PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=576962}

Dochodzenie

The Killing
8,0 36 138
ocen
8,0 10 1 36138
7,4 14
ocen krytyków
Dochodzenie
powrót do forum serialu Dochodzenie

1. Osią całego sezonu było porwanie Kallie. Czy ten wątek został jakkolwiek wyjaśniony (nie licząc 1 zdania wymamrotanego mimochodem przez Skinnera w samochodzie)?
2. Dlaczego Ray przyznał się do zabójstwa żony?
3. Dlaczego Skinner zabijał te dziewczyny? Miał jakąś (jakąkolwiek) motywacje czy to było na zasadzie "muhahaha jestem takim zuym psycholem"?


Po przedostatnim odcinku (tym z egzekucją) który otarł się o arcydzieło jestem rozczarowana finałem. Nagła miłość Linden do Skinnera i jej rozterki moralne z końcówki są naciągane jak stare gacie. To że w pościg za seryjnym mordercą rusza aż JEDEN policjant trąci filmami z Seagalem. To, że Skinner zamordował kilkadziesiąt dziewczyn i nikt absolutnie nic nie zauważył bo przecież "nobody cares" też jedzie tandetą i naginaniem.
Ogólne żal i rozczarowanie - jak można zmaścić końcówkę tak dobrego serialu?

ocenił(a) serial na 10
ukryta

1) Wątek nie został dokładnie wyjaśniony ale można się domyślić że kallie nie żyje, skinner nawet jej dokładnie nie pamięta bo tyle tych dziewcząt zabił. jej zwłoki porzucił albo w jeziorku albo w innych miejscach o których tylko on wiedział i o których mówił linden w aucie
2) ray był kryminalistą ale mimo wszystko w końcu zrozumiał że kocha syna ale został zaraz oskarżony o zabójstwo zony a że miał złą opinię wszyscy od razu uznali go za winnego. On sam pewnie też wiedział, że i tak każdy go uzna za winnego ze względu na przeszłość. druga sprawa to może to że stwierdził że kocha adriana i nie chce mu zmarnować życia. stwierdził że w rodzinie zastępczej mu będzie lepiej. sami na początku widzimy jakim ray jest twardzielem ( jego ojciec tez uważa go za twardziela), ma gdzieś karę śmierci ale im bliżej egzekucji zaczyna mięknąć a na dodatek linden daje mu nadzieję
3) co do skinnera to zabijał bo chciał pozbyć się "ludzkich śmieci" Uważał ze i tak czeka je smutny koniec i chciał im tego oszczędzić zabijając je wcześniej, bo i tak nikt ich nie szukał, nie kochał i nie chciał.

monczi83

Jestem takim twardzielem, że dla jaj przyznam się do zamordowania żony? Dla prawdziwych true-twardzieli stryczek to jak smyranie po jajkach? No litości, to jest śmieszne. Ray był jedną z najciekawszych postaci, bardzo mocno liczyłam na drugie dno jego zachowania. Miałam teorię że może zdawało mu się, że Adrian zamordował matkę i przyznaje się dla syna... a tu taka lipa.

Motyw z pierścionkiem Kallie (?) który miała córka Skinnera też jest z głębokiej d*py wyciągnięty przez scenarzystów. Skąd to zoomowane foto dłoni i pierścionka? Kto normalny robi sobie takie zdjęcia? Dziewczyna która prawie nie mieszkała w domu trzymała tam pamiątkowe zdjęcia swoich dłoni? Oczywiście Skinner codziennie widząc foto pierścionka nie wpadł na to, że jego córka ten sam pierścionek nosi na palcu? A może wpadł na to, ale mu nie przeszkadzało że każdy policjant w mieście może go przypadkiem zobaczyć? Masakra jakaś. I takich motywów w samym finale jest kilka.

