Mieliśmy przez lata słoneczne Miami. Nachosy, enchiladas, kubańskie melodie i barwne koszule. Było również bardzo poukładane życie głównego bohatera. Praca, którą lubił i był w niej dobry. Rodzina i przyjaciele na co dzień a nocami eliminowanie przestępców, którzy wymykali się wymiarowi sprawiedliwości. Dexter Morgan to postać inteligentna i błyskotliwa. Genialny umysł analityczny, w dobrej kondycji fizycznej i świetny w walce wręcz. Jako przebiegły detektyw zawsze krok przed wszystkimi. Jasne, często mocno naciągana fabuła, większość odcinków podobna do siebie jak House M.D. To postać głównego bohatera robi takie seriale, dla tak wykreowanych postaci czekamy na kolejne odcinki.
Chętnie się wraca po latach do Dextera. Gdzieś na dalekiej północy, w zimowej aurze, co zrozumiałe bo słoneczne i poukładane życie to rozdział zamknięty. Morgan mieszka sobie teraz w lesie w drewnianej chacie, łowi ryby w przeręblu i pracuje w sklepie myśliwskim. Można się śmiać ale zawsze cenił sobie samotność. Spotykamy się po 10 latach i od razu na dzień dobry zabija jakiegoś irytującego typa, który zakłócił jego spokój. Śledztwo w sprawie zaginięcia prowadzi szefowa miejscowej policji i zarazem jego ukochana (jakżeby inaczej). W dodatku gdzieś w okolicy grasuje seryjny morderca kobiet (już pokazano oczy kapitana straży z Shawshank). Dextera odnajduje jego własny syn Harrison (Stany są ogromne a Dexter upozorował swoją śmierć, trochę nieprawdopodobne). Ewidentnie chłopak ma problemy bo nie można nadążyć za tym co siedzi w jego głowie. Pojawia się autorka podcastów kryminalnych na czasie z 800 tys. internetowych detektywów zachęcona tym tajemniczym zaginięciem (ma nosa, bo przyszła z flaszką do dziewczyny Dextera a ta już ma dla niej kolejny materiał na podcast). Śledzimy perypetie Harrisona w szkole, przewija się jakiś miejscowy bogacz z helikopterem, głos siostry zza grobu nazbyt emocjonalny (wolałem jednak rady Harry'ego). Motyw przejęcia instynktu zabójcy z ojca na syna kompletnie niedorzeczny. Po 4 odcinkach z 10 wygląda to przeciętnie. Bohater utracił swoje atrybuty a wątki nie trzymają się kupy.
Twórcy nieraz szokowali w poprzednich sezonach. Wychodziło czasami lepiej, czasami gorzej ale zwroty akcji w tym serialu to był mocny punkt. Początek nie zachwycił ale dobrze jest widzieć znowu Dextera. Jest za spokojnie i zaraz wszystko wywróci się do góry nogami. Jeszcze kilka odcinków i obietnica, że końcówka rozwali internet:)
Też na to zwróciłem uwagę - Dexter stał się jakby szarym człowiekiem, bez takiego błysku jaki towarzyszył mu w Miami. Jakieś przejawy jego dawnego "ja" były jak rozpracowywał co zrobił Harrison, ale to i tak mało...
A ja po 4 odcinkach stwierdzam że to się zrobił serial klasy B, conajwyżej dla młodzieży. Czasami oglądając ten sezon mam wrażenie że scenarzyści mają mnie za idiotę. Czasami głupota goni głupotę. Nie wiem czy dotrwał do końca bo do tego wszystkie serial stał się do bólu przewidywalny. Eh gdzie ten stary Dex z pierwszych sezonów.