Kogoś jeszcze zastanawia, że nikt, ale to nikt nie poznał Clary po jej powrocie? Ja rozumiem, minęły dwa czy trzy miesiące, pogodzili się z jej śmiercią, ale nikt nawet nie wspomni, że jest podobna do matki swojej podopiecznej?
Ale żeby nie było, że zbytnio krytykuję, to serial lubię i oglądam z chęcią.
Cały czas się zastanawiałam, czy realizatorzy nie zdawali sobie prawy, jakie to naiwne, że nikt nie poznał Clary. Przecież mogli ją przynajmniej ubrać w "gęstszy" welon, żeby mniej było ja widać, a tak to zrobiła się włoska opera, gdzie wszystko jest umowne - dekoracje, wiek bohaterów, rekwizyty - bo przecież liczy się tylko muzyka, a reszta jest wyłącznie pretekstem. Żeby wszystko było jasne - uwielbiam włoskie opery, a szczególnie Verdiego, ale film się rządzi (a przynajmniej powinien) innymi regułami.