Showtime w ostatnim odcinku 8 sezonu wyraźnie zostawił sobie furtkę do kolejnego sezonu lub filmu podsumowującego cały serial. Odcinek powinien się skończyć w chwili kiedy Hannah czyta wiadomość o rozbiciu łodzi Dextera, a jednak na koniec dostajemy scenę Dextera żyjącego w jakiejś leśnej chatce. Czyżby twórcy serialu szykowali coś jeszcze?
Furtek i pomysłów jest wiele. Dla mnie serial ciekawie się zakończył i 9. sezonu nie powinno być, ale mogą jeszcze pomyśleć nad zniknięciem Debry ze szpitala ( zwalą pewnie na zamieszanie i przenosiny powstałe na skutek ataku huraganu), życie Dextera na odludziu, życie Hannah i Harrisona w Argentynie. Tak naprawdę Harrison zaginął, bo miał jechać tylko z Dexem, a on zmarł więc gdzie jest dziecko. Jamie i Batista pewnie tak by tego nie zostawili, jak i rodzina mieszkająca w Orlando. Jest parę niezamkniętych wątków, ale na sezon 9 chyba tylko problem z "zaginięciem" Harrisona się nadaje, ale lepiej niech jest jak jest.
Zgadzam się powinni go albo wysłać do Argentyny albo zabić i zakończyć serial. No chyba że chcą coś jeszcze kręcić, ale wtedy mogli by o tym łaskawie poinformować a nie zostawiać taką dużą, bez sensowną dziurę.
nie powinno być kolejnego sezonu. Dobrze jest jak jest. A Harrisona pewnie też uznano za zmarłego razem z Dexterem. Skoro nikt nie wiedział, że to Hannah opiekuje się małym, musiał być z Dexterem... Tworzenie 9 sezonu byłoby przeciąganiem wszystkiego na siłę, a nie jest to dobry pomysł.
Niezupełnie nikt nie wiedział o wycieczcie Hannach i Harisona, zapominasz o śpiącym królewiczu z autobusu. Zakończyli to jak zakończyli, może kiedyś powrócą. Fajny byłby ostry thriller pełnometrażowy gdzie w finale w końcu Dex ginie...
patrząc ogólnie może i nie powinno być kolejnego sezonu, ale z takie zakończenie całości też być nie powinno :P Podsumowując: Dex zaprzepaścił 8 sezonów stawania się człowiekiem na rzecz psychopatycznego drwala, Harrison znalazł się na głowie Hannah (nie wiem jak to odmienić :P ) i na pewno, anie cały oddział policji, ani rodzina, ani "śpiący królewicz" nie będzie go szukać. Jedyne co jest dobrze zrobione to sprawa Deb.
No i właśnie to jest jego kara.... Tyle lat starał się być człowiekiem, dążył do tego, zastanawiał się jak to jest coś czuć, a kiedy prawie już mu się to udało, kiedy wreszcie uwierzył, że jest to możliwe i kiedy coraz silniejsze uczucia się w nim budziły, przestał chcieć tym człowiekiem być, chciał przestać czuć, odciął się od wszystkich. Chyba niektórzy nie dostrzegają tej ironii losu i kary, jakiej nawet on sam nigdy się nie spodziewał. Myślał, że brak uczuć to jest przekleństwo, a kiedy uczucia zaczął mieć okazało się, że to posiadanie uczuć jest w jego przypadku tym przekleństwem.
to nie jest kara. to jest ucieczka. bez uczuć było mu łatwiej, miał swój kodeks, przestrzegał go i miał spokój. pojawiły się uczucia, życie się skomplikowało. ostatecznie stwierdził że ma tego dość i uciekł do dawnego trybu życia zgodnego z kodeksem, bez komplikacji, bez rozpraszania ?
