Nie sądzicie, że finał Dextera miał być inny? Pomijając już samą logikę, że nie byłoby lepszego ostatniego sezonu, jak pętla podejrzeń i poszlak zacieśniająca się wokół Dextera, który przez swoją miłość do Hanki, zaczyna gubić się, popełniać błędy, być nieostrożnym. Wyobraźcie sobie, jak pod koniec sezonu wszyscy, oprócz Deb, obracają się przeciw Dexterowi. Wszyscy jego przyjaciele z Miami Metro chcą go pojmać za wszelką cenę. Debra powinna stanąć w jego obronie i dostać za to po tyłku. Dexter natomiast powinien w ostatnim odcinku albo zostać pojmanym i skazanym na śmierć, albo walczyć do ostatniej chwili i zostać zastrzelonym np. przez Batistę w momencie, gdy próbowałby zabić Quinna? Tylko jest jedno ale... jak mało ambitne, amerykańskie społeczeństwo przeżyłoby taki okrutny finał dla Dextera, którego wszyscy zdążyli pokochać chociażby dzięki ostatnim cukierkowym i słodziutkim sezonom? Po 5 sezonie powinien być 6. Kilka błędów Dextera, zdemaskowanie, obława i kilka zaskakujących zgonów. Niestety, skończyło się jak się skończyło. Scenarzyści chyba ugrzęźli w błocie, którego sami na buciorach ponanosili w ostatnich sezonach. Pozdrawiam.