdyż według mnie treść wypowiedzi jest ważniejsza - powinna być sensowna, bez bluzgów i kpin z drugiej osoby.
To zacznij, bo dyletanctwa w tej kwestii nie zniosę...
I nie "z drugiej osoby" - tylko "z drugiej strony" :)
Miało być "od drugiej osoby". W każdym bądź razie coś czuję, że lubisz mieć ostatnie słowo. No cóż, błędy zdarzają się każdemu. Życzę szerokiej drogi i mniej pogardy do wszystkiego wokoło.
Toć to ironia, proszę nie zawracać sobie tym głowy. Proszę się zastanowić nad własnymi wadami, bo moje zwroty grzecznościowe to przy tym pikuś. Z mojej strony kończę dyskusję na ten moment. Pozdrawiam :)
Hmmm...to słaba zatem. Aby nadać ironii właściwy wymiar i wagę, należy stosować ją w odpowiednich okolicznościach, tak aby jej znaczenie było należycie dotkliwe dla interlokutora. Pozdrawiam :)
co do kota i egzemy myślałam podobnie, kot musiał niejako wpłynąć na jego egzemę. Też uważam, że Naz zabił, zbyt łatwo przyszło mu wystawianie ofiar w pierdlu. Ludzie się tak szybko i bezrefleksyjnie nie zmieniają.
Serio nikt tego nie zauważył ? Naz zabił. Jedna z ostatnich scen, Naz siedzi nad rzeka, ma "wizje", na poczatku dziewczyna się uśmiecha do niego, a za chiwle w jej oczach widać przerażenie, tak jakby się go wytraszyla. Nie wiem czy będzie drugi sezon, ale podejrzam ze byłby skupiony wokół:
1. Walka Naza z samym sobą - zabił czy nie zabił, dochodzi do wniosku ze jednak tak
2. Próba złapania złego ale jednak niewinnego doradcy finansowego
obejrzałem jeszcze raz ten fragment, szukając przerażenia/strachu w oczach tej dziewczyny.
nie odnajduje w jej spojrzeniu niczego takiego.
nie zmienia to jednak mojej opinii, że zabił.
Taaa wystraszyła się go tak bardzo, że zaprosiła go do siebie, czego byli świadkowie (twierdzili, że się obściskiwali).
Dla mnie to ona jest wielką zagadką. Chce jechać na plażę, mąci, facet na stacji też mówi, że była z tych kobiet, które potrafią wywrócić życie do góry nogami. Kojarzę też, że miała dziwne filozoficzne przemyślenia. Na początku miałam wrażenie, że chce popełnić samobójstwo.
Nie było żadnego przerażenia, serial ukazał funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości a nie pierdzielenie głupot jak w zmierzchu.
siedział nad rzeką, bo po prostu było Nazowi żal, że zginęła i że siedział przez ileś czasu w więzieniu, zamieniając się w innego człowieka. Może i wcześniej zdarzały mu się przypadki agresji, ale nie wierzę, że zadał jej dwadzieścia dwa ciosy nożem. Widać zresztą, że w więzieniu zmienił się w innego człowieka. To nie jest tak, że od razu był tam odważny itd. był spanikowany. NIe wiedział, jak się zachować. po jakimś czasie uzależnił się od narkotyków, zrobił sobie tatuaże, bo tego wymagał jego mentor w więzieniu. Choć to prawda, że nie pamiętał, czy ją zabił. Reżyser zostawia pewne pole do interpretacji. Nie wynika jasno z serialu, kto zabił, więc Wasza dyskusja jest bez sensu. Widać za to na pewno, że Naz się bardzo zmienia pod wpływem pobytu w więzieniu.
A mi się zakończenie podobało. Dlaczego zawsze na koniec szykujemy się na zwrot akcji i oczekujemy niesamowitych, przewrotnych zakończeń zmieniających totalnie cały nasz ogląd akcji...? Koniec moim zdaniem życiowy, pokazanie, że każdy się myli i każdy w pewien sposób dostaje od życia po dupie. Raz na wozie a raz pod.
CHANDRA - młoda, bystra, ambitna, z naciskiem na - młoda - dostała obiektywnie najbardziej, ale w gruncie rzeczy myślę, że była wdzięczna, że wyciekło tylko to "łagodne" nagranie, a nie to na którym przemyca dla Naza narkotyki.