Powiedzmy, że to jest ucieczka, która jednocześnie jest karą ;) Karą, którą sam sobie wymierzył. Przecież tych uczuć, które zdobył nie da się ot tak wyłączyć. On tęskni za siostrą, za synem, za Hannah, ale wie, że z nim w ich życiach prędzej czy później zostaną oni bardzo skrzywdzeni, tak jak Debra, Rita, Vogel, ojciec itp itd. On wreszcie to zrozumiał. Zrozumiał to dopiero po śmierci najbliższej mu osoby - Debry. Dlatego z nich rezygnuje, dlatego od nich ucieka. Dexter nie jest szczęśliwym człowiekiem, on z tego powodu niezmiernie cierpi. Moim zdaniem jest to kara lepsza niż śmierć, której bądź co bądź sam Dexter przez większość swojego życia się spodziewał, tak samo zresztą jak widzowie serialu. Natomiast takiego cierpienia, jakiego obecnie doświadcza, nie spodziewał się nigdy. I to też musimy docenić. Poza tym, moim zdaniem przestał zabijać, w jego wzroku widziałam jedynie pustkę. Mimo, że Mroczny Pasażer jeszcze istnieje, on już go nie słucha, męczy się z nim, nie daje mu dojść do głosu. I to sprawia, że kara wydaje się jeszcze większa... Oto moja bardzo skrócona interpretacja zakończenia ;)
czyli tak jak napisałem, porzucił 8 sezonów stawania się człowiekiem, zaszył się w pustej chatce gdzieś na Alasce i się umartwia. O ile rozwiązanie ma sens to nigdy nie lubiłem męczenników z wyboru ...
No właśnie. Zakończenie może się podobać lub może się nie podobać, ale nie jest bezsensowne (jak wiele osób pisze). Widzę, że ty nie jesteś jedną z nich więc luz ;D
Wiele osób pisze że jest bezsensowne bo nie spełnia oczekiwań. Dexter to jest mocny serial i takiego zakończenia większość oczekiwała, a skończyło się no cóż ...
Mnie się zakończenie podobało. Śmierć byłaby niezwykle przewidywalna, banalna, byłoby to po prostu bardzo schematyczne rozwiązanie. Założę się, że i na takie zakończenie ludzie by narzekali, między innymi z wyżej wymienionych powodów. To, co dostaliśmy to zakończenie niebanalne, niewyłożone na tacy, zakończenie nad którym trzeba trochę pomyśleć, aby miało ono głębszy sens.
może gdyby zostawili narracje samego bohatera do końca to lepiej byśmy zrozumieli co mu siedziało w głowie
a z pustki i chaosu powstały miliony pytań na które tylko nieliczni potrafią odpowiedzieć (np. ty) a jeszcze mniej osób jest w stanie się z nimi pogodzić (ja) :P
Koniec sezonu i całej serii jest beznadziejny. To, jaką silną osobowość miał Dexter nie powinno go do czegoś takiego pchnąć. Tym bardziej, że zauważał swoje zmiany i miał większe pragnienie miłości niż zabijania. Nie widzę powodu, aby nie mogło się udać w Argentynie. Wszyscy wrogowie nie żyją, nikt go nie będzie próbował odnaleźć. Zostawia za sobą Miami bez wrogów. Nowych nie potrzebuje jak wspomniałem wcześniej.
Do tego dochodzi ból bliskich Hanny i Harrisona, co czyni decyzję jeszcze bardziej bezsensowną. Jedyny sens w tym posunięciu to to, że scenarzysta nie chciał kończyć banalnym happy endem, ale wyjazd do rodziny był najlepszym posunięciem jakie mógł zrobić. Biorąc pod uwagę swoją transformację oraz stworzoną rodzinę z idealną partnerką tak samo nienormalną, która od początku go akceptuje, problemy natury psychicznej jak z Deb nie mogły się powtórzyć. A to, że Deb nie radziła sobie z prawdziwym obliczem Dextera było głównym powodem jej problemów.
Podsumowując, koniec jest banalny i na siłę, aby tylko nie zakończyć śmiesznym "i żyli długo i szczęśliwie".