Sezony 1&2 oraz 3 są zupełnie inne, ale niestety jedno je łączy - finały obu odstają poziomem od reszty fabuły.

ocenił(a) serial na 10
ukryta

zgadzam się z Tobą w zupełności. uważam także że ray był najciekawszą postacią i myslałam że ona jest kluczowa w tej serii a tu totalna lipa. też jestem nie zadowolona.
odnośnie kallie to też tak samo pomyślałam. bzdura kompletna z tym pierścionkiem. naciągane wszystko. były takie fajne motywy a ich nie wykorzystano.

ocenił(a) serial na 8
monczi83

Musze sie niestety zgodzic, niestety,bo tak ciekawie sie zapowiadalo, postac Raya jest jedna z najciekawszych i najlepiej zagranych postaci, jakie ogladalam, aktor wspial sie na wyżyny, ja też bylam pewna przez jakiś czas, że Ray odegra jakąs rolę w tym wszystkim, że okaże sie np, że chronił syna albo uniknie stryczka, a jednak okaże sie winny, że Linden sie pomyliła, oj teorii można mnożyć, poza tym myslałam, że Bullet też odegra rolę jakąś, jej smierć była zbędna, sprawa z pierścionkiem juz została poruszona, więc wiadomo, szkoda, może 4 seria, a przede wszystkim jej finał będą nieco lepiej rozpisane.

ocenił(a) serial na 10
Monik79

dokładnie też myślałam że bullet odegra jakąś ważną rolę a tu ją zabili jak inne. nie potrzebnie poświęcali jej postaci tyle czasu skoro nic nie znaczyła. ta seria była fajna właśnie dzięki ray'owi i bullet a potem ot tak sobie zostali uśmierceni

ocenił(a) serial na 10
ukryta

Co do zdj pierścionka, to zrobiła je Bullet swoim telefonem, stąd policja miała jego zdjęcie.

Ale masz rację z tym motywem noszenia pierścionka przez córkę Skinnera - totalna porażka. Skinner dobrze wiedział, że jest to dowód rzeczowy w sprawie, a mimo to bezmyślnie podarował go swojej córce i pozwolił jej go nosić w nadziei, że nikt nie zauważy - WTF?

ukryta

A dla mnie jego motywy miały ewidentny podtekst seksualny. Miał ochotę na swoją córkę i dlatego na swoje ofiary wybierał nastolatki. W ten sposób nie skrzywdził jej. Głupi dla mnie jest motyw z ilością ofiar, bo mało prawdopodobne, żeby z 1 miasta zginęło tyle nastolatek nawet z ulicy i nikt przez tyle czasu tego nie zauważył, albo to olewał.

ocenił(a) serial na 9
blackfield1

@ blackfield: Co do ilości ofiar i ich "nie zauważenia" - jest to niestety bardzo prawdopodobne. Zniknięcie takich dziewczyn, nigdzie nie zameldowanych, marzących (jak w przypadku jednego z bohaterów) o karierze w Hollywood, zmieniających miejsca noclegu, nawet i miasta w których przebywają, powoduje, że łatwo je uznać za zaginione (o ile w ogóle ktoś ich zaginięcie zauważy).
Do Autorki tematu (oraz do blackfield): wytykasz słuszny zarzut pierścionka noszonego na palcu córki Skinnera, jest faktycznie mocno naciągany, trochę szkoda. Lecz mimo wszystko narzekasz na rzeczy, które jeśli nie są rewelacyjne (na to zgoda) to uznaję je za normalne. Cała spowiedź Skinnera w samochodzie świadczy nie o tym, że jest on "muhahaha takim złym psycholem". Mówi o tym co widział w ich oczach (to jest chyba najważniejsze, tego nie widział w oczach żony), o tym że sprzątał śmieci itd, nie będę powtarzać treści monologu. Tutaj błędem było chyba pomnożenie tych ofiar, zupełnie niepotrzebne. Wyszło nieporadnie, jak gdyby nic innego nie robił. Byłby bardziej prawdopodobny, gdyby zabił ich kilka, w większych odstępach czasu (tutaj się zgadzam z poprzednim postem co do tej ilości, ale w innym kontekście). Motyw seksualny związany z córką też przyszedł mi do głowy, ale o nim nic nie wspomniao, więc istnieje jako hipoteza.
@monczi: Jeśli chodzi o śmierć Bullet i Ray'a, to uważam, że była potrzebna (tutaj czytam głosy na nie). Po pierwsze wprowadza konieczne zaangażowanie widza, który wie, że każdemu może się stać krzywda. Dla fabuły to bardzo cenne, jak sądzę. Poza tym przesadzacie z tym, że Ray ginie bo jest twardzielem. Zobaczcie sobie jego rozmowę z ojcem (również więźniem). Ray nie jest twardzielem, on nie chce wyrosnąć na kogoś takiego jak ojciec, chce przerwać pasmo porażek wychowawczych (ojciec-Ray, Ray-syn). Robi to oczywiście z miłości do syna, któremu we własnym mniemaniu zniszczył życie podobnie jak ojciec zniszczył Ray'a. To zupełnie wystarczająca motywacja, nawet wybór okrutniejszego rodzaju śmierci jest w tym zaparciu się, w tym powiedzeniu: jestem śmieciem i zginę okropnie, staje się naturalny. no, jeśli nie naturalny, to zrozumiały. Trochę to oczywiście niedojrzałe myślenie, ale Ray to nie jest zbyt dojrzała osoba. Zresztą zmienia zdanie, gdy jest już za późno i jest to chyba jedyny moment, kiedy zaczyna zachowywać się nieco doroślej...
Ogółem- finał zadowalający nie jest (poprzednia sprawa zakończyła się o wiele ciekawiej, a mniej sztampowo, właśnie przez to, że okazała się banalnym zabójstwem, gdy widz podejrzewał nie wiadomo jakie historie). Tutaj na odwrót: zbyt nagła i prędka konfrontacja w nocy, no i niestety kalka z "Siedem", prawie dosłowna. Chyba dobrym pomysłem było to, że poprzednia sprawa ciągnęła się przez dwa sezony, może brakowałoby wydarzeń doniosłych w każdym odcinku, ale działo się w sferze psychologii, dramatu rodziców itd. Tutaj z konieczności wszystko jest sygnalizowane, ale i tak serial należy do najlepszych w swoim rodzaju.

