Bardziej irytującej postaci chyba nie dało się wymyślić. Jestem fanką Zoe i George'a, więc
kocham wszystkie ich sceny, te z Wade'm też mi nie przeszkadzają, ale oglądanie na ekranie Zoe i
tego całego Jonaha to męczarnia. W ogóle po co wprowadzono go do scenariusza, przecież jego
postać nie wniosła niczego. Specjalnie nawet przewinęłam sobie wszystkie sceny z nim.
Kompletnie nic, żaden znaczący wątek, zwykły zapychacz.
Ja go w sumie nawet lubię przy nim Zoe nie była taka sztywna... Ale kolejny adorator doktor Zoe Hart to już przesada moim zdaniem...