Oczywiście - Al. W zasadzie poziom aktorski kosmiczny w porównaniu z resztą serialowej obsady (przypomina mi on momentami nawet najlepsze role złych charakterów grane przez Pacino).
W zasadzie na palcach jednej ręki można policzyć postacie które mnie nie irytują (wdowa i ten Żyd w zasadzie automatycznie do przewinięcia).
Bullock bardzo słabo zagrany i również irytujący.
Jak ocenię pierwszy obejrzany przeze mnie sezon?
Hmm, za Ala 10/10, za resztę 3/10 - średnia - 6/10
Po dwóch odcinkach 2 sezonu - nieporozumienie. Dam jeszcze jedną szanse i zobaczę 3 odcinek...
Zastanawiam się czy nie zniżyć oceny do 5/10...
Tak, ciebie bo ją przeczytałaś (jak sądzę).
Jesteś przeciwniczką wszelkich rozmów na temat filmów, czy tylko moich na ich temat wypowiedzi?
A co do 2 sezonu - w kolejnych odcinkach bylo wiecej Ala i oglądam dalej (głównie przewijam wszystko inne).
Zauważyliście jak bardzo twórcy zmienili koncepcje w 2 sezonie?
W pierwszym głównym bohaterem miał byćewidentnie Bullock, Al był jednoznacznie zły, jego podwładnie niespecjalnie darzyli go sympatią. Twórcy jednak prawdopodobnie spostrzegli, że widzom postać ta przypada szczególnie do gustu i to on jest teraz główną postacią.
Co więcej - zrobili go bardziej inteligentnym, coraz mniej złym (sprawia w tym otoczeniu wrażenie nawet dobrego), jego podwładni go kochają, stał się większym erudytą i obdarzyli go również większą inteligencją.
Triksi uległa również przemianie. Zmianie uległ jej stosunek do tego żyda i do Ala (wcześniej była bliska nienawiści do niego)
Fajnie, że z oglądania zamiast czerpać przyjemność to robisz sobie rachunki matematyczne. Zamknij japę, obejrzyj do końca i oceń z uzasadnieniem. Gówno kogo obchodzą twoje uczucia które zmieniają się co odcinek -_-
Miało się zły dzień? Po co ta piana?
"Fajnie, że z oglądania zamiast czerpać przyjemność to robisz sobie rachunki matematyczne."
Moja ocena to ilościowo ujęta przyjemność z oglądania. W czym problem?
"Zamknij japę, obejrzyj do końca i oceń z uzasadnieniem."
Człowiekowi oceniającego np "mode na sukces" to samo byś powiedział? Obejrzyj do końca i dopiero oceniaj?
Uzasadniam swoje oceny jak mogę. Łatwiej oceniać poszczególne odcinki niż cały serial po całkowitym obejrzeniu (nie pamięta się dobrze pierwszych odcinków, a oglądanie trwa czasem lata).
tak btw - na filmwebie jest teraz opcja oceniania każdego odcinku serialu z osobna. Bardzo dobra rzecz (powinno się jeszcze oceniać każdy sezon). I wiesz co ci powiem? Nie potrafię ocenić odcinków, które widziałem np tydzień wcześniej.
"Gówno kogo obchodzą twoje uczucia które zmieniają się co odcinek -_-"
Jak cie nie obchodzi co kto pisze o obejrzanych filmach to po kiego grzyba to forum czytasz?
Co jest dziwnego w tym, że ocena zmienia się po każdym odcinku? Uczucia zmieniają się po każdej minucie filmu/serialu.
"Człowiekowi oceniającego np "mode na sukces" to samo byś powiedział? Obejrzyj do końca i dopiero oceniaj? "
hahahahahah , 10/10 za ta ripostę.
Po cholerę pisać coś po każdym odcinku, zresztą to nie "Moda na sukces". Zobacz do końca i oceń, a jak ci się nie podoba, to oceń teraz i nie oglądaj dalej. Po prostu nie rób śmieci. Istnieje Microsoft Word albo chociaż WordPad, nie?