protekcjonalny_mua

"Tutaj błędem było chyba pomnożenie tych ofiar, zupełnie niepotrzebne."

O to to, utrafiłeś w sedno, absolutnie się zgadzam. Zwróć uwagę że prostytutki to specyficzne środowisko, bardzo wysokiego ryzyka zawodowego. Jeśli pobijesz dziewczynę lub jej nie zapłacisz, nawet jeśli nie ma alfonsa to zaraz całe "miasto" będzie wiedziało że należy Ciebie unikać. Zwróć też uwagę, że one nigdy nie stoją same na odludziu, tylko zawsze w grupie koleżanek - nie bez powodu. Poza tym Skinner był bardzo nieuważny w tym co robił, Adriana zostawił, któraś z lasek mu uciekła, inną Bullet spotkała na dworcu. On nawet nie zadawał sobie trudu żeby wynająć samochód tylko używał własnego. Dobrze, mógł mieć szczęście i podwinąć kilka nowych dziewczyn których nikt nie znał, wtedy to by się trzymało kupy, ale... kilkadziesiąt? I nikt, nigdzie, nic?

Co do Raya; owszem, poczucie winy rodzi zachowania autodestrukcyjne. Ale to jest chlanie, ćpanie, bójki i życie na krawędzi, a nie przyznawanie się do cudzych zbrodni. Poza tym scenarzyści każą nam uwierzyć, że Ray robi wszystko dla Adriana, więc w momencie gdy ktoś zabija temu Adrianowi matkę to raczej Ray powinien myśleć jak dorwać sukinsyna, nieprawdaż? A nie od czapy przyznawać się do zabójstwa i kiblować w pace.

ocenił(a) serial na 8
ukryta

Może Ray chciał się ukarać za to, jakim był ojcem dla Adriana, nie wiem, troche to chyba absurdalne, może karał siebie za to, jakim był ojcem, poddał się chyba, a kiedy zobaczył, że jest szansa, zmienił swoje zachowanie.