JOHN wygłosił szczerą i bardzo dobitną mowę końcową. Myślę, że poczuł się wreszcie wart coś więcej niż przy bronieniu opryszków. KOT był mu potrzebny do zajęcia systemu immunologicznego silnym alergenem zamiast buntowania się przeciw własnej skórze. Wszystkie kuracje to był jeden wielki bullshit i strasznie mi było go szkoda.
P. PROKURATOR - zwyczajnie zwątpiła w swoją tezę. Widać to było dokładnie podczas mowy końcowej, łamał jej się głos, robiła zbyt długie pauzy, kroplą która przelała czarę było ostentacyjne wyjście z sali DETEKTYWA - długoletniego kolegi, który swoją drogą w końcu wreszcie - już po emeryturze! - przyłożył się do swojej roboty. Pokazane jak rutyna i jedno niedopatrzenie, może zaważyć na losach ludzi.
RODZICE - ojciec wierzył do końca w niewinność syna, matkę to przerosło, owszem czuła ulgę, że ten cały zły sen się skończył, ale rysa na szkle z powodu jej zwątpienia nigdy nie zniknie. Brat przerażony nową odsłoną brata - łysego byka z tatuażami - jakoś mnie to lekko rozśmieszyło ;)
NAZ. Dziwi mnie podejście tych, którzy nie wierzą w łopatologiczne wytłumaczenie i upierają się przy tym, że to jednak zabił Naz. Chłopak znalazł się w wybitnie złym miejscu w złym czasie, a pokazane było wprost, że zabił ADWOKAT Andrei - ludzie po co udawać znawców psychologii i mówić, że to jednak Naz, bo miał złe oczy i wszystkich wykiwał.. wtf... Tak się już dzieje, ludzie są wrabiani - nie ci kryształowo czyści i dlatego nic nie jest czaro-białe. Naz zapłacił wysoką cenę za serię wybryków, które odwalił tej nocy - pobyt w więzieniu - nie pamiętam czy było powiedziane, ile czasu w sumie tam spędził? Koło pół roku/rok? Szkoda trochę Freddiego (haha), który widział w protegowanym kogoś wartościowego, ale spoko, znajdzie sobie kolejny "talent" ;)
To co zrobili autorzy to z początku lekko oszukali publikę przedstawiając im trochę pierdołę, trochę wstydliwego kujona, w co widzowie uwierzyli i zdziwiło ich to, że Naz znalazł w więzieniu kolegów, lubił sobie pociągnąć z lufy i spodobały mu się tatuaże. Ludzie się adaptują by przeżyć, ot co. O to właśnie chodziło w serii. Zwykle pierwsze wrażenie i nasz wykreowany w oparciu o nie obraz nie pokrywa się z rzeczywistością.
Osobiście myślałam, że będzie jak w filmie "Lęk pierwotny" - polecam! Albo, że w tym naściennym jeleniu w apartamencie Andrei albo na dzwoneczku kota odnajdzie się mini kamerka, która zarejestrowała wszystko - dziewczyna była w końcu szalona i może by ją to kręciło ;) Tak byłoby bardzo filmowo (jak w zakończeniach Guya Ritchiego), więc może po prostu lepiej, że skończyło się tak jak skończyło i jak dla mnie niczego nie brakuje i seria jest dla mnie kompletna. Trochę tylko pustka, jak zawsze po czymś dobrym.
Zgadzam się z poprzednikiem, w porównaniu do autora tematu bardzo sprawnie opisałaś to co działało się w serialu.
Pozdrawiam.
Widzę że oglądaliśmy inny serial. Nie dokończone wątki? Serial pokazuje jak bardzo skostniały i oparty na kolesiostwie jest wymiar sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych. Ukazuje jak wygląda "resocjalizacja" w więzieniu. Nawet przez moment nie chodziło o historie Naza czy to Jacka. Wszelkie wątki poboczne mają jedynie na celu pokazanie charakteru postaci.
Zakończenie było idealne. Pozostawiło widzowi pole do subtelnego domysłu/interpretacji - jednak z góry nadało kierunek każdej postaci. Naz (czy raczej Sinbad, to już nie ten sam chłopak co w pierwszym odcinku) wyszedł na wolność. Happy end? Nie. Więzienne zasady i nałóg. Z tym wyszedł. Jack Stone? Wrócił do swojej stałej pracy czyli wyciąganiu ćpunów i prostytutek zza krat.
