Jak to się mówi- na papierze wszystko się zgadza. Przede wszystkim główny bohater, 4ty książę, najjaśniejszy punkt tej dramy, charyzmatyczny, przystojny, nawet konno jeździ lepiej niż Azja Tuchajbej. Lee Jun-Gi to świetny aktor, polecam go zwłaszcza w dramie Flower of Evil, tam rozwala system.
Mamy też masę innych książąt, któryś na pewno się spodoba, z 8mym księciem na czele.
Akcja toczy się bez dłużyzn, a ponieważ około połowy mamy pewną woltę (spodziewaną), to nie ma nudy, która często dopada 20sto odcinkowe dramy.
To jest historia głównie o miłości. I to trudnej miłości. Więc, jeżeli lubicie takie klimaty, to drama nie zawiedzie. Będzie do śmiechu i do łez. Plus piękne wnętrza, trochę walk i masa rozterek. Ale wszystko w dobrej jakości i bez crindżu.
W recenzjach pojawiają się głosy, że IU, grająca główną bohaterkę, nie uniosła. No i w sumie to racja. Nie jest źle, ale dobrze też nie. Zdecydowanie lepsza jej rola to postać z My Mister, jeżeli macie ochotę na więcej (w dobrej formie) IU. A do tego sama bohaterka mnie nie przekonuje, jest nadto bezbarwna.
Sama historia jest ciekawa, dobrze zrealizowana i rozumiem, czemu ma wielu zwolenników. Ale mnie, niestety, nie pociągnęła za sobą tak do końca. Czasu nie zmarnujecie, oglądajcie. Nie zapomnijcie tylko przygotować chusteczek.