No cóż, mnie by się z kolei nie podobał koniec, jaki ty proponujesz, więc nie dogodzi się każdemu. A co do twoich zarzutów, przeczytaj fragment, który napisałam niedawno innemu użytkownikowi, może trochę inaczej spojrzysz na ten "banalny" i "na siłę" koniec ;)
"On po prostu zrozumiał, że jego zbrodnie zawsze będą się za nim ciągnęły i dlatego zawsze będzie stanowił zagrożenie dla bliskich. W końcu pod koniec przyznał, że już nie musi zabijać, nie zabił Saxona, a w konsekwencji zginęła Debra - najbliższa mu osoba. Zrozumiał więc, że nie da się zacząć życia "z czystym kontem", że szczęśliwe życie nie jest mu pisane. The end."
Ty chyba nie dostrzegasz, jaką silną relację miał Dexter z Debrą. On nie mógłby normalnie żyć po tym, co się jej stało. Ona zawsze była ostoją w jego życiu, stałym elementem jego życia, a jego ostatnie akcje poniekąd doprowadziły do jej śmierci. Dlatego "szczęśliwe życie w Argentynie" nie wchodzi w grę i byłoby beznadziejnym zakończeniem.
No i to jest właśnie tak jakby się zabił. Samobójca jest osobą, która potrzebuje pomocy, w dołku psychicznym i zabicie się (nie biorąc pod uwagę silnego depresyjnego stanu i wszystkiego co w głowie takiej osoby się znajduje) jest SAMOLUBNE.
Piszesz:
"On po prostu zrozumiał, że jego zbrodnie zawsze będą się za nim ciągnęły i dlatego zawsze będzie stanowił zagrożenie dla bliskich. W końcu pod koniec przyznał, że już nie musi zabijać,
To zdanie się wyklucza.
Skoro nie musi zabijać, to żadne zbrodnie nie będą się ciągnęły za nim. Po takich akcjach powinien powiedzieć, że zatroszczy się o syna i będzie dbał o jego bezpieczeństwo. A skoro nie musi zabijać, była szansa bardzo duża, że to mu się uda. Śmierć Debry powinna być motywatorem do takiego działania.
Ja to właśnie rozpatruję jako "samobójstwo" i nikt bez stanu depresyjnego nie powinien tak postępować. A on i stan depresyjny? Proszę Cię... wmawia się nam, że zrobił to dla dobra rodziny załamany śmiercią siostry, a to nie ma najmniejszego sensu. Albo powinien mieć taki stan depresyjny (co by do niego nie pasowało - bo w końcu jest "predatorem") i się zabić, albo próbować żyć od nowa. Bez zabijania ale zapewniając bezpieczne życie rodzinie. A tak z niewyjaśnionych przyczyn robi z siebie męczennika osieracając syna, zostawiając go z "obcą" kobietą w nowym kraju bez znajomych.
Skoro planował życie kilka tys. km od Debry, to jednak mógł bez niej żyć w jakimś stopniu.
Dobra, widzę że szykuje się dyskusja to jedziemy po kolei :D
"To zdanie się wyklucza."
Nic się nie wyklucza, może napiszę jaśniej. Nie da się zacząć życia "z czystym kontem". Doszedł do wniosku, że co z tego, że zdecydował się nie zabijać Saxona, jak przez to zginęła Debra? Innymi słowy - po jego decyzji o zaprzestaniu zabijania, i tak zginęła Debra. W tym sensie więc jego przeszłe złe decyzje mają odzwierciedlenie w teraźniejszości. Nie da się wszystkiego wymazać, zapomnieć i udawać, że jest się kimś innym. Do takiego właśnie wniosku doszedł Dexter.
"zostawiając go z "obcą" kobietą"
A z kim wg ciebie miał go zostawić?
"Skoro planował życie kilka tys. km od Debry, to jednak mógł bez niej żyć w jakimś stopniu."
