Mam pytanie, które mnie nurtuje i na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Mam nadzieję, że ktoś mi wyjaśni, bo bardzo bym chciała, żeby zakończenie Dark, było dla mnie logiczne i pozbawione błędów logicznych.
Skoro założenie filmu jest takie, że pętle powstają od razu i nic nie można w nich zmienić (były sceny w których bohater chciał się zabić, ale nie mógł, bo jego starsza wersja istniała lub chcąc czemuś zapobiec powodował to), to jak to się dzieje, że Klaudia nieskończenie wiele razy nie wpada na rozwiązanie, ale raz wpadła? Ja rozumiem to tak, że rozumowanie każdego z bohaterów musi być zawsze identyczne, bo wszystko już się wydarzyło. To jest ten determinizm, który przewija się w tym serialu. Moim zdaniem bohaterowie, nie mogą pomyśleć czegoś o czym w innych pętlach nie pomyśleli, bo wszystkie wydarzenia i myśli się powtarzają na okrągło w nieskończoność. Zgodnie z logiką serialu, w pętli nie może pojawić się nic, czego wcześniej nie było, bo pętla by się zmieniła, a to nie możliwe. Światy te powinny tak istnieć w nieskończoność i to by było jedyne logiczne wyjaśnienie
Obejrzałam serial tylko raz, więc w moim rozumowaniu mogą być luki (i pewnie są), ale ja to widzę tak:
Pętla jest wytworem ludzkim (nie ma przyczyny w powstaniu universum) i jest przez ludzi utrzymywana. Właściwie o tym jest cały sezon trzeci - że Ewa poświęciła całą swoją energię, by zachować pętle (w obydwu światach). W tym celu ona, Adam i Claudia nieustannie powtarzają, że pętli nie da się zmienić, wszystko musi być tak jak było. A młodsze wersje im wierzą, bo przecież tak mówią starsi, a dorośli lepiej wiedzą? Skoro jedna strona jest zła, to druga musi być dobra, prawda?
Jak to jest z Claudią? Myślę, że musimy zacząć od tego, że skoro pętla jest sztuczna i rzeczy mogą się zmienić (natura tego universum nie determinuje pętli, jedynie ją dopuszcza), to pewne rzeczy też ulegają zmianie. Mam na myśli drobne rzeczy, jak np. bluzka założona do szkoły we wtorek (dlatego też chyba nie ingerowano w młodość Jonasa i Marty, bo koniec końców by się pokochali. A może ingerowano, skoro wystawiano Ariadnę?). Rzeczy małe, nieistotne, których nie ma potrzeby regulować. Z myśleniem jest podobnie. Jest manipulacja, naprowadzanie, często pośrednie, ale koniec końców rządzą szczere emocje i spontaniczność. One są na swoim miejscu, ale nie zostały ustawione. Przykład: podróż Kathariny albo Hanny, zrobiły to z własnej woli, pętla się niejako do tego dostosowuje. Pamiętajmy, to ludzie manipulują, nie pętla sama w sobie.
Życie Claudii możemy podzielić na dwa etapy: pierwszy, gdy podążała ścieżką wyznaczoną przez Ewę i drugi, mniej więcej od chwili zabicia swojego alter ego, kiedy wciąż podąża tą ścieżką, ale jednocześnie, jakby równolegle, szuka wyjścia z matni. W tym drugim etapie nie jest już manipulowana, myśli niezależnie i może znaleźć wyjście. Dlaczego wcześniej nie znalazła? Bo chociaż zna się na fizyce kwantowej, to przecież nie jest geniuszem! Pracowała sama w ukryciu, na głowie mając jeszcze grę w pętlę, która musiała ją zajmować. To tak jakby zapytać, dlaczego ktoś jednego dnia jest w stanie rozwiązać zadanie matematyczne, choć dzień wcześniej nie mógł sobie poradzić - ot, przebłysk, wszystko się musiało ułożyć.
Dodam jeszcze jeden osobisty wtręt. Dla mnie pętla nie tylko jest wytworem ludzkim, ale też alegorią totalitarnych ideologii, gdzie jednostkom wmawia się "prawdy", objawienia, przepowiednie, półprawdy i kolejne stopnie wtajemniczenia, determinuje się życie i pierze mózgi, by wpasować jednostki w ramy ideologii. Za każdym razem, gdy widzę Silje, widzę ochotniczkę z Hitlerjugend ślepo i z oddaniem podążająca ścieżką, którą jej wmiawiano od dziecka. To samo z Noah. Wykorzystywanie i manipulacja innymi. "Morduj innych, by ocalić swój świat".