Krótko mówiąc splot pechowych zdarzeń i niekompetencji organów władzy doprowadza do zrujnowania rodziny. Serial nie jest idealny, ma nieco niepotrzebnego mieszania i błędów.
Prawda. Mi jednak chodziło o to że okoliczności miały więcej do powiedzenia niż on sam.
Zgadzam się, serial miał prawie idealne zakończenie. Przeczuwałem że nie podadzą nam mordercy na tacy, że zostawią pole do spekulacji. Zresztą tak jak piszesz serial pokazuje jak działa system a ta zbrodnia to był tylko idealny przykład.
Mimo kilku błędów uważam że to był najlepszy serial jaki widzialem w 2016r.
Decyzja ławy przysięgłych - 6 do 6, prokurator mimo, że ostatnie dni zasiały w niej ogromne wątpliwości, to atakowała Naza, bo taka jest specyfika ("etyka") zawodu - wygrać sprawę. Po usłyszeniu wyroku, ulżyło jej (założyła nawet tenisówki) i odpuściła dalsze postępowanie. Btw. przemowa Stone'a rewelacja.
Stone znowu złapał podagrę, bo miał wygłosić przemowę. Emocje, umysł wpływa na ciało, nie wiedziałeś? Prawnicy mają stresujący zawód, on tak na niego reaguje, ale w ostatniej scenie filmu widzimy, że mimo wszystko decyduje się dalej walczyć na sali sądowej. Poza tym jednak zdecydował się przygarnąć kota, wybiera dyskomfort ale i spełnienie.
Box z prokurator będą ścigać doradcę finansowego - nie wiem co tu może być rozgrzebane, swoją drogą świetna postać, spinoff z nim w roli głównej to byłby świetny pomysł.
Do tego świetne sceny ostatnich chwil w więzieniu Nasira - nie mieliście wrażenia, że nie wyjdzie stamtąd żywy. Że ten bokser go zabije, bo skoro nie może tu być ze mną to niech ginie. Jedyna osoba w więzieniu, z którą nawiązał przyjaźń odeszła i znowu jest samotny - na pewno się cieszy za przyjaciela, ale i jest mu cholernie przykro że zostanie znów sam.
A Naz... Wrócił, ale jest odrzutkiem. Zdecydowana większość jego społeczności uważa go za mordercę. Sam popadł w uzależnienie od heroiny. Wygląda jak kryminalista, cały w tatuażach. A to był chłopak z Harvardu..
Dla mnie rewelacyjny serial, wszystko wyważone perfekcyjnie, tempo akcji w sam raz, są emocje.
obstawiałam, że go uniewinnią, ale w ostatniej scenie będzie pokazane że ją jednak zabił. jak dla mnie zakończenie z ta ławą przysięgłych trochę banalne, ale zobaczymy co przyniesie drugi sezon. super postać Jacka Stona, prawnika, przypomina mi Saula Goodmana z Breaking Bad.
Rozczarowujące jest to jak płytko niektórzy oglądali ten serial. Był tak dobrze zrobiony że dosłownie czuło się jakby to było prawdziwe. Wszystko było jak najbardziej przemyślane od stóp do głów. Werdykt ławy przysięgłych 6 do 6. Przecież to nie jest byle gówno, życie młodego człowieka jest w twoich rękach i co łatwo stwierdzić czy skazać go czy nie, a co jeśli to zrobił? Z naszej perspektywy też nie było do końca pewne czy to zrobił a co dopiero z ich. Potem reakcja sędziego, to nie jest tak że on sobie robi co chce są procedury i zależało to od prokuratora, a ona przez to że Box przedstawił jej dowody nie mogła już dalej tego prowadzić to by nie było ludzkie, już samo to że dalej go oskarżała w sądzie po zobaczeniu tych dowodów było ciężkie na sumieniu.
Te "leniwe" zachowanie się postaci pokazywało tak naprawdę realizm, tak jak prawdziwi ludzie by zajmowali się pewnymi sprawami. Postacie były tak rozwinięte że było widać dlaczego co się działo np. Box bardzo dobry detektyw a pominął tyle szczegółów bo to była jego ostatnia sprawa, Chandra nowa za bardzo się emocjonalnie przywiązała, ten pocałunek emocje, ale tak naprawdę nic między nimi nie było, jaki miłosny wątek lol? Ludzie oglądają seriale, filmy, są przyzwyczajeni do schematów i wszystko wpychają do worków, a czasami różne rzeczy po prostu się dzieją i nie są jak inne tego typu wątki.
