Na początku zaznaczam, że moja wypowiedź będzie dotyczyła także odcinka jedenastego, więc
jeżeli ktoś jeszcze go nie obejrzał to radzę nie czytać ;)
Wiem, że wielu nie podoba się najnowszy, prawdopodobnie ostatni, sezon z wielu powodów i
większość z tych powodów zaniża również moją ocenę - tego konkretnego sezonu, a nie
całości, aczkolwiek uważam, że ma on też kilka zalet. Choć przewidywalne, według mnie,
zmiany w Dexterze i jego relacjach z innymi, są wyjątkowo ciekawe. Podobają mi się jego
przemyślenia - oczywiście nie wszystkie, bo niektóre niemal drwią z inteligencji widza, co jest
wyjątkowo frustrujące - często ładnie ujęte. Realistyczna, dosyć dobrze prowadzona zmiana
osobowości. A może nie tyle osobowości, co mentalności, bo przecież Dexter stopniowo
zaczyna się uspołeczniać, uczy się empatii, wrażliwości. To jest moim zdaniem zdecydowany
plus. Generalnie podoba mi się to jak są w tym serialu prowadzone relacje między
bohaterami, rzadko kiedy wydają mi się sztuczne. Niestety chociaż ten... aspekt serialu od
początku jest konsekwentnie i umiejętnie prowadzony to pozostałe są wyjątkowo
niedopracowane. A to boli niemal fizyczne, kiedy przypomnimy sobie pierwsze sezony, gdzie
rzadko kiedy dało się wyłapać błędy logiczne i, co najważniejsze, nie były one tak rażące jak są
teraz. Myślę, że nie muszę ich wymieniać, bo tu na filmwebie jest już ich i tak niezliczona ilość.
Błędy logiczne rażą zawsze, ale wyjątkowo tylko wtedy, kiedy widzowie są na tyle znudzeni by je
wyłapywać zamiast z przyjemnym dreszczykiem emocji kibicować bohaterom - i to chyba
największy problem ostatniego sezonu. Akcja jest wyjątkowo powolna, nie trzyma w napięciu,
brak w niej haczyków, fałszywek, cliffhangerów. Jest za to bardzo przewidywalna - m.in. za
sprawą wypuszczonych spoilerów. Szkoda, że sezon nie jest skonstruowany jak poprzednie,
gdzie główną osią wydarzeń było zmierzenie się Dextera z innym seryjnym mordercą, a reszta
była jedynie tłem wydarzeń - bardzo dobrym zresztą. Tym razem owo tło stanowi, zdaje się,
główny wątek, a wątki podoczne - które powinny wyjść na pierwszy plan - są zaniedbane i
niedopracowane. Zresztą nie tylko one. Na przykład Hannah (postać, która podobnie jak Vogel
czy Saxon miała duuuuży potencjał, którego nie wykorzystano) zdaje się znajdować w głównej
osi tego sezonu, jest poszukiwana, ale nie ma szans by wpadła na to, że chociaż kamuflaż w
postaci farby do włosów może ułatwić jej ukrywanie się przed policją do czasu wyjazdu. Cóż,
szczerze mówiąc jak na razie czuję się zawiedziona tym sezonem. Szkoda, że został jeden
odcinek, który, jak mniemam, nie wybroni poprzednich jedenastu odcinków. Cóż, taka jest
moja opinia, a wasza? Jaki jest waszym zdaniem największy problem tego sezonu?
Problemem od sezonu 5 jest brak Rity. Koniec sezonu był świetny, ale coś się posypało. I Lumen fajniej by się wkomponowała przy żyjącej Ricie w serial, życie na osiedlu też miało fajny klimat w sezonie 4tym... gra z Ritą kłamstwami, dzieciaki ożywiały fabułe. Drugi kardynalny błąd to ostatnia scena 6 sezonu.
Wiem, gusta i te sprawy... ale nie mogę uwierzyć, że piszesz to na poważnie - Rita była tak denerwującą postacią (i nawet fakt, że taka miała być nie ulżył bólom brzucha podczas jej monologów i ataków histerii w serialu), że jej wymazanie z tej produkcji było niczym błogosławieństwo. Czy scenarzyści po jej śmierci poszli w odpowiednią stronę to zupełnie inna sprawa.
To oczywiście tylko moja skromna opinia :D
Co do Rity to ja takż nie byłam jej fanką ;D Była mi raczej obojętna. No i niestety irytowała.. ale cóż, to kwestia gustu. Osobiście najbardziej przypadła mi do gustu Hannah, ale tak jak pisałaam u góry - miała większy potencjał, który został zmarnowany.
