Pytam, ponieważ w tym sezonie twórcy jakby kompletnie stracili zdolność konstruowania takich scen i dialogów, które wywoływały u widza głębsze przemyślenia i emocje. Ogólnie sezon miał duży potencjał, zakończenie również, ale to wszystko zostało spartaczone bo sprawiało wrażenie, jakby za kręcenie i pisanie wziął się średnio zdolny stażysta. Oglądając, w szczególności, ostatni odcinek, nic nie chwytało za serce, bo było marnie podane.
Zrobienie z Deb pokarmu dla ryb, porzucenie syna, przekwalifikowanie się na drwala budzi niezrozumienie a nawet smiech, bo jedyne wytłumaczenie, jakie dostaliśmy, to ogolne stwierdzenie bohatera, ze przez niego wszyscy gina, wiec lepiej jak zniknie z ich zycia i będzie gites.
Takie zakonczenie nie było złym pomysłem, ale słabiutkie dialogi, wewnętrzne monologi Dexa (a raczej ich brak) kompletnie wypraly ten sezon z emocji.
Poza tym uważam, ze Michael w tym sezonie gral slabo, i Quinn z trudem wyciskajacy lzy w scenach o Deb był smieszny, jakby nie mogl się doczekać klapsa kończącego kręcenie sceny.
Coś w tym jest. Faktycznie wygląda na to jakby ekipa się zmieniła. Ale ja szczerze mówiąc to mam wrażenie, że to nie jest problem tylko tego sezonu. Już wcześniej coś szwankowało.
Moim zdaniem zabrakło kogoś takiego jak twórca serialu, który położyłby łapę na zakończeniu spinając swoje dzieło klamrą. W Housie twórcą serialu był David Shore i on tez odpowiadał za zakończenie.
Ostatni odcinek Dextera napisali i wyreżyserowali zaś Janusze mający maksymalnie kilkanaście epizodów tego serialu na koncie. Jaki był efekt wszyscy widzieliśmy...