ocenił(a) serial na 9
ukryta

Wiesz, nie bardzo wierzę, by u wszystkich takie zachowania doprowadzały do tego samego. Tutaj jest mnogość rozwiązań i spekulacji, gdyż w serialu nie mamy ani śledztwa, ani aresztowania, procesu sądowego itd. Ray'a poznajemy w konkretnym momencie i ja bym się tego wątku aż tak nie czepiał, gdyż zbyt mało o tym wiemy. Nie wiadomo na przykład, czy miał jakąkolwiek szansę na myślenie w kategoriach "dorwać sukinsyna", gdyż ani nie miał pojęcia kim jest, w jaki sposób to zrobi, a i pewnie stosunkowo szybko trafił do aresztu jako główny i oczywisty podejrzany. Potrafię jednak sobie wyobrazić takiego człowieka, który postawiony wobec "dowodów", przestaje walczyć, a wręcz przeciwnie- stara się pogrążyć siebie za wszelką cenę, ukarać dodatkowo okrutną śmiercią (tutaj Monik79 o takim wątku wspomina powyżej). Poza tym wszystkim, jest oczywiste, że serial, film czy jakakolwiek powieść błędy mieć musi, niektóre fakty trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza. Oczywiście można i należy o nich mówić, mam jednak wrażenie, że nie wpłynęły one mimo wszystko zbyt negatywnie na odbiór całości, poza pewną nonszalancją wynikającą z tego, o czym wspomniałem, czyli zbyt dużego tempa akcji w tym sezonie. Z drugiej strony, wiele osób uzna to za zaletę tej części i muszę się z tym zgodzić.
A i jeszcze jedno- piszesz o tym poniżej, ponownie. Widzisz, w wielu wypadkach mordercy postępują w taki sposób nie mając wystarczających argumentów do zabijania. Tutaj wystarczy cokolwiek, i o tym "cokolwiek" Skinner mówi. W większości filmów działania seryjnych morderców tłumaczy się groteskowo, ale też w życiu nie jest lepiej pod tym względem. Zaś pastor? No cóż, tutaj jest sporo racji w tym co piszesz, ale znowu, jak w przypadku Ray'a- nie mówi sie widzowi wielu rzeczy i nalezy to przyjąć. Nie ma w tym błędu, a negatywne opinie widza biorą się z domysłów i braku wiedzy, nie zaś z "głupiej wiedzy" wymyślonej przez scenarzystów. Jest w tym motyw niechlujstwa, to fakt, ale zauważ, że opowiedzenie szczegółowych życiorysów trwałoby drugi sezon (co zresztą z uporem postuluję jako dobre rozwiązania:).

protekcjonalny_mua

"ja bym się tego wątku aż tak nie czepiał, gdyż zbyt mało o tym wiemy."

To prawda, zwróć jednak uwagę że bez słowa wyjaśnienia takiej postawy Raya ten wątek (było nie-było 20% całej serii) jest w pewnym sensie zawieszony w próżni. Nie wnosi niczego do treści, ot, siedzi sobie gościu w więzieniu, prawdopodobnie za niewinność i <ciach> w końcu wieszają go. The end. Gdyby nie spotkania z Linden, to byłby mini-serial wewnątrz serialu. Co to miało być? Fajerwerk aktorski? Manifest twórców przeciw karze śmierci? Jeśli to drugie, to też nie do końca udany, bo przypomina obalanie wyimaginowanego chochoła. System w USA bywa wadliwy, ale za pojedyncze morderstwo bez dodatków (gwałt, tortury) raczej nie skazuje się na karę śmierci tylko na dożywocie.
Chyba że (kolejny raz) nie wiemy wszystkiego i Seward miał za uszami coś jeszcze.

Twój postulat dotyczący rozciągnięcia tej sprawy do dwóch serii jest bardzo słuszny i podpisuje się pod nim całkowicie, jeden sezon nie pozwolił należycie rozwinąć wszystkich wątków.