Oczywiście, że mógł bez niej żyć - wiedząc, że Debra szczęśliwie żyje sobie w Miami. A nie że leży martwa na dnie oceanu... To jest kolosalna różnica. Twierdzisz, że nieważne co tam z Debrą się dzieje, efekt ma być ten sam w postaci Dextera w Argentynie? Nie, nie, nie, to tak nie działa. Ja zawsze twierdziłam, że jeżeli Debrze coś się stanie, to Dexter NIE MA PRAWA się po tym pozbierać. Zbyt silna relacja ich łączyła. Dla mnie "Dexter" to nie był serial o Dexterze. To był serial o rodzeństwie, szczególnie w ostatnich sezonach.
I powtarzam, moim zdaniem nie doceniasz relacji Dexter-Debra. Najważniejsza osoba w jego życiu zginęła przez niego. Wcześniej był też ojciec, żona, brat... A teraz do tej gromadki dochodzi siostra. I to po jego decyzji o zaprzestaniu zabijania. Więc czy zabija, czy nie, ludzie z jego otoczenia i tak giną. Do takiego wniosku doszedł. W tym przypadku egoistycznym rozwiązaniem byłby więc powrót do Hannah i Harrisona. Być może Dexter się mylił. Być może miał szanse na nowy start. Kto wie? Nie zapominaj jednak, że nie liczy się to, co widz uważa za logiczne, lecz to, co za logiczne uważał Dexter. Analogiczny przykład z morskim pogrzebem Deb. Dla wielu widzów bezsensowny, dla Dextera najlepszy sposób na pożegnanie siostry.
Akurat morski pogrzeb jestem w stanie zrozumieć i to bardzo. Relacje między nimi zawsze były mocne ale to jednak ze strony Debry zawsze było to coś o wiele bardziej prawdziwego. On te wszystkie sezony uczył się uczuć.
Dextera uczucia zawsze były upośledzone i po wszystkim co widziałem przez 8 sezonów, nie wierzę, że nie miał prawa się pozbierać. Do końca ostatniego sezonu nie potrafił okazywać uczuć, gdy np. Batista żegnał go w barze. Albo Debra wymusiła przytulenie. MOIM ZDANIEM ta cała akcja powinna zakorzenić decyzję o wylocie jeszcze bardziej w jego głowie.
"A teraz do tej gromadki dochodzi siostra. I to po jego decyzji o zaprzestaniu zabijania. Więc czy zabija, czy nie, ludzie z jego otoczenia i tak giną. Do takiego wniosku doszed"
Błąd.
Te wszystkie akcje w Miami, jak np. decyzja o niezabijaniu Saxona, to efekt prowadzenia życia seryjnego zabójcy oraz próby łączenia go z prywatnym. Wszystkie złe rzeczy w jego i bliskich życiu działy się przez te zabójstwa i to chęć zabijania była przyczyną całego zła. Gdy ta chęć odeszła, niebezpieczeństwo bliskich odeszło razem z nią. Amen.
"A z kim wg ciebie miał go zostawić?"
No właśnie z nikim. Sam tam powinien siedzieć i się nim opiekować.
"Nie zapominaj jednak, że nie liczy się to, co widz uważa za logiczne, lecz to, co za logiczne uważał Dexter."
Raczej co logiczne uważał scenarzysta. A tutaj już zbłądził i jak dla mnie nie trzyma się to kupy całego serialu.
Podałam przykład morskiego pogrzebu, bo jest to chyba najczęstsza rzecz, jakiej ludzie nie potrafią pojąć. Cieszę się, że nie musimy dyskutować również o tym i chociaż tu się zgadzamy :)
"Gdy ta chęć odeszła, niebezpieczeństwo bliskich odeszło razem z nią. Amen."