Nie. Była idealną przykrywką, probierzem uczłowieczania Dextera, przed nią min. Dexter musiał bardzo pewne rzeczy ukrywać co było dość ciekawe, gdy po np. wytarganiu Paula mówił zdyszany o śmieciach :) Rita i jej perypetie z dziećmi (dorastającymi, mniej podatnymi na kłamstwa DX) były znacznie bardziej wartościowe niż zbędne małżeństwo LaGuerty, ckliwe rozmówki z Hannah, zakochaną Debrę w Dexterze..... itd, itd. Jestem świeżo po całym serialu ponownie, i podobnie jak polubiłem Ritę bardziej i zauważyłem związek między odejściem jej i dzieci, a spadkiem jakości serialu (choć akurat 5 sezon bardzo lubię), tak samo polubiłem wątek Miguela Prado.
Co do Pani rose_fw - lubię Hannah, jest ładniejsza od Rity, ale mam wrażenie że to wszystko na doczepkę, bez pomysłu. Twórcy mówili że kwiat z końca 7 sezonu "nie jest znakiem pokojowym". Może zobaczymy jakiegoś cliffhangera z nią na co liczę, ale zrobienie z niej tego kim jest w 8 sezonie obrzydziło mi ją.
Też uważam, że udało im się zepsuć jej postać, bo teraz jest właściwie jedynie po to żeby pokazać ogromną zmianę w Dexterze i po nic innego. Pomysł na nią był moim zdaniem bardzo ciekawy, niestety denerwuje mnie teraz to, że zrobili z niej świętą i człowiek oglądając zapomina, że próbowała zabić Debrę. Natomiast o ile zgadzam się, że perypetie z Ritą i dziećmi były często zabawne to sama jej postać bardzo mnie irytowała, więc nie ukrywam, że bardzo mi nie przeszkadzało jej zniknięcie z ekranu.
Zgodzę się z Tobą.
Nie jestem zbyt wymagającym widzem i mi np. te błędy za bardzo nie przeszkadzają. Jedyne co mnie dobija ogólnie w całym serialu to fakt,że tych wszystkich morderców po prostu nie da się schwytać -_____- Ja nie wiem co ta policja robi... Z taką technologią daliby radę złapać każdego przestępce w tym serialu włącznie z Dexterem. To samo z Hannah. Przecież nawet debil by się zorientował,że Debra i Dexter mają coś do ukrycia. Czemu ci detektywi po prostu nie zgłoszą tego na policję skoro nawet mają świadków (babka w szpitalu),którzy ją widzieli ?
To np. mnie strasznie razi w oczy..
Ale ogólnie to nawet ten sezon mi nie przeszkadza.
Psychopaci nie mogą się zmienić i nie mogą nagle poczuć empatii ale z wiekiem ich skłonności maleją,wypalają się. Także uważam,że zmiana Dextera też jest w tym przypadku naturalna i jeżeli ktoś ma z tym problem to powinien poczytać o tym zaburzeniu.
A Saxona uwielbiam. Szkoda tylko,że zamiast na nim to sezon skupił się już bardziej na Masuce i jego córce,czyli wątku totalnie niepotrzebnym.
Hm, co do przypadku Dextera to myślę, że (nawet jako postać fikkcyjna) jest dosyć odosobnionym przypadkiem ;D O tym co się złożyło na jego zaburzenia i o wpływie różnych wydarzeń i osób, które spotkał w ciągu tych wszystkich sezonów możnaby rozmawiać bardzo długo - i to dla mnie jest ogromnym plusem. I szczerze mówiąc jeżeli akcja by mnie wciągała i zaskakiwała to byłabym skłonna przymknąć oko na te niedociągnięcia, ale niestety jest inaczej. Nadal bardzo lubię ten serial i nadal lubię go oglądać, ale prawda jest taka, że to najgorszy sezon, przynajmniej w moich oczach.
Problemem tego sezonu i ogólnie całego upadku Dextera było to,że serial powstawał na bieżąco. Kolejne sezony byly doklejane po jakichś niepewnościach i negocjacjach, więc podejrzewam, że pomysły na kolejne serie rodziły się dopiero po zatwierdzeniu ich powstania. To musi skutkować pewnym wymuszeniem, spadkiem jakości i brakiem świeżych pomysłów. Tą samą teorią można odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Breaking Bad z każdym sezonem (a teraz wręcz z każdym odcinkiem) staje się coraz bardziej zaje*iste - ponieważ Gilligan od początku wiedział, kiedy i jak zakończy historię i jest w tym konsekwentny.