ocenił(a) serial na 9
ukryta

Szczerze powiedziawszy, wątek Ray'a (pomimo iż ciekawy sam w sobie) był niestety mini serialem wewnątrz serialu i to się dało zauważyć od samego początku. Zaledwie przez chwilkę sądziłem, iż jest po to, by nowe śledztwo zweryfikowało karę śmierci dla niego (w tym wypadku mordercę trzeba było złapać wcześniej, a najlepiej nie złapać, ile być przekonanym co do jego winy, lecz nie posiadać dowodów- wówczas z tym właśnie przekonaniem rozpocząć walkę o weryfikację tego wyroku). Niestety było z tym tak jak mówisz: jakaś forma manifestu, jakieś pozory wplecenia wątku w intrygę (bardziej wpleciony został jednak jego syn niż on sam, bo jak się okazuje- nic nie wiedział i w niczym nie mógł być pomocny podczas śledztwa). I rzeczywiście szkoda że tak się to potoczyło, mogło być ciekawie. Odcinek poświęcony uśmierceniu Ray'a w tym kontekście był dodatkiem do serialu, podobnie jak w 1 lub 2 sezonie odcinek poświęcony zaginięciu syna Linden. Wiele rzeczy świadczy o tym, że twórcy serialu chcieli powiedzieć o wiele więcej, lecz nie pozwolił im na to czas lub budżet, cholera wie. Przykładowo sprawa strażnika, którego syn strzela do matki. Nie dosyć, że facet cos kombinuje z wagą Ray'a by ten dusił się przez 6 minut, to jeszcze nic z tego nie wynika, ot podusił się i kropka. Co z jego synem, dlaczego pracuje mimo takich wydarzeń we własnym domu? Zupełnie absurdalne, zważywszy na powolne rozkręcanie tego wątku tylko po to, by go tak enigmatycznie zakończyć. Wyobrażam sobie zaledwie tyle, iż historia z strzelaniem jego syna służyć miała skierowaniu uwagi na syna Ray'a (może to on, również podobnie, zabił matkę?). Jeśli tak było, to ręce opadają. Kiedy przypomnę sobie, w jaki sposób rozwijane były wątki każdego z pomniejszych bohaterów pierwszych dwóch sezonów, to staje się jasne, że tutaj czegoś zabrakło. mamy matkę-fryzjerkę na moście (wątek urwany, zresztą źle prowadzony, bo z matki- olewaczki stała się nagle cierpiąca i nic z tego nie wynika). Chłopak na dachu wyrzucający narkotyki- litości..., jego dziewczyna-kelnerka wsiadająca do samochodu w połowie odcinka... pourywane wątki, w dodatku nieszczęśliwie. Dobrym pomysłem na takie urywanie było to, co towarzyszyło pierwszym sezonom, mianowicie krótkie scenki na koniec każdego odcinka, prezentujące różnych bohaterów w rytmie tej samej muzyki (w 3 sezonie ten zabieg zastosowano chyba ze 2 - 3razy). To robiło wrażenie i w lapidarny sposób mówiło więcej o losach tych osób, niż długie sceny, które mogłyby być im poświęcone. I takie scenki jak wspomniane (kelnerka+samochód, chłopak+dach, reakcja fryzjerki na wiadomość o znalezieniu winnego, wątek pastora lub niesłusznie oskarżonego o te morderstwa ) mogły zwieńczyć w taki sposób ten odcinek. Skoro nie starczyło miejsca na pogłębienie tych wszystkich wątków, można było przynajmniej jakoś ten serial zakończyć inaczej, niż nagle i zbyt prędko.

ocenił(a) serial na 8
ukryta

"A nie od czapy przyznawać się do zabójstwa i kiblować w pace." Przecież Seward na początku nie przyznawał się do zabójstwa i wiele razy składał apelację, a kilka dni przed egzekucją miał nadzieje, że Linden go wyciągnie.
Po nieudanych próbach i stałym powtarzaniu, że jest potworem, poddał się. Czy każdy, gdy mu się setki razy powie, że jest okropny, kompletnym idiotą itd. ma ochotę nadal udowadniać, że tak nie jest? Ray zachowywał się trochę tak "a teraz Wam pokaże jak to ja zły mogę być", miał dość i, jak pisali inni, karał samego siebie. Zresztą nie miał o sobie samym najlepszego zdania.
Może tak też być (choć dla mnie mniej prawdopodobne), że wiedział, że to Skinner zabił jego żonę, nie widział szans by z nim wygrać oraz chciał chronić syna.

siljesol

"Przecież Seward na początku nie przyznawał się do zabójstwa i wiele razy składał apelację"

