Jak dla mnie zakończenie mocno rozczarowujące. Trochę tak, jakby twórcy sami nie mieli pomysłu na zakończenie tego serialu.
Werdykt ławy przysięgłych? "Naaah... my tam nie wiemy, już nam się nie chce rozmawiać. Róbcie co chcecie". Reakcja sędziego? "Naaah... prokuratura niech decyduje co dalej". Prokurator? "Naaah... w dupie z tym. Puśćcie chłopaka." To wszystko było takie... leniwe.
Co do bohaterów, to już w ogóle karuzela nieporozumień. Podagra Stone'a - nie wnosiło to zbyt wiele do fabuły, a już na pewno nic sensownego. Okay, niefajna przypadłość, która go w pewien sposób definiowała, ale co z tego? Już wydawać by się mogło, że ją wyleczył, tylko po to, żeby jednak wróciło na koniec. What a twist!
Chandra. O jej postępowaniu i tym, że nie miało sensu nie będę nawet mówić, bo to oczywiste. Ale tu ponowne pytanie, co motyw pocałunku z Nasirem realnie wniósł do fabuły? Proces i tak był kontynuowany, tyle tylko, że głównym obrońcą został Jack. Czy to mu otworzyło drogę do dalszej kariery adwokackiej, wreszcie zaczął zajmować się sprawami innymi niż drobni przestępcy i prostytutki? Nie. Sprawy ani nie wygrał ani nie przegrał. Nawet gdyby jednoznacznie uznali, że Naz jest niewinny to i tak Jack nie byłby uznawany jako ten, który wywalczył wolność dla Nasira, ponieważ tylko przedstawił mowę końcową. Jego kariera nie ruszyła do przodu, a Chandry umarła. Więc ponownie, wątek kompletnie bez sensu.
Konflikt Jacka z synem.
Skoro scenarzystom się nie chciało jednak pociągnąć tego wątku, to ja też nie będę.
Kot. Kot. Kot. Oddawanie do schroniska. Zabieranie. Oddawanie. Zabieranie. I tak w koło Macieju.
Sierżant Box, któremu przez cały czas coś nie pasowało w tej sprawie, a który ostatecznie stwierdza, że znalazł prawdziwego zabójcę Andrei. Świetnie! Prawda? Niekoniecznie, jeśli to też zostaje ostatecznie jedynie rozgrzebane.
Rodzina Nasira to temat na kolejny elaborat. Czy matka uwierzyła w niewinność syna, czy już na zawsze będzie patrzyła na niego jak na niebezpieczne zwierze, gotowe brutalnie zamordować? Co z jego bratem, który został wydalony ze szkoły? Czy ojciec znalazł porządną pracę? I wreszcie czy odzyskali taksówkę?
Ja wiem, że to takie klasyczne zagranie twórców zostawić pytania bez odpowiedzi. Ale gdyby to były faktycznie konkretne pytania, gdzie widz będzie się zastanawiał, "Jak to faktycznie jest z tym Nasirem?" albo "Jak będzie wyglądało teraz jego życie po wyjściu z więzienia?". Ale to nie może być zrobione w tak leniwy sposób, gdzie wpierw rozgrzebuje się masę wątków, a potem zostawia "jesteśmy artystami, nie boimy się podpisywać w takich destruktywnych rejonach twórczości" (~Słowacki ;p)
Jest mi autentycznie przykro, gdyż spodziewałam się po tym serialu o wiele więcej, jednak zakończenie było niczym strzał po pysku od twórców :(
Wydaje mi się jednak, że był niewinny. Czy tylko ja zwróciłam uwagę na to, że jeśli Naz faktycznie zamordowałby tą dziewczynę to byłby cały we krwi? A przecież on obudził się jak nigdy nic w kuchni, z tego co pamiętam miał na sobie chyba T-shirt. Ok, powiedzmy, że nawet będąc na prochach wziął prysznic i jakimś cudem wyczyścił łazienkę do czysta tak, że nie znaleźli tam żadnych śladów krwi wskazujących na to, że ktoś wziął prysznic. Jak w takim wypadku wyjaśnić krew dziewczyny na jego plecach? W czasie procesu nikt nawet nie pisnął o tym słowa. No i nóż, przecież nóż byłby także cały we krwi. Pod względem interpretacji całkowicie zgadzam się z Polsyn24.