Obejrzenie 12 odcinków 1 sezonu zajmie ci lata?
1. Pisze w jednym i to SWOIM temacie. Więc w czym problem?
2. 1 post w temacie po obejrzeniu całego 1 sezonu. 2 post po 2 pierwszych odcinkach drugiego. Mocno się wachałem czy będe oglądał dalej. Jednak oglądałem i 3 post - po całym 2 sezonie, na którym najprawdopodobniej zakończe jego oglądania (choć kto wie co będzie za rok czy dwa, ale w bliższym terminie nie będe go oglądał)
3. Czy ja pisałem, że oglądanie Deadwood zajmnie lata? 36 odcinkow = ok 8 miesiecy, nie licząc oczywiście przerw między emisjami kolejnych sezonów. Nie można zakładać, że wszyscy ściągają serial, lub kupują DVD.
Tak w ogóle to czego spodziewałeś się po tym serialu? Na co liczyłeś?
McShane fantastyczny, genialna kreacja. Ale ten serial to coś więcej, niż 12-odcinkowy western w klasycznym stylu. Wbrew pozorom, wiele odcinków mówi nam o ważnych sprawach. Pojedynek Bullocka z Indianinem i jego opowieść o tej walce w następnym odcinku, stosunek Jane i Charliego do Billa, także, a może szczególnie, po jego śmierci. Odcinek 8 odsłonił mi nieco, w czym być może tkwi siła serialu. "Cierpienie małych dzieci" - niebanalny, wcale niegłupi tytuł. Szczególnie po obejrzeniu tego odcinka.
Nie, to nie to. :) Klasycznych westernów to raczej nigdy nie trawiłem (nawet jako szczyl)
Czego się po serialu spodziewałem? Niczego specjalnego. Przed oglądaniem nie wiedziałem prawie nic o nim.
Bardzo trudno mi będzie odpowiedzieć na pytanie - co w tym serialu mi się nie podobało.
Łatwiej będzie mi napisać, co było dobre: Al, czołówka, Woo i jego świnie.
Reszta - od poszczególnych postaci, ich zachowań, wątków mało związanych z powyższymi rzeczami, prub podejmowania poważniejszych, jak i mniej poważnych tematów - mniej lub bardziej mnie irytowało.
W drugim sezonie już Al i Woo ulegli zmianie i nawet to nie specjalnie mnie pociągało. O zmianach jakie w postaci Ala twórcy dokonali - juz w tym temacie pisałem.
Np ta scena walki z indianinem - dla mnie była okropna. Pokazana w taki sposób, że zupełnie w nią nie uwierzyłem. IMO wyszło sztucznie i wręcz śmiesznie.
Ocena takich scen zalezy od innego odbierania bardzo subtelnych rzeczy. Dla przykładu - reakcje i zachowanie filmowego Ala z biegiem kolejnych odcinkow staly sie rowniez zupelnie dla mnie nie do zaakceptowania (a początkowo było świetnie).
Ty zapewne zbyt dużej zmiany nie dostrzegłeś.
PS
Wracając do tych prub podejmowania poważniejszych tematów - większość uważam za nieudane, ALE...
Pamiętam teraz, że zdarzały się również drobne perełki np choroba i śmierć pastora.
Wiedziałem, że odnajdziesz się w tym języku. :)
No cóż, mam nadzieje, że w tym temacie ktoś dla odmiany przemówi ludzkim głosem.
To może ja tu spróbuję wrócić cywilizację;)
No więc, lubię westerny. Ten serial pod paroma względami przypomina mi "Bez przebaczenia" Eastwooda. To pewnie jeden z powodów, przez które serial tak mnie wciągnął.
