Cały trzeci sezon to jedna wielka ekspozycja i objaśnianie widzom w mało wyszukany sposób, o co właściwie w tym wszystkim chodzi. Można by to jeszcze zrozumieć, bo odbywa się to za pośrednictwem starszych bohaterów z przyszłości tłumaczących swoim młodszym wersjom z przeszłości czy też teraźniejszości o co chodzi jakby, a poziom zagubienia tych ostatnich nie odbiega wcale mocno od mojego, kiedy staram się nadążyć za wszystkimi łączącymi się w tej nad wyraz skomplikowanej historii wątkami. Ten serial ma nawet oficjalną stronę dla słabiej dotlenionych widzów takich jak ja, w którym objaśnia w łopatologiczny i obrazkowy ale i efektowny sposób wszystkie konieczne do zrozumienia całości powiązania i węzły. Ja jestem jednak wychowany na kinie osadzonym mocno na zasadzie show don't tell a ten finałowy sezon całkowicie i absolutnie łamie tę zasadę. To i tak cały czas bardzo fajna rzecz od netflixa, który tonie od kału ale zawód lekki jest.