To nie była krew dziewczyny na jego plecach, tylko zadrapania od jej paznokci, które mu zrobiła w trakcie seksu (było też dopowiedziane, że miała jego naskórek pod paznokciami).
Moim zdaniem to śmieszne, że uważasz, że wątki są bez sensu, bo nie wnoszą wiele do fabuły albo jak w wypadku pocałunku i oskarżenia Chandry to tez bez sensu, bo nie poszło po myśli Jacka. Według ciebie wszystko musi się łączyć w ładna całość i wszystko musi być tak jak ty chcesz? W ogóle nie rozumiem takiej argumentacji i nie zgadzam się z zarzutami, które przedstawiłeś. Jak najbardziej mogą być wątki poboczne, które nie są kluczowe jak uczucie miedzy Nazem, a Chandra, który osobiście mi się bardzo podobał.
Pozdrawiam.
Widać potrzeba Ci oglądać CSI - tam zawsze wszystko jest czarno białe i wyjaśnione do końca, a postacie nie mają żadnej osobowości. Jeśli w serialu nie ma pobocznych wątków dotyczących postaci (pozornie nic nie wnoszących) to serial jest zupełnie bezpłciowy.
Kogo obchodzi co się stało z taksówką, skoro ojciec sprzedał licencję i taksówka jest w tym momencie bezwartościowa? Dlaczego prokurator wycofała zarzut - bo doszła do momentu, że więcej przemawiało za niewinnością i zdała sobie sprawę, że jak go wsadzi to będzie miała wyrzuty sumienia. Mogła prowadzić proces od nowa, ale nie wierzyła już w linię oskarżenia. Jej wątpliwości było widać podczas mowy końcowej. Dla czego Box nic nie zrobił w sprawie doradcy finansowego - bo zgodnie z prawem nie mógł. Dopóki robił prywatne śledztwo dla swojej wiedzy – OK. bo nikt o tym nie wiedział – wszystko robił nieoficjalnie, ale nie mógł tego wykorzystać w inny sposób niż przedstawić prokuratorowi. Gdyby dał to obronie postąpiłby niezgodnie z prawem bo tam jest taki system, że policjant jako osoba z teamu prokuratora nie może działać skrycie na rzecz obrony – takie dowody nie byłyby brane pod uwagę a on mógłby stracić emke. Miał przez chwilę w knajpie chińskiej taką chęć ale ostatecznie się powstrzymał, bo jest przedstawiany w serialu jako ten, który działa zawsze zgodnie z procedurami. Później już tylko pokazywał pani prokurator co o niej myśli wychodząc z sali podczas jej mowy końcowej co przyłożyło się do wycofania zarzutów. Co do płyty to wysłał ją ktoś na polecenie Freddego (koś ze strażników, bo płytki CD raczej w jamach ciał się nie wyniesie), który chciał mieć Naza przy sobie, a to zapewniało jedynie powtórzenie procesu nie skazanie, ponieważ siedzieli w areszcie śledczym nie więzieniu - tam siedzi się na czas procesu, nie ma pewności że po skazaniu siedzieliby razem, zresztą Freddy mówił wcześniej że siedział w areszcie, żeby rodzina miała bliżej w tym celu kazał obciążyć się zabójstwem, którego nie popełnił i trafił z wiezienia do aresztu. Płytka dotyczyła tylko pocałunku, nagranie przekazania dragów nic by nie dało, bo o tylko przestępstwo a nie relacja osobista obrońcy ze skazanym która w USA jest niedopuszczalna i może być przesłanką powtórzenia procesu. Dla czego kariera Stona nie ruszyła do przodu – bo on się nie łudził. Odpowiedź jest w scenie na końcu w knajpie z kebabem – ludzie zawsze będą postrzegać go jako trędowatego obojętnie co zrobi, a dla przysięgłych ważny jest każdy detal w tym wygląd aktorów procesu – dla tego pani prokurator chodziła w szpilkach mimo, że jej to nie służyło. A dla czego nie wyjaśniono kto zabił, bo serial nie jest o tym kto zabił tylko o tym czy Naz zabił. Zresztą dość klarownie Box ustalił że zabił doradca finansowy, nawet moment wyrzucania noża jest nagrany. A że robił to poza procedurami zostało powtórzyć to Samo legalnie, dla tego prokurator powiedziała, że ma dla niego robotę. Po co to pokazywać w serialu skoro jest to tak oczywiste to nie CSI.