Ja Dextera nie oglądam już od kilku odcinków, ale czytając tutaj opisy kolejnych epizodów, ani przez chwilę nie żałowałam mojej decyzji.
Co prawda nie oglądam Breaking Bad (co chcę w najbliższym czasie zmienić ;p), ale wystarczy spojrzeć na opinie widzów by wiedzieć, że to co piszesz to prawda. Niestety większość seriali jest pisana w ten sposób - z odcinka na odcinek, co gorsza dopisywane są na siłe kolejne sezony z racji na oglądalność, a to nigdy nie wróży dobrze. Żałuje, że tak samo jest z Dexterem, któy moim zdaniem powinien być przemyślany od początku do końca już przy pisaniu pierwszego sezonu.
Największym problemem Dextera jest to, że twórcy Dextera nawet się już nie starają. Może by chcieli, może by potrafili ale ktoś im odgórnie nie pozwolił na skończenie tej historii po swojemu. To z resztą widać. Oglądalność mają zapewnioną, budżet odcinka zmniejszyli o jakieś 95%. Dexter się skończył w 4 sezonie, później miał przebłyski - przedostatni odcinek 7 sezonu był naprawdę świetny. Najlepszym porównaniem jest Breaking Bad, w taki sposób powinno się kończyć SUPER POPULARNY SERIAL. Oglądalność ostatnich odcinków BB bije rekordy popularności i to nie dzięki twistom fabularnym tylko dzięki konstruktywnemu budowaniu postaci od początku do końca, w Breaking Bad teraz wszystko się spełnia, na co ludzie czekali przez 6 lat. I jak oglądam Dextera po BB to nie ma żadnego startu. Zostaje sama nieudolność i pytanie. Jak mogli to spieprzyć?
Nie no, wszystko ok, tylko skąd Ty możesz wiedzieć, że "twórcy się nie starają"? Równie dobrze mogą się starać, a może im nie wychodzić, albo uważają że wykonują dobrą robotę. To samo z narzucaniem fabuły - masz jakieś dowody na to, czy tak tylko sobie piszesz, żeby pisać, żeby ta wypowiedź wyglądała na kunstruktywną?
Gdyby ktoś się starał to nie zatrudniałby Gracjana Roztockiego w roli kaskadera 7 letniego chłopca. Nawet sam Michael C. Hall stwierdził, że męczy go granie Dextera. Przespałeś sezony 1-4, że nie widzisz różnicy czy jak?
O tak, zatrudnili jakiegoś gówniarza w roli kaskadera na dwie minuty, faktycznie świdczy to o wkładzie scenarzystów. Nie wiem co powiedział C.Hall, ale spoko, wierzę Ci, tylko nadal ma to niewiele do rzeczy, bo pozostaje to tylko opinią jakich jest milion. Brad Pitt też był strasznie niezadowolony z Wywiadu z Wampirem, a IMO ten film jest istnym arcydziełem.
A już argument z przespaniem sezonów powala na kolana, utwierdza mnie w przekonaniu że mam do czynienia z kolejnym takim samozwańczym bożkiem, któremu to się wydaje że jego opinia jest jedyną możliwą prawdą. Mnie na przykład najbardziej się podobał sezon 5, mój ulubiony. 6 też świetny, 7 i 8 gorzej acz nadal okej. 1,2,4 znakomite, ale i tak 5 pozostaje moim ulubionym, natomiast najgorsza jest moim zdaniem trójka, nudna jak cholera, w ogóle nie ma prawa bytu ^^
Jak widzisz, nie masz dowodu na tezę, że scenarzyści piszą "pod zaborem" lub że się nie starają. To wiedzą TYLKO ONI.
Najwidoczniej nie masz nic przeciwko kiedy widza traktuje się jako idiotę. Jeśli uważasz, że to tylko moja opinia to wyjdź z kółka wzajemnej adoracji i rzuć okiem na fora filmowe. Na wszelki wypadek sprawdź jeszcze amerykańskie. http://www.reddit.com/r/Dexter/
Matko Boska Częstochowska....opinia zawsze pozostaje opinią, choćby i sam Obama powiedział, że mu się obecny Dexter nie podoba. Żadna opinia nie jest obiektywna, wynika to z już z samej jej definicji. Jak można nie łapać takich podstawowych rzeczy?
Ale przecież ja się nawet nie silę na obiektywizm. Dziwny z ciebie człowiek do rozmowy.
