czy nie macie odczucia że, po zmianie w poprawiaczy scenariusza zaczęło się coś pieprzyć i jest za
dużo sufrażyzmu i feminizmu w tym serialu ... i stracił trochę na tym pazurze co miał wcześniej ..
obejrzałem sobie wcześniejsze i były po prostu ciekawsze
Trochę masz racji, stracił pazur i coraz częściej nowe odcinki są po prostu kiepskie. Jednak to, co zobaczyłam w 11 odcinku, to już szczyt kiczu i obciachu. Zerżnęli równo z Indiany Jonesa, tyle tylko, że wyszło jak wyszło.
Co do wątku obyczajowego, moim zdaniem jest zbyt nachalny i ostro przerywa główny wątek. Faktem jednak jest, że czynne prawa wyborcze kobiety wywalczyły już w 1917 roku, podczas gdy np we Francji dopiero w 1944 roku:)
Mnie ten sufrazyszm nie przeszkadza, odcinek z gorsetami fajny. Chociaz mam nadzieje, ze nie przesadza z wywazeniem miedzy zagadkami kryminalnymi a moralizatorstwem jak to kobiety nic nie moga, musza przebijac sie przez szklany sufit itp. Do tej pory dobrze pokazywali to wybicie sie w postaco dr Gace i dr Odgen, teraz bardziej niepokoi mnie wlasnie to, ze obie panie staje sie marginalne i ich wiedza i charakter niknie na rzecz robienia z nich kobiet, ktore dopiero teraz otwieraja oczy na rzeczywistosc i zaczynaja kariere? Nie podoba mi sie tez to, ze nie bardzo wiedza co zrobic z dr Odgen. To byl fajny tandem z Murdochem, a teraz jako zona to ona ani mu za specjalnie nie pomaga, ani nie pokazuja zabawnych scenek z ich zycia malzenskiego. Pojawia sie na kilka minut w odcinku jako ladne tlo albo jako pomoc w kostnicy... To troche za malo jak na te postac...
A i najbardziej martwi mnie to, ze cos widze, ze dr Grace zostanie na sile wprasowana w orientacje les... Obym sie mylila.