Dałbym tysiąć lajków sputnick. Po oglądnięciu serialu wszedłem tu na komentarze, a większość krytykujących nie ma nawet pojęcia o czym był serial. Dla mnie serial rewelacja, czuć ten sam klimat co w The Wire.
Po oglądnięciu ósmego odcinka myślałem, że są jeszcze ze dwa, choć ostatnia scena na to nie wskazywała :)
Serial bardzo mi się podobał bo w większości tego typu scenariuszach odbiorca od razu stawia się po którejś stronie. W tym przypadku nadal nie mam 100% pewności, że Khan jest niewinny, choć skłaniam się ku temu. Mam nadzieję, że powstanie kolejny sezon.
Proponowałabym następnym razem sięgnąć po mniej psychologiczny, lżejszy serial, skoro widać oglądasz bo oglądasz nic nie wynosząc. Ten serial jest perfekcyjny, właśnie wszystko w nim ma sens, trzeba tylko zwracać uwagę na detale i portrety psychologiczne postaci, czy nawet tego kota. Ażeby zrozumieć całość należy interpretować - a nie tylko analizować. Zakończenie może nie takie jak w większości tego typu serialach, ale właśnie dlatego pokazuje jego indywidualność.
Proces z ławą przysiegłych która nie potrafi wydać jednoznacznego wyroku musi zostać powtórzony. Sędzia chciał tego uniknąć więc namawiał ławę na dalsze obrady. Gdy odmówili, miał obowiązek powołać nową ławę, jednak w takim przypadku do prokuratury kieruje rutynowe pytanie "czy podtrzymuje zarzuty". W normalnym życiu prawie zawsze podtrzymują, jednak tutaj było odwrotnie - związane jest to pewnie z tym że pani prokurator sama straciła wiarę z to że Naz zabił.
Notabene bardzo rzadko zdarza się żeby ława nie potrafiła wydać decyzji, chociaż w procesach o morderstwo takie rzeczy bywają.
Zgadzam się. Zakończenie jest takie , że po obejrzeniu widz nie jest już pewny, czy to finał czy będzie coś dalej ? Pomyliłeś się przy Stone'u - John , nie Jack :)
Swietne pokazane kolesiostwo w tzw. wymiarze sprawiedliwosci. Wygrana za wszelka cene, a czlowiek sie nie liczy. Prokuratorka dostaje trop, ktory moze zupelnie oczyscic oskarzonego z zarzutow, ale go pomija mowiac, ze na Naza maja mocniejsze czy wiecej dowodow. To samo z psychologiem i kryminologiem, po takim mixie dragow mozna albo spac jak kon, albo latac nad kontynentami (czyli dlugo) i haslo, ktora wersja Cie interesuje?-ta druga. To samo kryminalog mowi ze rana na rece moze byc albo od noza, albo od wybitej szyby i tekst, ktora wersje wolisz? i wedlug tej wersji pozniej zeznaje w sadzie, nie wspomina, ze moglaby rownie dobrze powstac z innych przyczyn-nie chce siac w lawie przysieglych watpliwosci, liczy sie wygrana sprawa.