Na pewno nie. Bronić zaczął się przed samą egzekucją, wcześniej wszyscy mówili Linden aby zostawiła sprawę, bo Seward się przyznał.
W USA średni czas oczekiwania na egzekucje w celi śmierci wynosi 15 lat, właśnie przez procedury odwoławcze. Nie wiemy dokładnie ile czasu minęło w sprawie Sewarda, ale po tym jak wygląda obecnie Adrian można wnosić, że najwyżej kilka. Ergo żadnych odwołań nie było.
Nie przekonuje mnie przyznanie się do winy jako wynik presji otoczenia. To naciągane. Już motyw by ochronić syna przed Skinnerem jest bardziej wiarygodny, ale... też jest naciągany. Ludzie nie przyznają się do cudzych zbrodni na zasadzie "bo tak". Muszą mieć dobrą motywacje, a jej przedstawienie sobie scenarzyści odpuścili.

blackfield1

Pytanie czy autorzy serialu w jakikolwiek sposób zasugerowali motyw seksualny Skinnera, czy to jest wyłącznie Twoja interpretacja na podstawie faktu że miał córkę. Ja oglądając nic takiego nie zauważyłam. Uważam że niestety, ktoś tu poszedł na łatwiznę - morderca zabijał bo był mroczny, był zły, był straszliwy i gdyż ponieważ bo tak. Amerykański lud to kupi. A że ja jako nie-amerykański lud mam po tym niesmak? Who cares.

Poza tym jeszcze jedna rzecz mnie fascynuje, czyli cały ten kram pastora Mike'a. Przyjeżdża sobie do Seattle jakiś typek po wyroku, podaje fałszywe nazwisko i na dzień dobry dostaje dom, boisko, hostel dla nieletnich, jadłodajnie, pieniądze na to wszystko... heloł, z jakiej paki? Ja też tak mogę? Nawet gdyby był prawdziwym pastorem i jakiś duży kościół protestancki za niego poręczył to i tak byłoby dziwne, a tu jest mowa o przybłędzie znikąd którego nikt nie znał. Ja rozumiem że to pasowało scenarzystom do fabuły, ale na litość, dlaczego zbudowali tą fabułę tak niechlujnie?

ocenił(a) serial na 8
ukryta

Też o tym myślałam, nie wyszło im do końca, dalej twierdzę, że postaci i historie Bullet i Raya już wystarczająco widza angażowały, nie potrzeba było ich uśmiercać, ale tak chcieli twórcy serialu i pozostaje nam to uszanować.

ocenił(a) serial na 8
Monik79

Mnie się podoba, że mimo wszystko, mimo naszych narzekań, a wiadomo, że mamy do tego prawo, tak żywo o tym serialu sie dyskutuje, wzbudza emocje, a to ważne.

ukryta

Nie wydaje mi się, żeby scenarzyści w którymkolwiek momencie zasugerowali motyw seksualny wynikający z jakiejś fiksacji na córce, ale cóż, jeśli chodzi o portret psychologiczny postaci, to niestety bywali dosyć niechlujni, by nie rzec nonszalanccy. Wybór typu ofiary nigdy nie jest przypadkowy, dla seryjnego mordercy zawsze ma jakieś znaczenie, nawet jeśli "przeciętny zjadacz chleba" kompletnie nie łapie tego uzasadnienia . Jeśli Skinner był "po prostu" nieszczęśliwy w małżeństwie (kto na Boga zostaje seryjnym zabójcą z tego tylko powodu), to zabijałby kobiety w jakiś sposób przypominające żonę (choćby przedział wiekowy). Tymczasem koncentrował się na nastolatkach i "przypadkiem" miał córkę w tym wieku, której na dodatek podarował pierścionek należący do jednej z ofiar. Ponieważ w wielu, jeśli nie większości przypadków, u seryjnych morderców występuje motyw seksualny, nie dziwne, że część widzów mogła pójść tym tropem, zwłaszcza, że twórcy okazali się bardziej niż oszczędni w tłumaczeniu motywów Skinnera. Gdyby przyjąć takie uzasadnienie, mielibyśmy do czynienia z "ofiarami zastępczymi". Niestety, póki co to tylko spekulacje, a fakt, że w ogóle o tym dyskutujemy, przemawia na niekorzyść scenarzystów. Dawno nie widziałam serialu na dobrym skądinąd poziomie, którego twórcy aż tak zlekceważyli by widzów. Jakkolwiek nie mam specjalnie dobrej opinii o przeciętnym amerykańskim odbiorcy, to mam wrażenie, że krytycy im tak łatwo nie odpuszczą, choć to nie ich zdanie będzie się ostatecznie liczyło dla szefów stacji.
Co do pastora, ciekawa uwaga. Szczerze mówiąc wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale na "zdrowy rozsądek" masz rację. Z drugiej strony to Ameryka, a my nie mówimy o kierowaniu jakąś wielką fundacją, tylko o małym schronisku dla wyjątkowo "trudnej" młodzieży. Cholera wie, kto to sponsorował i jak takie instytucje tam działają. Widać jednak scenarzystom pastor pasował jako typowa zmyłka i swoją rolę spełnił. Podobnie zresztą jak obaj strażnicy.