Nie, a twierdzenie że scenarzyści się nie przykładają, jest czym? Bo napisałeś to tak, jakby to był fakt.
''Największym problemem Dextera jest to, że twórcy Dextera nawet się już nie starają''
Drobny błąd, racja. Ale nie wpływa to na temat główny - że nie masz pojęcia, czy się starają czy nie. Widzisz tylko efekty, a nie to jak pracują w domach, biurach itd.
Ale ta opinia się powtarza, nie widzisz? Jeśli masa widzów twierdzi, że współczesny Dexter ssie pałkę, to jak scenarzyści mogą twierdzić, że robią dobrą robote? To nie jest odosobniona opinia, że każdy ma inne zdanie - Dexter stoczył się na dno, i mówią o tym wszyscy.
Normalnie? Mnie też w szkole nauczycielka z polskiego niemiłosiernie skrytykowała za napisane opowiadanie, a ja jestem z niego dumna, osiągnęłam to co chciałam. Nie sądzisz, że takie generalizowanie i zaokrąglanie mija się z celem?
Jakbym powtarzała jedno i to samo, serio nie rozumiecie? Opinia pozostaje opinią nawet jeśli 99,99 % Ci powie, że Dexter to dno, nadal będzie to tylko opinią. Toć to są samiuteńkie podstawy psychologii, ludzie kochani.
Jeśli ktoś cię skrytykował ty nic nie wzięłaś z tej krytyki do siebie to pokazuje, że nie potrafisz się liczyć z innymi. Każdy słonko chciałby sam sobie pisać recenzje ale tak to tutaj niestety nie działa.
No pewnie, bo przecież pomiędzy "uznać za 100% prawdę", a "olać całkowicie" nie istnieje nic pośrodku :/
I nie mam nic do recenzji, teraz to Ty się machnąłeś z czytaniem.
Jeszcze po połowie 8-ego sezonu byłem w stanie się rozpisać, co jest na plus, co na minus i czułem jakieś zaintrygowanie. Nie wiem, czym dokładnie zostało to spowodowane, ale zaczął mnie razić kompletny brak pomysłów. Nie będę przechodził do szczegółów, bo nie o to chodzi. Rzecz w tym, że podczas oglądania nie chce mi się już nawet wysilać szarych komórek, bo fabuła jest tak jednolita, a strona artystyczna tak monotonna, że szkoda słów... No i zupełny brak akcji w Miami Metro jest już totalnie karygodny. Pod względem pomysłów i zrealizowania uważam, że o wiele lepszy był sezon 7(może dlatego, że byłem rok młodszy haha). Poza tym, tak jak nie jedna osoba, zacząłem oglądać Breaking Bad w międzyczasie Dextera. Teraz, kiedy oba seriale śledzę na bieżąco, to jestem po prostu porażony przepaścią zaangażowania włożonego w oba dzieła.
Wracając do Dextera. Zgadzam się, że potencjał Hanny został zmarnowany. O ile w poprzednim sezonie była dla mnie dość tajemnicza, tak teraz stała się dobrą uczynną, opiekuńczą, kochającą damą w bieli. Cała relacja Dextera i Hanny jakoś zmarniała przez to. Wcześniej intrygowała, ponieważ był to związek dwóch morderców, a teraz co? Gdzie nasza Hanna? Nie czuję jej osobowości. Ale to nie tylko zmarniała Hannah, bo mamy Batistę, Quinna, Masukę i wielu innych, którzy tylko pojawiają się, świecą twarzą i odchodzą. Całą psychologię w serialu strzelił w cholerę. Debra jako jedyna trzyma się całkiem nieźle. Zachowała jakąś cząstkę siebie i dzieli się nią z widzami. Reszta jest jakaś taka chłodna i sztuczna. No i ten cały Harrison... to jest porażka. Chłopak niby, a nawet płakać nie umiał jak się wypindolił na bieżni. Tylko te: ała ała, boli... Śmiać mi się chciało :D
Największym problemem sezonu jest samo jego założenie. Myślę, że każdy sobie wyobrażał finał tak, że Dexter wpada, wszyscy wiedzą i musi uciekać. Każdy chciał zobaczyć reakcje bohaterów i jak Dex musi sobie radzić w takiej ekstremalnej sytuacji. Jak ktoś ładnie powiedział, finałowy sezon pisze się sam. Ostatni sezon daje możliwość zrobienia WSZYSTKIEGO, zrealizowania najdzikszych pomysłów. Korzystają z tego twórcy Breaking Bad i puszczają wszelkie hamulce w ostatnich 16 odcinkach.