Podagra Stone'a - rozwój postaci, doprowadziła do motywu z kotem:
Motyw z kotem, metafora do życia Naza; na początku serialu Naz jako tako łatwo nie miał ale w miarę zwyczajne życie, tak samo kot w tym czasie żył u tamtej dziewczyny, było ok, i potem przez serie niefortunnych zdarzeń Naz znalazł się w tej trudnej sytuacji, kompletnie sfrustrowany : kot żył na zewnątrz, potem prawnicy, przyszła nadzieja : kot mieszka u Stone'a , i potem ten upadek gdy wszystko idzie nie tak jak powinno, prokurator doprowadza do niepewności Naza, nadzieje prawie że gaśnie : kot znowu oddany, potem jednak Box jak to dobry detektyw musi doprowadzić sprawy tak jak trzeba i pokazuje prokurator ważne dowody przez co trochę mięknie, epicka przemowa Stone'a i wszystko powoduje że jednak wychodzi : kot z powrotem u Stone'a.
Jeszcze cały wątek Naza, niewinność, więzienie z tymi przestępcami kompletna przemiana już nigdy nie będzie taki sam, pokazuje to jak bardzo takie oskarżenie ma wpływ na życie człowieka i jego bliskich. Też miałem wrażenie że ten przyjaciel/ochroniarz Naza z więzienia może mu coś zrobić albo że Naz będzie musiał dla niego pracować poza więzieniem, ale jednak też pokazali że nawet kryminaliści mają w sobie cząstkę człowieka. I to jak był widziany w oczach matki, ojca, pokazuje jak bardzo wsparcie w takich chwilach znaczy i jak to że ona w niego nie wierzyła psuje relacje.
Dla mnie zakończenie wręcz przeciwnie - bardzo dobre. Jak napisał Mezzo jak widać niektórzy niezbyt wiele czasu poświecili na analizę tego serialu, poprostu obejrzeli bez emocji. Otwarte zakończenie pasuje tutaj idealnie i to widz sam musi ocenić na podstawie przedstawionych odcinków czy Naz był winny czy niewinny. Podobnie jak przysięgli, którzy jak widać byli podzieleni, podobnie widowie mieli być (jak zakładam) podzieleni co do niewinności głównego bohatera. Osobiście nie mam zdania na temat winy Naza. Momentami byłem pewien co do jego niewinności, a na sam koniec już nie.
Serial porusza wiele bardzo ważnych kwestii. Przede wszystkim pokazuje, że ludzie którzy decydują o naszej przyszłości - świadkowie, sędziowie, prawnicy, ławnicy, podczas procesów w sądach to tylko ludzie. A ludzie jak to ludzie, popełniają błędy i czasami dochodzi do niesprawiedliwych wyroków przez czy to zaniedbane śledźtwo, świadów, brak lub nadmiar dowodów czy nieprzychylnego sędziego.
Wiele osób narzeka na wątki Johna i jego choroby. Dla mnie to oczywiste, że miało to na celu pokazanie jak inni oceniają nas na podstawie pierwszego wrażenia. John był przedstawiony jako kiepski adwokat, który promuje się na reklamach w metrze, ale czy w sądzie to ma jakiekolwiek znaczenie? Czy ważniejsze jest nie to jaki jest adwokat i oskarżony, ale to czy dowody przedstawione w procesie wskazują na winę. Tak jest z przysięgłymi czy nami widzami. Widzą oskarżonego jako osobę, czy to z tatuażami czy to ogolonymi czy to z buźliwą przeszłości i już z miejsca osądzają nie patrząc na fakty, dowody.
Już o samym Nazie można byłoby napisać książkę. Nieważne czy był winny czy nie. Pobyt w więzieniu odcisnął na nim ślad, który będzie go prześladywał przez całe życie. A co jeśli umarłby w więzieniu będąc niewinnym? Nikt jego losem nie przejąłby się, ot kolejna ofiara systemu sprawiedliwości, który nie jest doskonały, wręcz wadliwy.