Pokazane jak taka postawa manipluacji dowodami-w sensie ich interpretacji zaburza realny osad lawy przysieglych, spoleczenstwa, ze nawet rodzic, ktory zna swe dziecko najlepiej potrafi zwatpic w jego niewinnosc... ze czasem przez takie zagrywki do wiezienia trafiaja niewinni, a zloczyncy chodza sobie na wolnosci, to samo bylo z historia w wiezieniu i zamorodwej siostrzenicy w ciazy-morderca jest na wolnosci przez nieudalnosc wymiaru sprawiedliwosci.
Ludzie sa tylko ludzmi i nie sa nieomylni, tak samo lawa przysieglych moze sie pomylic, tak samo policjant, moze nie sprawdzic innych tropow, tak samo ambitna mloda prawnicza ze swietlana przyszloscia moze ulec chwilowej slabosci(pocalunek), kazdy watek mial tu sens i choroba skory, bledne postrzeganie przez ludzi adwokata przez pryzmat jego wygladu, a nie faktycznych umiejetnosci. Mowa prawnika i motyw z kotem swietne.
Prokuratorka sama w mowie koncowej nie wierzyla w to co mowi i w zasadnosc i przesadzenie o jego winie bez zadnych watpliwosci, zwlaszcza ze poznala juz tez nowy trop emerytowanego gliniarza i po werdykcie jury orzekla, ze nie ma zamiaru go sadzic dalej, bo nie chciala miec na sumieniu byc moze niewinnego czlowieka, odpuscila - i te sportowe buty sa tego symbolem i tego, ze moze wreszcie przestanie za wszelka cene probowac wygrac kazda sprawe po trupach...
Co do wyciagnietej przeszlosci Naza, jakoby nie byl do konca takim grzecznym chlopcem to przeciez mogl przywalic kolegom w szkole kiedys, bo wreszcie chcial przestac byc popychadlem, chcial sie postawic, by pokazac, ze tez potrafi oddac, by sie wiecej nad nim nie znecali psychicznie i fizycznie po 11. wrzesnia itd, a nie ze mial swoja mroczna strone.
Pokazane wygodnictwo: statystyki w komisariatach=skutecznosc, nie szukali innych podejrzanych, jesli przesluchiwali innych to jak sie wyrazli jedynie w charakterze swiadkow a nie podejrzanych, nie sprawdzali powiazan, mimo ze taka ilosc ran swiadczy o osobistym stosunku do ofiary, musialo pojsc o cos wiecej-dluzej sie znac. Mieli kozla ofiarnego.
Swietnie pokazane ulomnosc systemu resocjalizacyjnego, jak wiezienia z dobrych, grzecznych chlopaczkow produkuja agresywnych cpunow, jak czlowiek musi sie dostosowac do otoczenia, zeby przezyc w takich warunkach, ze tam nie ma miejsca na zadna resocjalizacje, wychodzisz stamtad gorszy, bo te zle instynkty tam maja prawo bytu. Jak wiezienie wypacza psyche-koles -dobry student, sam przesladowany z powodu swej rasy, a wychodzi z wiezienia wygladajac jak skin-lysy, obdziargany z nalogiem-z takim wizerunkiem wygladal jakby sam mial byc teraz przesladowca...
Koledze z wiezienia juz nowego towarzysza zalatwil, bo przeciez zagadal do wystarszonego, niesmialego nowego wieznia i ze zalatwi mu ochrone, a temu wspomnial, ze koles ma zone i bedzie dragi przemycac.
Doradca finansowy ofiary okradl ja na gruba kase i ona z pewnoscia odsunelaby go od koryta i stracilby tez drugiego wartosciowego klienta-jej bogatego ojczyma, do tego pewnie wnioslaby sprawe przeciwko niemu... Musialby oddac kase, a jako doradca fin. ktory okrada swoich klientow stracilby wiarygnosc, wiec i prace i moze wolnosc... Wolal wiec sie pozbyc problemu, zwlaszcza ze lanie prostytutek to jego hobby, a na miejscu zbrodni jego tel sie zalogowal, wiec tam wtedy byl i wyrzucal smieci-wiec pewnie noz.
Dobrze, ze wezma sie za postawienie zarzutow doradcy, bo inaczej Naz nie mialby zycia-posadzany nadal przez wszystkich...
Osobiscie wiec sklaniam sie, ze byl niewinny, zwlaszcza ze on nie mial zupelnie motywu, by zabic, a doradca finansowy i owszem i dowody na niego wskazuja, ale z racji dragow i nie moznosci odtworzenia tych chwil i zasianiu watpliwosci przez mroczny klimat serialu do konca niczego nie mozna byc pewnym i to jest duzy plus tego serialu!
Prokurator wiedziała już, że najprawdopodobniej Naz jest niewinny. Jej wątpliwości było widać już w trakcie mowy końcowej. Kilka razy zawiesił się jej głos. Miała ochotę to przerwać, ale na prawdziwego mordercę było za mało dowodów. Sytuacja z przysięgłymi co najmniej dziwna, ale taki obrót spraw był jej na rękę, bo jednak oznaczało to wypuszczenie niewinnego i z czystym sumieniem mogła się zająć zbieraniem dowodów przeciwko prawdziwemu mordercy.
Oceniam na 7 i absolutnie zgadzam się z opinią Irethee.
Dużo wprowadzonych wątków bez rozwiązania i bardzo męczące dłużyzny. Serial mógłby mieć 4-5 odcinków, a nie tyle.
Poza tym zasmucające jest to, że w więzieniu bohater uzależnił się od narkotyków.
Wytrwałam do końca, choć było ciężko, ale nie jestem usatysfakcjonowana zakończeniem.
Ci, którzy piszą o znaczeniu kota w serialu chyba nadinterpretują. Ten wątek nie miał żadnego znaczenia, tylko zapełniał czas.
marudzenie typowo polaczkowate, z seriali proponuję szkoła, szpital, pamiętniki z wakacji itd. itp, będziesz zachwycona
Serial obejrzałem. Przez wszystkie odcinki czekałem jak rozwiążą kwestię, braku krwi ofiary na do ubraniach, ciele domniemanego sprawcy (naz). Jak było widać na kilkunastu ujęciach, krwi było sporo, nawet posoka rozlała się wysoko na ścianie, liczylem na tego eksperta ze strony obrony, cóż nie doczekałem się.
Wcale się nie dziwię, że co niektórzy tutaj nie rozumieją serialu skoro nie uważnie go oglądają.
Kilka osób tutaj pisało, że Strone miał podagrę. Skąd to wzieliście? W którymś odcinku sam powiedział, że ma egzemę. Kompletnie dwie inny choroby.
A co do kota to był takim symbolem życia Naza. Proponuję obejrzeć jeszcze raz i zwrócić uwagę co się dzieje w jego życiu i jak przebiega postępowanie wobec Naza i zwrócić uwagę gdzie wtedy przebywa kot.
Akurat wątek Chandry jest dość niegłupi. Dziewczyna znikąd, dostaje swoje pięć minut, początkowo pokornie terminuje pod okiem mistrza, z czasem zaczyna go jednak lekceważyć, oddalać się od niego, zbyt wierzyć w siebie, w końcu gubi ją własna pycha. Stone może i jest nieudacznikiem w oczach niektórych, ale takich Chandr przeżył już pewnie wiele, i poniekąd właśnie to świadczy o jego dojrzałości i sile - oraz to, że mimo upadków i wzlotów nadal utrzymuje się na powierzchni.
Ja w tym wpisie zamierzam odnieść się głównie do autorki tematu. Faktycznie widać, że nie zrozumiałaś serialu i stąd twoje rozczarowanie choćby zakończeniem. Ja również wolałbym coś mocniejszego na koniec, jakiś zwrot akcji albo mocne tąpnięcie.