ocenił(a) serial na 8
ukryta

"2. Dlaczego Ray przyznał się do zabójstwa żony?"

Moja teoria jest taka :)
Ray wiedział kim jest zabójca jego żony (Skinner). Wiedział jaką władzą i wpływami dysponuje ten człowiek. Jego słowo w porównaniu ze słowem szanowanego detektywa nic nie znaczyło. Myślę że Skinner po prostu zastraszył Raya że zrobi krzywdę jego synkowi gdyby Ray próbował cokolwiek kombinować. Troszkę to naciągane, ale można nad tą teorią podyskutować.

ocenił(a) serial na 10
Stary_Zgred

Też mi się wydaje,że Ray wiedział,nie bez powodu wydzwaniał do Skinnera,zapraszał na egzekucję itp . Do Linden jakoś nie miał chęci wysyłać zaproszeń . Wiedział kto jest zabójcą,wiedział,że nie wygra z systemem , dlatego się poddał . Dopiero Linden dała mu nadzieję,ale było za późno .

Co do pastora to miał nową tożsamość,więc dlatego udało mu się zbudować to co zbudował .

Moim zdaniem scenarzyści popełnili błąd dając na samym początku znak,że to ktoś z policji ,do tego lista potencjalnych morderców w tym sezonie była o wiele krótsza niż przy sprawie Rosie , dlatego poszło tak gładko. No bo kto musiałby się okazać zabójcą,żebyście byli w szoku ? Bo mnie by zszokował tylko Holder albo ten dzieciak Adrien .
Czasami odnosze wrażenie,że w tym sezonie chodziło o coś więcej , scenarzyści chcieli nam pokazać,że system jest pełen błędów,nie sprawdza się .

ukryta

Postaci Raya i Bullet były dla zmyłki. Wynika to z nowych trendów w pisaniu scenariuszy po grze o tron. Wzięły się z powieści Martina (on ten styl wymyślił w powieści) i będą się pojawiać w serialach po tym jak scenarzyści przenieśli dość wiernie jego powieść na ekran ( w pierwszych dwu seriach Killinga nie stosowano tego zabiegu - jedynie skopiowano skandynawski oryginał, wydłużąjąc go o kolejnych podejrzanych wykorzystując sukces efektu pojawiania się i oczyszczania z zarzutu co raz to nowych delikwentów). Zabawa u MAatina polega na budowaniu ważnej postaci, która wydaje się jedną z kluczowych, po to tylko, aby w środku fabuły, albo przy końcu nawet mogła zginąć, co daje mocny efekt. Akcja wydaje się w tedy bardziej nieprzewidywalna, szokująca i wielowątkowa.

Postać Sewarda była o tyle ciekawa, że po odcinku z jego egzekucją można było naprawdę sądzić, że on swoją żonę zabił i sprawa nie miała nic wspólnego z pozostałymi morderstwami zwykły zbieg okolicznosći. Dopiero domek na drzewie przesądził o powiązaniu.

Co do motywów Skinnera - zabijał bo sprawiało to że "było cicho" - uważał te dziewczyny za ludzi śmieci, które robią zamieszanie wokół siebie, a on widać cenił sobie spokój.

sputnick

Ależ banialuki pleciesz :P Co Martin wymyślił? Uśmiercanie istotnych fabularnie postaci? Raczysz żartować, ten zabieg jest tak stary jak sama literatura piękna.
W jakim sensie Bullet była postacią dla zmyłki? Zmyłki czego, zmyłki kogo?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones