Ale nie chce mi sie do konca wierzyc, ze skoro stawal sie "coraz bardziej ludzki" az do tego
stopnia, ze wyplenil z siebie prawie calkowicie najwieksza potrzebe zyciowa (poza fizjologicznymi
oczywiscie), to zostawil tak po prostu swojego syna. Rozumiem, ze chcial go uchronic przed soba,
no ale jednak ciezko mi w to uwierzyc...