Ale właśnie nie na tym polegał serial. Dla mnie osobiście nie jest to serial o konkretnym morderstwie lecz o zmianie jaką może wywołać w niewinnym człowieku takie przeżycie co widać chyba wyraźnie i tego nikt nie zakwestionuje. Jednak przede wszystkim dla mnie jest to serial o szarości życia, w którym nic nie jest czarno białe. Główny motyw jaki mi się tutaj przewija to, że każdy jest ponad każdym (polecam piosenkę Sokoła - Każdy ponad każdym - niesamowita historia rapowana przez 5 minut).
Zacznijmy od pakistańskiego oskarżonego. Uczynny chłopak, dość nieśmiały, ogólnie dobry człowiek również na swoim sumieniu ma przewinienia. Handel narkotykami, zrzucenie ze schodów - bez jakichś motywów i patosu z przemową na dwie kartki scenariusza, tylko po prostu - bo był gnębiony a sam skwitował to po prostu - bo tak. Co jednak się z nim dzieje, kiedy dla przetrwania musi dostosować się do warunków więzienia, posuwa się nawet do współudziału w morderstwie, sam zaś został nawet mimo uniewinnienia z potężnym bagażem doświadczeń, więzięnnymi dziarami na całym ciele i...uzależnieniem. Czy można powiedzieć, że był w pełni dobry albo zły?
Zauważcie, że nikt w tym serialu nie jest w pełni zły, ani w pełni dobry.
Pani prokurator chciała przede wszystkim wygrać sprawę skazując chłopaka, nawet pomimo poważnych wątpliwości, że może skazywać kogoś niewinnego. Finalnie nie chciała wznowić procesu i wyjść z sytuacji z twarzą, a dobrowolnie się poddała. Okazuje się, że nie była zła ani dobra.
Główny inspektor, manipulator, dążący do celu, posuwający się do różnych zagrywek. Faktycznie miał wątpliwości, jednak w końcu i jego refleksja złapała. Zaczął, nie tyle wątpić, co zakwestionował swoje przekonania i rozpoczął śledztwo na nowo w imię sprawiedliwości. Jak widać również nie był zły ani dobry.
Najbardziej czystą dla mnie postacią jest Turturo czyli adwokat. Nikomu nie robił krzywdy, generalnie zawsze motywowało nim dobro. Owszem był prostackim prawnikiem łapiącym się każdej sprawy, nie patrząc na to czy winny, czy nie winny (ale tego wymaga chyba etyka prawnicza). Starał się o syna, próbował uratować kota, mimo że ten go "truł". On otrzymał inną skalę szarości. Chorobę, która jest dziwna, odrażająca i poniekąd czyni go wyrzutkiem. Zmaga się z nią i nie może wygrać, mimo że chwilowo dał się zwieść. Dokładnie tym jest szarość - nie ma wygranych ani przegranych.
Wrócmy do motywu każdy ponad każdym. Policjant miał władzę nad losem oskarżonego, jednak on sam musiał ulegać pani prokurator. Babka z dużej kancelarii była ponad trędowatego Turturo, odbierając mu sprawę własną potęgą, jednak finalnie otrzymała dwie porażki - "przegrała" apelację i jej pracownika okryła hańbom jej kancelarię. Z kolei indyjska prawniczka otrzymała szansę, była przez chwilę panią sytuacji, poniekąd zmanipulowała rodzinę bohatera, by finalnie upaść bardzo srogo na dupę i zrujnować sobie karierę. Główny bohater miał parę takich sytuacji, kiedy został oblany kwasem, czy też był ogólnie gnębiony, później sam był górą nad innymi spuszczając im przekopankę czy inne gówna. Tego jest mnóstwo i aż nie chce mi się wymieniać.
W tym całym kontekście zakończenie jest dla mnie idealne. Nie ma wybuchającej radości z wygrania sprawy, nikt nie podchodzi do bohatera i nie przeprasza go jak bardzo się mylił. Pozostaje najważniejsze - wolność, ale też piętno środowiska, zrujnowana relacja z rodziną (a przynajmniej matką) i wspomnienia z więzienia. Jak to zostało powiedziane na koniec "każdy niesie swój krzyż" i life must go on. Po prostu szarość egzystencji.