Powers Boothe jako Cy Tolliver również stworzył okrutną i dwulicową postać. To Al ma w sobie to coś, co sprawia, że ta postać jest tak fascynująca, ale Cy (krótkie imiona tak w ogóle;) bardzo zaimponował mi w 8 odcinku. Nie wiem, czy pamiętasz, była tam okrutna scena z katowaniem dwójki dzieci. To była moim zdaniem naprawdę przerażająca scena.
Scena była niezła (prawdopodobnie najlepsza z tą postacią). Ale nie podoba mi się postać Tolivera. Jest grana zbyt hmm sztampowo. Taki złyyyy jakby odciśnięty foremką. Kojarzy mi sie on z czarnymi charakterami z filmów akcji klasy C (oczywiście taki zły aż nie jest, tylko przypomina mi).
W Alu jest szaleństwo, w Alu jest ogień, w Alu jest zło. Aktor używa szerokiej palety min, grymasów i gestów. Toliver ma jedno spojrzenie, Bullock jedną głupią minę z zaciśniętymi zębami, ten żyd w ogóle jakby wyciągnięty z innej bajki i zupełnie mi nie pasuje.
Mieliśmy jeszcze: pastor i ta kowbojka. Oba wyraziste i celowo przerysowane postacie. Moim zdaniem pastor został umiejętnie wykorzystany, ale już kowbojka zaczeła mnie drażnić. Za dużo jej było w serialu.
To wszystko jest dość subiektywne, wielkość od śmieszności dzieli malutki kroczek.
Aha jeszcze co do postaci:
Triksi - początkowo niezła, ale w 2 sezonie - tragedia. Całkowicie odmieniono tę postać. W 2 sezonie ciąglę kręci się w kółko, patrzy w górę i się wnerwia i na kogoś bluzga. Pyskuje Alowi, którego ubóstwia. A co było w pierwszych odcinkach?
Bardzo mnie również zawiódł lekarz. Po pierwszym odcinku miałem nadzieję, że to będzie lekarz-psychopata, który nie jedno ma na sumieniu, ale mimo wszystko z sercem podchodzi do zawodu. Póśniej jednak twórcy rozmemłali go i widzimy w zasadzie Dr Quinn.
Ludzie Ala byli OK, ale znowu - w drugim sezonie ulegli zepsuciu. Ten gruby co chwila ma łzy w oczach, bo Al go nie lubi... No comment.
Dziki Bil był OK
Jego kolega - bardzo mi się nie podobał - aktor.
Wdowa - tragedia. Tylko żyd w filmie bardziej działał mi na nerwy.
Jej mąż - on mi się spodobał.
Czemu nikt nie napisał tu o języku postaci ?
"Dochodzi do tego kwestia wolności decyzji o formie odbioru sztuki. W telewizjach kablowych jest trochę lepiej, ale już w TVN rzeczony „The Wire” (emitowany zresztą o potępieńczej porze) mogliśmy poznać wyłącznie zagadany skrótowym tłumaczeniem przez polskiego lektora. A akurat w przypadku takich seriali warstwa językowa - te wszystkie slangi, poezje uliczne, przeplatające się melodie i barwy żywej angielszczyzny - ma kolosalne znaczenie.
Dialogi w „Deadwood” to mistrzostwo dramatopisarstwa: nawet pijany zbir przeklina tam w zdaniach wielokrotnie złożonych, z homerycką kadencją i biblijnymi metaforami, w angielskim bogatszym od wszystkiego, co słyszymy współcześnie w kinach."
- http://ksiazki.wp.pl/felietony/id,37930,kat,0,s,0,felieton.html
Jeśli już rozmawiacie o serialu to może zaznaczajcie, że w waszych postach
będa spoilery. Człowiek czyta, żeby się zorientować czy warto oglądać, a
znakomita większość z was pisze co się w serialu stanie... Może od razu
opiszcie dokładnie każdy odcinek, co?
Przy tematach w którym są więcej niż 2 odpowiedzi ogromna jest szansa, że znajdzie się spojlery.
Ja tam zazwyczaj z największą ostrożnością czytam jedynie tytuły komentarzy.