Połączenie House of Cards i Homeland ale w jakości kina klasy B.
Dokładnie te same przemyślanie mam - połączono to co najsłabsze w serialach dodatkowo spłaszczono i wypluto
Zgadzam sie w 100%. Oderwac sie nie mozna, chociaz fabula nie powala, a od polowy sezonu wrecz razi absurdem i tabdeta. Ale wciaga... Scenarzysci rzeczywiscie zywcem wyjeli prawie wszystkie watki z HoC i Homeland i wmieszali tutaj.
i jeszcze jedno, to porównanie nie jest zbyt zasadne, to raczej taka madam secretary - czyli zwykła liberalna propaganda.
Dla równowagi obejrzałam raz jeszcze House od Card. W HoC wszystko jest wielowymiarowe, polityka jest polityką, charaktery z krwi i kości. W DS - jest wszystko plaskie i idealnie wpasowane w foremkę, a polityka sprowadzona do jednego wielkiego 'Oooo'