No ale chęć odeszła, a Deb i tak zginęła... I tego Dexter nie mógł zdzierżyć. Wreszcie podjął decyzję, że nie będzie słuchał Mrocznego Pasażera (z tego co pamiętam, to on nawet przez chwilę łudził się, że Mroczny Pasażer już nie istnieje), a tu jak na złość ginie Debra... Więc nie, dalej będę upierać się przy swoim. Mimo że chęć zabijania odeszła, Debra dalej była w niebezpieczeństwie. Została postrzelona dlatego, że Dexter właśnie postanowił "żyć na nowo", postanowił nie zabijać osoby, którą powinien był zabić. I wtedy być może ubzdurał sobie, że nieważne co zrobi, ludzie w jego życiu będą cierpieć. A śmierć Debry była poniekąd właśnie konsekwencją jego chęci prowadzenia nowego życia. Ja sobie nie wyobrażam, że mógłby powiedzieć "trudno, stało się, i tak sobie wyjadę". To tak jakby te 8 sezonów budzących się w nim uczuć poszło na marne, bo w ostateczności Dexter okazałby się prawdziwym cyborgiem, którego nie wzrusza śmierć tak ważnej osoby.
"No ale chęć odeszła, a Deb i tak zginęła... "
Zginęłą, bo chęć zabijania odeszła ale sprawy po Mrocznym Pasażerze pozostały nierozwiązane i to był efekt braku konsekwencji. W Miami miał podwójne życie i powinien się go trzymać do końca - czyli do wyjazdu. Jakkolwiek to nie zabrzmi to popełnił błąd, trudno - żyje się dalej. Zaczynając je od nowa, nic by nikomu nie groziło. Takie jest moje zdanie. :)
Życie to nie bajka. Mnóstwo ludzi zabija w wypadkach samochodowych swoich bliskich, a sami żyją dalej. Wsiądą znowu do samochodu i w końcu się otrząsną z tragedii i jeżdżą już przepisowo lub po prostu ze zdrowym rozsądkiem. A Dexter to nie jest zwykły człowiek.
Na pewno Debra by nie chciała, żeby opuszczał Harrisona. Chciałaby, aby żył nowym życiem. Jej śmierć powinna być mega nauczką i potwierdzeniem słuszności przejścia na emeryturę Mrocznego Pasażera.
No właśnie. Nie tyle popełnił błąd, co ZNOWU popełnił błąd. Może już miał dość tych błędów? Moim zdaniem, kolokwialnie mówiąc, ręce mu opadły :) Cokolwiek zrobi, i tak jest źle. I dlatego postanawia się odciąć. Nie chce już ryzykować życiem bliskich. Nie miał pewności, że po przeprowadzce będą bezpieczni. Wolał więc nie ryzykować. No i moim zdaniem nie da się tak odciąć - tutaj byłem seryjnym mordercą w Miami, a tu będę przykładnym tatuśkiem w Argentynie. Te światy zawsze się będą zazębiać. Tak jak pisałam - moim zdaniem jego poprzednie życie zawsze będzie się za nim ciągnąć, nigdy nie będzie się czuł w pełni bezpieczny. A co za tym idzie - nigdy nie będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwa swojej rodzinie. Woli zniknąć, dla ich dobra. Podsumowując, zakończenie może się podobać, może się nie podobać, ale ja sens w nim widzę ;P
Hehe, widzę, że się nie przekonamy nawzajem. Ja lecę spać:)
Dziękuję za dyskusję. :)
Heh ja już ponad godzinę temu miałam lecieć film oglądać. Ah ten filmweb ;) Dziękuję również, dobranoc.
kobieto, mam do Ciebie ogromną prośbę - przestań czytać mi w myślach, proszę, ja już nie mogę :D
Tutaj chodziło o to,że Dex nie mógł wybaczyć sb tego co stało się Deb. Nie mógł też wychowywać dalej syna bo wiedział jakim jest człowiekiem. A że Hannah mogła zająć się jego synem no to go z nią zostawił. Gdyby dowiedziała się że Dex żyje pojechałaby do niego a on tego nie chciał więc w pewnym sensie upozorował własną śmierć