Właśnie leniwość tego serialu, momentami zwyczajność i monotonia tworzą cały klimat. Różne mamy mózgi, różne zjawiska nas stymulują. To było bardzo, bardzo dobre kino telewizyjne.
Zgadzam się w 100% z komentarzem. Odnoszę dokładnie takie samo wrażenie. Dla mnie jest to kompletnie niezrozumiałe jak można pozostawić widzą z tyloma niewiadomymi. Zakończenie obniża ogólną ocenę conajmniej o jeden punkt.
1. Sędzia nie może nakazać prokuratorowi dalej oskarżać. Sędzia ma być bezstronny. Co innego miał twoim zdaniem zrobić?
2. Prokurator wiedziała, że policjant (ten, który przeszedł na emeryturę) odnalazł innego podejrzanego - tego doradcę finansowego, który (prawdopodobnie) okradał denatkę. Wcześniej odmówiła przerwania procesu i poprowadzenia śledztwa w tym kierunku, bo uważała, że dowody przeciwko Nasirowi są silniejsze. Natomiast w chwili gdy proces został unieważniony dostała możliwość poprowadzenia nowego śledztwa i oskarżenia kogoś innego.
3. Choroba Stone'a to egzema, a nie podagra. Co więcej, według mnie miała podłoże nerwowe (ustąpiła kiedy obronę Nasira przejęła ta adwokatka, która miała go bronić "za darmo", wróciła dokładnie wtedy, kiedy przygotowywał się do mowy końcowej - jedynego wystąpienia w sądzie od dawna). Tak, ta przypadłość bardzo go obciążała. Czy miało to wpływ na fabułę - niezbyt. Nie rozumiem tylko dlaczego się tego czepiasz. Tak to już jest, że w filmach i serialach bohaterowie są przedstawiani od stron, które nie mają związku z głównym wątkiem. Robi się to po to, aby film/serial nie był "suchy". Aby bohaterowie byli bardziej ludzcy.
4. A czy wszystko ma mieć wpływ na główny wątek albo dalsze życie bohaterów? Stone spróbował i się nie udało, tak to już jest w życiu, że nie wszystko się udaje. Gdyby tak pousuwać wszystko, co nie wprowadziło trwałej zmiany w życiu bohaterów, to niewiele by zostało z żadnego filmu/serialu. Znów czepiasz się tylko po to, żeby się czepiać.
5. Kot - faktycznie, biedny zwierzak. Tylko nie wiem, dlaczego ci przeszkadza?
6. Film jest o Nasirze, a nie "o tym kto zabił Andreę". Pewności nie ma, ale wszystko wskazuje na to, że zabił ten, który ją okradł. I tyle. Wolałabyś, żeby nie było pokazanego tego wątku i już zupełnie nie mielibyśmy pojęcia, czy Nasir był winny czy nie?
7. A co mnie obchodzi rodzina Nasira? A tym bardziej taksówka? Czepiasz się tego, że ukazane zostały szczegóły z życia bohaterów pobocznych, a interesuje cię taksówka?
8. Znów, serial nie jest o tym "jak Nasir i jego rodzina radzą sobie po wyjściu tego pierwszego na wolność". Serial jest o walce Nasira o powrót na wolność, a także o tym, że mimo iż w końcu tę wolność odzyskał, to cała rodzina drogo za to zapłaciła - matka zwątpiła w syna, ojciec stracił wspólników, oboje pracę, brat miał problemy w szkole, a sam Nasir z rozpuszczonego dzieciaka stał się wydziaranym, agresywnym ćpunem. Choć z tym ostatnim to twórcy serialu trochę popłynęli, bo zajęło mu to bardzo mało czasu (kika miesięcy żeby zacząć ćpać i robić idiotyczne dziary na całym ciele?). Poza tym on powinien siedzieć w areszcie śledczym, a nie więzieniu, więc skąd taki Freddie?