Podchodząc do produkcji, które opierają się na znanej mi wcześniej twórczości zwykle zastanawiam się głównie ile rzeczy z oryginału zostało wyciętych bądź całkowicie zmienionych ponieważ nie pasowały do "dzisiejszych czasów". I choć Dobry Omen został wydany w 1990, to przez te 30 lat świat zdążył wywrócić się w różnych aspektach do góry nogami. Z ogromnym zadowoleniem stwierdzam, że autorzy serialu mimo wszystko pozostali na tyle wierni oryginałowi na ile się dało, a jednocześnie zręcznie wpletli wszystko w świat bliski dzisiejszemu widzowi.
Jest to prawdopodobnie najlepsza ekranizacja książki jaką dotychczas widziałem, a Sheen i Tennant doskonale udźwignęli role Azirafala i Crowleya nadając serialowi odpowiednie tempo, które zachęca do obejrzenia całości za jednym razem. Żeby nie było tak różowo, muszę uczciwie stwierdzić, że gdybym nie znał wcześniej oryginału to momentami czułbym się trochę zagubiony - ale taka jest specyfika wiernych adaptacji.
Ogółem serial mogę polecić każdemu kto czytał Dobry Omen, jak również wszystkim, których zachęca tematyka anielsko-diabelska z lekkim przymrużeniem oka i solidną szczyptą groteski ;)
PS. Do szczęścia zabrakło mi tylko gry słownej "Pulsifer - Lucyfer".